Ten jednoślad nie udaje. Daleko mu do roweru i dobrze to słyszeć

Są na rynku takie jednoślady z napędem, które próbują za wszelką cenę udawać rowery, ale prawo jest twarde i nie w każdym kraju takie fikołki mają zastosowanie. Dlatego też dobrze, że firmy pokroju Talaria stawiają sprawę jasno w przypadku swoich nowych jednośladów, czego przykładem jest najnowszy elektryczny Sting MX5 Pro.
Ten jednoślad nie udaje. Daleko mu do roweru i dobrze to słyszeć

Talaria Sting MX5 Pro to elektryczny motocykl, który nie boi się terenu

Talaria miała prosty plan ze swoim MX5 Pro. Chciała stworzyć elektryczny motocykl, który ustanowi zupełnie nowy standard w zakresie wydajności i dostępności. Tak oto wraz z rosnącym zapotrzebowaniem na ekologiczne i przystępne cenowo pojazdy terenowe, firma stworzyła maszynę, która zapewnia wysoką moc w niskiej cenie, bo rzędu około 4300 euro. Sercem tego motocykla jest solidny silnik centralny o mocy 5,5 kW, która maksymalnie skacze do 13,44 kW, generując wtedy moment obrotowy na poziomie aż 500 Nm. Dlatego właśnie jest to pełnoprawny elektryczny motocykl crossowy, który został stworzony do pokonywania najtrudniejszych terenów z wysoką łatwością.

Czytaj też: Test elektrycznego roweru Lankeleisi MG740 Plus, czyli jak wjechałem na górski szczyt i chłodziłem hamulce wodą

Stworzenie takiego jednośladu nie jest jednak takie proste. Wydajny silnik oraz akumulator muszą bowiem znajdować się w odpowiednim i bezpiecznym miejscu, o czym Talaria wie doskonale. Dlatego też wewnętrzny wirnik silnika, stojan i zewnętrzna struktura chłodzona powietrzem zostały starannie przeprojektowane przez specjalistów firmy, aby zwiększyć wydajność. Dzieła dopełnia zupełnie nowe oprogramowanie, które zapewnia jeszcze szybszy czas reakcji silnika na przepustnicę. Nie liczcie jednak na wysokie prędkości tuż po położeniu rączek na Talaria Sting MX5 Pro, bo ten motocykl jest fabrycznie ograniczony do maksymalnie 32 km/h… ale zawsze można go odblokować, aby rozpędzać się do nawet 80 km/h.

Im szybciej się jedzie, tym szybciej wskaźnik naładowania wskaże przerażające 20%, ale wedle firmy, rozsądne traktowanie tego motocykla pozwoli przejechać nawet 100 km na jednym ładowaniu. Wszystko dzięki obecnemu w nim akumulatorowi z ogniwami Samsunga 21700, który to działa na napięciu 72V i cechuje się pojemnością rzędu 2,88 kWh. Część energii jest odzyskiwana hamowaniem rekuperacyjnym w ramach czterech poziomów intensywności, a poza tym Talaria Sting MX5 Pro doczekał się też m.in. nowego kolorowego wyświetlacza TFT, który dostarcza jasnych i zwięzłych informacji o jeździe, w tym prędkości, poziomu naładowania i trybu jazdy.

Czytaj też: Sprawdziłem zakazany w Polsce elektryczny rower. Czy taki e-bike ma w ogóle sens?

Jeśli idzie o dalsze szczegóły, rama motocykla jest wykonana z aluminium o stopie 6061 T4/T6, a więc materiału znanego ze swojej wytrzymałości i lekkości. W przypadku kół w grę wchodzą 19-calowe modele z oponami terenowymi, prześwit rzędu 300 milimetrów, widelec pneumatyczny o skoku 220 mm, tylny amortyzator o 85-mm skoku, 4-tłokowe hamulce hydrauliczne z tarczami 220 mm dla niezawodnej siły hamowania oraz reflektor LED dla lepszej widoczności. Inne elementy obejmują antypoślizgowe podnóżki MX i grubsze, bardziej wygodne siedzenie, wzmocniony łańcuch i zestaw zębatek, a nawet dodatkowo wzmocnione tylne wahacze, które zresztą są zaprojektowane tak, aby sprostać zwiększonemu wyjściu mocy silnika, zapewniając (przynajmniej wedle zapewnień) długotrwałą wydajność.