Takie pokazy nie zdarzają się często. Nagranie z udziałem australijskiego śmigłowca to majstersztyk

Wojskowy sprzęt wygląda spektakularnie nie tylko na zdjęciach, czy na wielkim ekranie. Ostatni pokaz lotniczy z udziałem niszczyciela HMAS Sydney typu Hobart i śmigłowca MH-60R Seahawk to coś wręcz zapierającego dech w piersiach.
Takie pokazy nie zdarzają się często. Nagranie z udziałem australijskiego śmigłowca to majstersztyk

Zmasowany zrzut wabików w nocy jest wyjątkowy. Tak właśnie zwalcza się pociski przeciwlotnicze

Śmigłowiec MH-60R Seahawk, często nazywany mianem „Romeo”, jest kluczowym elementem floty śmigłowców Królewskiej Marynarki Wojennej Australii (RAN). Pełni na służbie wiele ról, co obejmuje zwalczanie okrętów podwodnych i nawodnych, poszukiwanie i ratownictwo oraz tradycyjne transportowanie ładunków. Aktualna flota RAN obejmuje 36 egzemplarzy śmigłowców MH-60R, które weszły do służby w 2014 roku i są wykorzystywane przez operacyjne i szkoleniowe eskadry. Wspominam o tym nie bez powodu, a ze względu na unikalne wideo, które trafiło właśnie do sieci.

Czytaj też: Zweryfikowali potęgę wojskową USA. Wnioski wskazują jednoznacznie na to, kto tu jest mocarstwem

Królewska Marynarka Wojenna Australii niedawno zaprezentowała imponujący pokaz lotniczych środków przeciwdziałania pocisków o naprowadzaniu na źródło ciepła, ukazując możliwości jednego ze swoich śmigłowców MH-60R Seahawk. Powyżej możecie obejrzeć nagranie, na którym śmigłowiec wystrzeliwuje całe dziesiątki flar, unosząc się blisko pokładu niszczyciela HMAS Sydney, zapewniając nie tylko załodze, ale też światu nietypowy pirotechniczny spektakl, który rozświetlił niebo. Tego typu akcja zaoferowała rzadki wgląd w systemy obronne, w które wyposażone są te wielozadaniowe śmigłowce, ale nie została zrealizowana bez powodu, a z chęci uwiecznienia potęgi maszyny lotniczej na zdjęciach, co tłumaczy obecność fotografa w kadrze.

Czytaj też: Czas na rewolucję. Nowe materiały odciążą pojazdy lądowe Armii USA

Dziesięciosekundowa salwa obejmująca dziesiątki flar stworzyła niemal surrealistyczny efekt przez kontrast z ciemnym niebem i oczywiście nie była pierwszym pokazem tego typu na świecie. Jego wyjątkowość skrywa się w tym, że bardzo rzadko można zobaczyć śmigłowiec, a tym bardziej operujący tak blisko okrętu wojennego, który wykonuje tak efektowny pokaz pirotechniczny. Podobne akcje są zazwyczaj widoczne podczas pokazów lotniczych lub na nagraniach z samolotów o stałych skrzydłach, które szybują setki metrów nad ziemią. Bliskość śmigłowca do okrętu oraz duża liczba wypuszczonych flar były więc tutaj kluczowymi czynnikami wyjątkowości.

PPZR Piorun

Czytaj też: Shrike to rewolucja. Teraz Armia USA będzie piętnastokrotnie skuteczniejsza

Te flary nie służą jednak do rozświetlania ciemności, a chronienia maszyny lotniczej przed pociskami, które naprowadzają się na źródło ciepła. Dlatego też flary palą się w temperaturze kilku tysięcy stopni i po wystrzeleniu mają na celu skierowanie pocisków lecących na helikopter z dala od niego, co jest kluczowe dla śmigłowców operujących na niskich wysokościach i to zwłaszcza we wrogich środowiskach. Dlatego też helikopter MH-60R Seahawk jest wyposażony w różne tryby wypuszczania tych flar, a w tym automatyczny, półautomatyczny i ręczny, który najpewniej był wykorzystany w tym pokazie. Jeśli interesują was tego typu akcje, to koniecznie obejrzyjcie też pokaz w Radomie, który znalazł się na ustach całego świata.