Kilka dni temu NASA zdecydowała o tym, że Starliner odcumuje od stacji kosmicznej 6 września i kilka godzin później wejdzie w atmosferę Ziemi i jeżeli wszystko pójdzie dobrze, wyląduje na poligonie w Nowym Meksyku.
Jak się jednak okazuje, Starliner nie daje o sobie zapomnieć tak szybko i wciąż skupia na sobie uwagę zarówno załogi Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, jak i inżynierów NASA i Boeinga znajdujących się na powierzchni Ziemi.
Czytaj także: NASA przechodzi do historii. Amerykańska agencja kosmiczna powinna zmienić nazwę
Jak się okazuje, kilka dni temu, 31 sierpnia jeden z członków załogi Starlinera, Butch Wilmore poinformował centrum kontroli misji o nietypowych dźwiękach słyszalnych wewnątrz statku kosmicznego, a których źródła nie był w stanie ustalić.
Co ciekawe, dźwięk jest wyraźnie słyszalny, dzięki czemu Wilmore mógł po prostu przyłożyć słuchawkę aparatu do ściany statku i umożliwić usłyszenie nietypowego dźwięku wszystkim ekspertom znajdującym się w centrum kontroli misji w Centrum Kosmicznym im. Johnsona w Houston. Trzeba przyznać, że dźwięk jest intrygujący, bowiem przypomina regularnie emitowany sygnał sonaru na pokładzie np. łodzi podwodnej. Fakt jednak, że nikt na razie nie wie, co ten sygnał wydaje i dlaczego, jest naprawdę wysoce niepokojący.
Astronauta Chris Hadfield, który udostępnił nagranie ze Starlinera na portalu X.com przyznał, że nie chciałby słyszeć takiego dźwięku na pokładzie statku, którym miałby gdziekolwiek lecieć.
Trzeba przyznać, że tak zaskakujące zachowanie statku potwierdza tylko słuszność decyzji agencji, aby nie umieszczać astronautów na pokładzie statku, który zachowuje się w sposób nieprzewidywalny, jeżeli jego zadaniem jest precyzyjne wejście w atmosferę, wytrzymanie lotu przez atmosferę i lądowanie na sześciu spadochronów. Jeżeli źródłem regularnego, pulsującego dźwięku jest jeden z silników, nie można upewnić się, że będzie on działał dokładnie po odcumowaniu od Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
Czytaj także: Prywatna stacja kosmiczna, o której nigdy nie słyszeliście. Poleci na orbitę już wkrótce
Na szczęście wszystko wskazuje na to, że ten serial ze statkiem Boeinga w roli głównej skończy się już wkrótce. Astronauci zostaną na stacji na kolejne pół roku, a Starliner za tydzień albo w całości będzie już na powierzchni Ziemi i w laboratoriach Boeinga, albo spłonie w ziemskiej atmosferze.
Otwartym pozostaje jednak pytanie o to, czy Boeing będzie kontynuował prace nad Starlinerem, czy jednak zrezygnuje z angażowania kolejnych setek milionów dolarów w próbę stworzenia przewidywalnego statku, który mógłby wozić astronautów na pokład stacji kosmicznej i z powrotem. Jakby nie patrzeć, takie prace musiałyby potrwać długie miesiące, jeżeli nie lata, a trzeba pamiętać, że po 2030 roku nie będzie już stacji kosmicznej, do której taki statek mógłby latać.