Rosja użyła po raz pierwszy pocisk Ch-36 Grom-E1 w trwającej wojnie
31 sierpnia 2024 roku Siły Powietrzno-Kosmiczne Rosji po raz pierwszy użyły swojego pocisku Ch-36 Grom-E1 w trwającym konflikcie na Ukrainie. Uderzenie miało miejsce w rejonie Słobodskim w Charkowie, a więc mieście, które stało się kluczowym punktem konfliktu ze względu na swoje strategiczne znaczenie. Dlaczego wykorzystanie tej broni oznacza znaczącą eskalację, podkreślając ciągłą ewolucję taktyki wojskowej w regionie? Ano dlatego, że Ch-36 Grom-E1 to stosunkowo nowy element w arsenale Rosji, który został oficjalnie zaprezentowany w 2018 roku na pokazach lotniczych MAKS. Ten pocisk możliwy do wystrzelenia z różnych platform został zaprojektowany jako hybryda, łącząca cechy pocisku kierowanego oraz bomby szybującej i ta właśnie podwójna zdolność pozwala jej na precyzyjne uderzenia na dalekie odległości, zachowując elastyczność w zastosowaniu.
Czytaj też: Tego drona jeszcze świat nie widział. Jest niczym tajna broń Rosjan
Według najnowszych informacji Ch-36 Grom-E1 został wystrzelony z Su-34 lecącego nad obwodem biełgorodzkim w Rosji. Ten dwuosobowy samolot w toku rozwoju stał się wielozadaniowym dziełem. Zalicza się go bowiem do grupy bombowców taktycznych, samolotów myśliwsko-bombowych, a nawet rozpoznawczych i szturmowych. Najważniejsze cechy? Zdecydowanie możliwość lotu z prędkością naddźwiękową, dobijającą do maksymalnie 1900 km/h (Mach 1.8) oraz zasięg do 4500 km, którego można rozszerzyć poprzez tankowanie w locie. Jego połączenie ze wspomnianym pociskiem jest więc sensowne oraz potencjalnie druzgocące, co zresztą potwierdziło niedawne uderzenie, które spowodowało znaczące zniszczenia budynków administracyjnych i obiektów produkcyjnych, choć dokładny zakres zniszczeń i konkretny cel pozostają nieujawnione.
Czytaj też: Rosja dozbraja Krym. Most zaczęła chronić potężna broń
Pocisk Kh-36 Grom-E1 przenosi głowicę bojową o masie 315 kilogramów i może uderzać w cele na dystansach do nawet 120 kilometrów. Chociaż taki zasięg jest mniejszy niż niektórych innych pocisków dalekiego zasięgu w arsenale Rosji, to siła Grom-E1 leży w jej precyzji i wszechstronności operacyjnej. Zwłaszcza że wyróżnia się on zaawansowanym systemem naprowadzania, który łączy nawigację inercyjną, korekcję trajektorii na bazie satelitarnej przy użyciu rosyjskiego systemu GLONASS oraz naprowadzanie końcowe, które może obejmować zarówno radar aktywny, jak i obrazowanie optyczne. To połączenie umożliwia rakiecie dostosowanie swojej trajektorii w ostatnich chwilach przed uderzeniem, co znacząco zwiększa jej dokładność.
Jeśli chodzi o ładunek, Ch-36 Grom-E1 jest zaprojektowany do przenoszenia różnych typów głowic, a w tym odłamkowo-burzących, które najprawdopodobniej zostały użyte w ataku na Charków. Ta elastyczność pozwala pociskowi na angażowanie wielu różnego rodzaju celów, bo od fortyfikacji po niechronioną dodatkowo kluczową infrastrukturę. Co jednak najciekawsze, w porównaniu do innych pocisków powietrze-ziemia, dokładność Ch-36 Grom-E1 jest uważana za porównywalną do nowoczesnych odpowiedników “z Zachodu”, takich jak AGM-158 JASSM czy Storm Shadow/SCALP-EG, bo wedle spekulacji, CEP ma wynosić do trzech metrów.
Czytaj też: Rosja wzmocni swoje podstawowe pojazdy bojowe. Taktyczna ewolucja to za mało powiedziane
Samo użycie Ch-36 Grom-E1 na Ukrainie reprezentuje zmianę w taktyce stosowanej przez rosyjską armię. Wszystko przez zdolność tego pocisku do uderzenia z dystansu bez narażania platformy startowej na obronę przeciwnika, która to czyni ją szczególnie cenną w obecnym konflikcie, gdzie obie strony coraz bardziej polegają na zaawansowanej technologii, aby uzyskać przewagę. To zastosowanie również rodzi pytania dotyczące przyszłego użycia tak zaawansowanych broni w konflikcie, bo sugeruje, że Rosja może przygotowywać się do zintegrowania większej liczby tych pocisków w swoich operacjach.