Flota bombowców B-52 USA otrzyma znaczące ulepszenia. Amerykanie przygotują je do nowej ery
Samolot został zbudowany w 1960 roku. Gdy wchodzisz do kokpitu, wygląda jak kokpit z 1960 roku. Leci jak samolot z 1960 roku – to słowa jednego z amerykańskich wojskowych, które brzmią ciekawie zwłaszcza dziś. Od niedawna pewne jest bowiem, że wszystkie 76 służących aktualnie egzemplarzy B-52H (całościowo powstało 744 egzemplarzy różnych B-52) polata jeszcze przynajmniej do 2050 roku, ale wśród nich są i takie, które dobiją nawet do 2061 roku na służbie. Oznacza to, że bombowce B-52H będą najdłużej wykorzystywanymi samolotami wojskowymi w historii, ale zanim to nastąpi, Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych będą musiały solidnie przygotować się do przedłużenia okresu eksploatacji tej swojej ikonicznej floty poprzez konkretne ustawienia.
Czytaj też: Rewolucyjny system obrony przeciwrakietowej USA: Nowa era morskiej dominacji
Bombowiec B-52 został zaprojektowany w czasie zimnej wojny jako samolot dalekiego zasięgu o dużym udźwigu, który jest zdolny do przenoszenia zarówno broni nuklearnej, jak i konwencjonalnej. Przez dekady dostosowywał się jednak do nowych misji i technologii, ewoluując z pierwotnej roli odstraszania nuklearnego do platformy wielozadaniowej, będącej w stanie przeprowadzać misje strategicznych bombardowań, bliskiego wsparcia lotniczego oraz operacji morskich. Jego gabaryty nie uległy jednak w ogóle zmianie i dlatego ten “wielki brzydki gruby koleś” (takim przydomkiem określili go Amerykanie) ciągle mierzy aż 48,5 metra długości, jego rozpiętość skrzydeł sięga 56,4 metra, a pojemność ładunkowa dobija to około 32000 kilogramów.
Czytaj też: Drony USA nigdy nie spadną. Ta technologia wniesie bezzałogowce wojskowe na nowy poziom
Teraz Amerykanie ulepszą B-52H do ciągle rozwijanej wersji B-52J, która będzie stanowić największą modernizację w całej 70-letniej historii bombowca. Dzięki nowym ulepszeniom ten legendarny bombowiec zachowa swoje znaczenie na współczesnym polu walki. Kluczowym elementem tej transformacji jest wymiana starych silników Pratt & Whitney TF33 na nowe silniki Rolls Royce F130, co stanowi centralny element Programu Wymiany Silników Komercyjnych amerykańskiego lotnictwa. Nowe silniki mają poprawić efektywność paliwową nawet o 30%, zwiększając zasięg samolotu i zmniejszając koszty operacyjne. Poza tym B-52J zostanie wyposażony w zaawansowaną awionikę, zmodernizowane systemy komunikacyjne oraz nowoczesne zdolności walki elektronicznej. Te ulepszenia są niezbędne, aby przygotować samolot do jego nowej roli: przenoszenia pocisków hipersonicznych.
Czytaj też: Ten samolot będzie koszmarem wrogów USA. Obejrzyj go w akcji po raz pierwszy
Mowa o pociskach Hypersonic Attack Cruise Missile (HACM) rozwijanych przez Raytheon, które mają być przenoszone przez B-52J. Te pociski napędzane silnikiem strumieniowym typu scramjet mogą osiągać prędkości przekraczające Mach 5, czyli ponad 6000 kilometrów na godzinę, dzięki czemu są postrzegane jako przełom w nowoczesnych działaniach wojennych z racji znaczącego obniżania ryzyka na ich zestrzelenie przez wrogie systemy obrony przeciwlotniczej. Na służbę mają trafić dopiero w 2027 roku, zgrywając się mniej więcej z oddaniem na służbę nowoczesnego B-52J, który może i jest przede wszystkim zasobem Stanów Zjednoczonych, ale jednocześnie odgrywa znaczącą rolę w operacjach NATO, a w tym patrolach i ćwiczeniach nad Europą.