Oczywiście ta struktura, mogąca przywodzić na myśl popularną emotikonę, nie została stworzona w celu naśladowania ludzkiej mimiki. Zamiast tego jej istnienie jest dziełem przypadku, ale nie byle jakiego. Bo mogącego mieć wpływ na wyniki badań poświęconych poszukiwaniu marsjańskiego życia.
Czytaj też: Gigantyczny ocean ukryty na Marsie. Poszukiwacze życia pozaziemskiego od lat czekali na tę wiadomość
Zdaniem naukowców chodzi o obiekt powstały w związku z obecnością jeziora, które przed milionami bądź miliardami lat wyschło. Pozostawiło po sobie osady, które ułożyły się tak, że mogą przypominać uśmiechniętą twarz. Do jej uwiecznienia doprowadziła sonda ExoMars Trace Gas Orbiter.
Wśród zadań realizowanych przez tę misję – nadzorowaną wspólnie przez Europejską Agencję Kosmiczną i Roskosmos – wymienia się między innymi analizę stężeń metanu i innych gazów w marsjańskiej atmosferze. Poza tym instrumenty znajdujące się na pokładzie orbitera pozwalają na obserwację powierzchni Czerwonej Planety w podczerwieni.
Wyniki analiz poświęconych temu nietypowemu obiektowi trafiły na łamy Scientific Data. Autorzy publikacji stworzyli katalog złóż soli chlorkowych na Marsie właśnie w oparciu o dane dostarczone przez ExoMars. Jak na razie udało się opisać 965 takich złóż. Ich rozmiary są bardzo zróżnicowane i sięgają od 300 do 3000 metrów. W przypadku tytułowej “buźki” jak na razie nie udało się określić jej wielkości.
Orbiter ExoMars dostrzegł sporych rozmiarów obiekt. Przypomina twarz i składa się z osadów pozostałych po dawnym jeziorze
Szacuje się, że w przeszłości Mars był relatywnie podobny do Ziemi ze względu na temperatury pozwalające utrzymywać wodę w stanie ciekłym. Tej nie brakowało, ponieważ wypełniała rzeki, jeziora i morza. W pewnym momencie Czerwona Planeta zaczęła wysychać, a naukowcy próbują zrozumieć, co się wydarzyło i czy w okresie sprzyjających okoliczności klimatycznych mogło tam występować życie.
Czytaj też: Badacze Marsa zaskoczeni ostatnim odkryciem. Natknęli się na nietypowy mikroklimat
Pozostałości tych zbiorników są rzecz jasna naturalnymi celami dla misji skupionych na poszukiwaniu dowodów na istnienie marsjańskiego życia. Sole i inne substancje osadzone na powierzchni po zniknięciu wody mogą być idealnymi próbkami, których analiza dostarczy upragnionych odpowiedzi. Słone jeziora mogły wręcz stanowić ostatnie schrony dla hipotetycznego życia.
Jak to możliwe? Kiedy temperatury na Marsie zaczęły spadać, w stanie ciekłym zachowała się jedynie wysoce słona woda, która mogła pozostawać cieczą nawet przy -40 stopni Celsjusza. W tworzonych przez nią zbiornikach przetrwałyby tzw. ekstremofile, czyli organizmy przystosowane do funkcjonowania w wysoce wymagających warunkach. Jeśli faktycznie tak było, to dowody na to zjawisko powinny znajdować się w zidentyfikowanych przez ExoMars osadach.