Astronomowie jeszcze nie widzieli tak ogromnych strumieni. Wyleciały z czarnej dziury

Potęga czarnych dziur chyba nigdy nie przestanie zaskakiwać, o czym mogli się przekonać naukowcy obserwujący tzw. dżety wystrzeliwane przez jeden z takich obiektów. 
Astronomowie jeszcze nie widzieli tak ogromnych strumieni. Wyleciały z czarnej dziury

Czarna dziura generuje niezwykle silne przyciąganie grawitacyjne. Jest ono tak potężne, że nie jest przed nim w stanie uciec nawet światło. Oczywiście dopiero od pewnego miejsca, wyznaczającego granicę zwaną horyzontem zdarzeń. Ale nie cała materia musi zostać pochłonięta przez takiego kosmicznego potwora.

Czytaj też: Chińczycy zaobserwowali czarną dziurę, która przeczy istniejącym teoriom

Czasami zdarza się, że zamiast ją wciągnąć, czarna dziura zrobi coś zupełnie odwrotnego: wyrzuci ją w formie strumienia znanego wśród astronomów jako dżet. Rozpędzony do wartości bliskich prędkości światła, taki obłok rozgrzanej materii może przemierzać wszechświat. A te dwa zaobserwowane w ostatnim czasie okazały się tak długie, że zwróciły szczególną uwagę badaczy.

Zyskały nawet własną nazwę: Porphyrion. To termin potencjalnie znany z mitologii greckiej, gdzie odnosił się do jednego z gigantów, syna Uranosa i Gai. Nazwa jest rzecz jasna nieprzypadkowa, ponieważ para dżetów rozciągających się na długości 23 milionów lat świetlnych nawet w kosmicznej skali zasługuje na uznanie. 

Dwa strumienie zaobserwowane przez naukowców, które zyskały nazwę Porphyrion, rozciągają się na dystansie 23 milionów lat świetlnych

Najlepiej świadczy o tym fakt, że gdyby owe strumienie zostały zmniejszone do wielkości Ziemi, natomiast czarna dziura, z której pochodzą – pomniejszona o ten sam współczynnik – to jej wielkość wyniosłaby… 0,2 milimetra. Taki obiekt byłby trudny do zauważenia gołym okiem. Pokazuje to, jak gigantyczne stały się dżety pochodzące z tej czarnej dziury.

O tym, że podobne zjawiska nie mogą być traktowane jako anomalia świadczy fakt, iż Porphyrion – choć rekordowy – nie jest jedyny. Wcześniej miano najdłuższego takiego strumienia należało do obiektu znanego jako Alkyoneus. W tamtym przypadku długość oszacowano na 16 milionów lat świetlnych. Wartość niższa, lecz wciąż bardzo, ale to bardzo imponująca.

Czytaj też: Teleskop Webba odkrywa nowe zagadki wszechświata. Czy potrzebujemy nowej teorii?

Mechanizmy stojące za powstawaniem takich struktur wciąż stanowią wielką niewiadomą. Wiadomo, iż część materii pochłanianej przez czarną dziurę może zostać bliżej krawędzi i ulec przyspieszeniu wzdłuż linii pola magnetycznego aż do biegunów. Stamtąd zostaje natomiast wyrzucona w przestrzeń w formie potężnych strumieni. Gigantyczna prędkość, z którą się one poruszają, to jedna z cech je wyróżniających. Ale z pewnością nie jedyna. 

Wyniki badań poświęconych ostatniej detekcji zostały przedstawione w Nature. Jak przyznają autorzy publikacji, nie są w stanie zrozumieć, jakim sposobem czarna dziura może nagromadzić tak ogromne ilości materii, aby wystrzelić ją w formie dżetu rozciągającego się na dystansie milionów lat świetlnych. Co więcej, ich stabilność stoi w sprzeczności z logiką – szczególnie, że mowa o strukturze powstałej w okresie, w którym wszechświat był gęstszy niż obecnie. Być może podobne strumienie mają związek z rozległą kosmiczną siecią, a ich występowanie może być zdecydowanie powszechniejsze, niż do tej pory sądziliśmy.