Współczesne auta wiedzą o nas często więcej niż my sami, a ponieważ dane to dziś ekwiwalent złota, szybko dochodzimy do kwestii bezpieczeństwa narodowego, poruszonej we wstępie. Tym torem idzie najnowsza propozycja Departamentu Handlu, według której miałby zostać wprowadzony zakaz używania chińskiego oprogramowania i sprzętu w pojazdach autonomicznych na amerykańskich drogach. W ten sposób administracja Joe Bidena wyraża obawy dotyczące gromadzenia przez chińskie firmy danych na temat amerykańskich kierowców i infrastruktury, a także potencjalnej możliwości manipulacji pojazdami podłączonymi do Internetu i systemów nawigacyjnych.
Co więcej, proponowane przez Departament Handlu rozporządzenie prowadziłoby de facto do zakazu importu i sprzedaży pojazdów z Chin zawierających oprogramowanie lub sprzęt komunikacyjny albo zautomatyzowany system jazdy. W praktyce oznaczałoby to niemal całkowitą blokadę amerykańskiego rynku motoryzacyjnego dla chińskich producentów aut. Istniejące już na tamtejszym rynku marki byłyby dodatkowo zmuszone do odinstalowania wszelkich kluczowych technologii z tego zakresu. Nowe prawo dotyczące oprogramowania miałoby zacząć obowiązywać od 2027 roku, a segment związany ze sprzętem – w 2030 roku. Obecnie trwają konsultacje społeczne w tej sprawie, które potrwają miesiąc.
Warto przypomnieć, że kadencja obecnego prezydenta, czyli Joe Bidena upływa z dniem 20 stycznia, a przedstawiciele Departamentu Handlu żywią nadzieję, że ich propozycja przejdzie i zostanie uchwalona jeszcze w trakcie obecnej prezydentury. Warto przypomnieć, że już w lutym tego roku Biden zarządził dochodzenie w sprawie tego, czy import chińskich pojazdów stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego w związku z technologiami sieciowymi i czy oprogramowanie oraz sprzęt do tego służące powinny być zakazane na amerykańskich drogach.
Czytaj też: Porsche uratuje silniki spalinowe? Poznajcie tajemnice silnika 6-suwowego
Z perspektywy amerykańskiego konsumenta, który już zdecydował się na zakup chińskiego auta, sytuacja wydaje się bardziej skomplikowana. Systemów montowanych w takich pojazdach nie da się bowiem tak łatwo zastąpić, a samo wyłączenie może mieć wpływ na działanie całego pojazdu. Trudno powiedzieć w jaki sposób amerykańska administracja miałaby sobie poradzić z takim wyzwaniem. Jednego możemy być pewni – jeśli propozycja przejdzie, może spowodować poważne turbulencje na rynku motoryzacji, który i tak do spokojnych ostatnio nie należy. Czy na podobny krok mogłaby się zdecydować Europa?