Marsjański kamień z tajemniczymi wzorami. Naukowcy zaskoczeni niezwykłym odkryciem

Mars jest fascynującą planetą. Z jednej strony, zdjęcia dostarczane od kilkudziesięciu lat z powierzchni Marsa przez różne lądowniki, łaziki i drony ukazują świat zaskakująco podobny do naszego. Można nawet wyobrazić sobie, że stajemy oto w miejscu, w którym stoi aktualnie łazik, spoglądamy na otoczenie i czujemy się, jak byśmy byli na jednej z ziemskich pustyń. Podobne wzgórza, podobne doliny, tu i ówdzie wychodnie wystające z miałkiego piasku. Zapominamy jednak, że to świat, który od kilku miliardów lat nie widział ciekłej wody i całkiem możliwe — nigdy nie widział żadnego życia. W tym momencie Mars natychmiast staje się nam całkowicie obcy.
perseverance
perseverance

Trudno sobie wyobrazić, że dotykając marsjańskiego piasku, nie wejdziemy w kontakt z żadnymi mikroorganizmami, których na Ziemi nie sposób uniknąć, które na Ziemi są absolutnie wszędzie. Wbrew pozorom jest to zupełnie obcy świat, który tylko pozornie przypomina nasz.

Od niemal trzech dekad Czerwona Planeta niemal bezustannie zamieszkana jest przez różnego rodzaju roboty, które przyleciały na nie z odległej błękitnej planety. Każdy z tych robotów wyposażony jest w zestaw kamer, które bezustannie fotografują wszystkie interesujące obiekty, które napotkają na swojej drodze. Zwykle łazik fotografuje dokładnie to, czego się tam spodziewamy. Z tego też powodu, prawdziwym świętem pobudzającym wyobraźnię jest każde odkrycie obiektu odbiegającego od normy.

Czytaj także: Dziwne obiekty na powierzchni Marsa. Naukowcy próbują wyjaśnić, skąd się tam wzięły

W ubiegłym tygodniu łazik Perseverance, czyli najnowszy łazik spośród wszystkich jeżdżących po powierzchni Marsa, zauważył coś nietypowego. Uwagę operatorów łazika przykuł czarno-biały pasiasty głaz, który nijak nie przypomina niczego, co na przestrzeni dekad dostrzeżono na powierzchni tej planety.

Tutaj należy przypomnieć, że od blisko miesiąca łazik Perseverance mozolnie wspina się na krawędź krateru Jezero, którego dno przemierzał przez ostatnie dwa lata. Zadaniem łazika jest poszukiwanie dawnych skał, które mogłyby nam powiedzieć coś nowego o wczesnych etapach istnienia Czerwonej Planety. Pierwsze dni tej wspinaczki były szczególnie trudne, jednak w ostatnim tygodniu droga uległa nieznacznemu wypłaszczeniu, dzięki czemu Perseverance może pokonywać większe odległości dziennie.

To właśnie podczas takiego trekkingu kamera Navcam o niskiej rozdzielczości dostrzegła w otoczeniu łazika coś nietypowego, co natychmiast przykuło uwagę astronomów.

Źródło: NASA/JPL-Caltech/ASU

Tym szczególnym obiektem okazał się kamień na pierwszy rzut oka przypominający otoczak. Co jednak ciekawsze, nietypowa jest tutaj struktura widoczna na jego powierzchni. Okazuje się bowiem, że skała jest pokryta biało-czarnymi pasami. Kamień bardzo szybko otrzymał nazwę Freya Castle, a naukowcy bez zwłoki postanowili przyjrzeć się mu za pomocą znacznie dokładniejszej kamery Mastcam. Kamera natychmiast zebrała wszystkie niezbędne dane, aby łazik mógł wyruszyć w dalszą część swojej podróży.

Dane obserwacyjne zostały przeanalizowane dopiero kilka dni po ich zebraniu za pomocą łazika. Dopiero wtedy jednak okazało się, że obiekt ten był znacznie ciekawszy, niż się początkowo wydawało.

Czytaj także: Życie na Marsie! Przełomowe odkrycie amerykańskiego łazika zaskoczyło NASA

Jakby nie patrzeć, tak wyraźnej i tak nietypowej struktury nie miała żadna dotychczas zbadana skała marsjańska. Wstępna analiza dostępnych danych wskazuje na to, że może mieć ona pochodzenie metamorficzne lub magmowe.

Fakt, że Freya Castle (pol. Zamek Frei) znacząco odróżnia się od wszystkiego, co znajduje się w jej otoczeniu, wskazuje na to, że skała raczej na pewno nie powstała w tym miejscu. Możliwe zatem, że stoczyła się do tego punktu z jakiegoś wyżej położonego miejsca, a być może jest to skała pochodzenia pozamarsjańskiego. Możliwości z pewnością jest kilka. Badacze jednak mają po cichu nadzieję, że to pierwsza z tych dwóch opcji jest prawdziwa. Oznaczałaby bowiem, że gdy łazik wydostanie się z krateru, może trafić na znacznie więcej takich skał, a tym samym w obszar znacząco różniący się od tego, co dotąd obserwowano na powierzchni Czerwonej Planety.

Kto wie, być może właśnie natrafiliśmy na pierwsze skały wybite z wnętrza planety w momencie uderzenia planetoidy, które doprowadziło do powstania krateru Jezero. Póki co pytań jest więcej, niż odpowiedzi. Wkrótce jednak to się zmieni.