Sąsiedzi wiele odgapiają od siebie. Odkryto dziwny wpływ poczty pantoflowej na fotowoltaikę

Magia sąsiedztwa. Któż się z nią nie spotkał? Podglądamy cudze trawniki, instalacje kwietne, nowe inwestycje w ogrodzie lub na balkonie. Czasami się potrafimy się tak bardzo zainteresować tym, co ma sąsiad, że implementujemy dane rozwiązanie u siebie. Okazuje się, że fotowoltaikę również.
Zdjęcie poglądowe

Zdjęcie poglądowe

Australijscy naukowcy przeprowadzili nietypowe badanie statystyczne. Chcieli oni sprawdzić, co najbardziej motywuje mieszkańców tego kraju do montowania paneli słonecznych na dachu czy w ogrodzie. Okazuje się, że w skali kraju aż 18 proc. nowych instalacji fotowoltaicznych wybudowano wskutek swoistej poczty pantoflowej lub, innymi słowy, dzięki „efektowi sąsiedztwa”.

Czytaj też: Dwa składniki w jednym. Połączenie krzemu i perowskitów dało fotowoltaikę przyszłości

Od dawna wiadomo, że ludzie mają skłonność kopiowania tego, co robią inni. Czasem wystarczy zwykła obserwacja zjawiska, a czasem trzeba zadać kilka dodatkowych pytań. Teraz możemy zobaczyć czarno na białym, że fotowoltaikę również odgapiamy od naszych sąsiadów. Przynajmniej niektórzy z nas. Ze szczegółami badań możemy zapoznać się w periodyku Energy Research an Social Science.

Pozytywny wpływ sąsiadów na fotowoltaikę. Widząc panele słoneczne u innych, montujemy je u siebie

Uczeni wykorzystali do swoich analiz statystycznych dane na temat instalacji fotowoltaicznych montowanych w Australii w latach 2001-2022 i na 2641 obszarach pocztowych (każdy z nich z grubsza odpowiada pojedynczemu kodowi pocztowemu w kraju). Poszukując różnych trendów i zależności, naukowcy natrafili na zdumiewające informacje.

Czytaj też: Saudowie zadziwiają pomysłem na fotowoltaikę. Ich technologia sama się organizuje

Dochód i wykształcenie mają znaczenie w decydowaniu się na instalację fotowoltaiczną, ale mniejszą, niż się spodziewano – czytamy w komentarzu naukowców w The Conservation. Płeć prosumentów oraz powierzchnia gruntów kompletnie nie miały wpływu na to, że gdzieś częściej lub rzadziej montowano panele słoneczne. Większą ochotę na przydomową fotowoltaikę wykazywały gospodarstwa małżeńskie oraz te z obszarów o większym bezrobociu. W przypadku tego drugiego motywacją zapewne była wizja obniżenia rachunków za energię elektryczną.

Mapa ukazująca “zagęszczenie” instalacji fotowoltaicznych w Australii. Występuje kilka małych obszarów, w których popularność paneli słonecznych jest zaskakująco duża / źródło: https://doi.org/10.1016/j.erss.2024.103695, CC-BY-4.0

Aż wreszcie okazało się, że blisko jedna piąta paneli słonecznych była montowana wyłącznie dzięki temu, że w tym samym obszarze pocztowym pojawiły się już nowe instalacje. Około 15-20 nowych urządzeń rocznie przypada na jeden z 2641 obszarów pocztowych. Dla przykładu, w 2018 roku dzięki „efektowi sąsiedztwa” i pewnego rodzaju poczcie pantoflowej powstało ponad 40 tysięcy instalacji w całej Australii.

Czytaj też: Matka Natura podziękuje Chinom za ich fotowoltaikę. Eksperci mają tylko jedno „ale”

Naukowcy przyznają, że od dwóch dekad boom na fotowoltaikę trwa. Co trzecie gospodarstwo w Australii może pochwalić się panelami słonecznymi. Łączna moc zainstalowana dla tego źródła energii wynosi aż 36,5 GW, przy czym 52 proc. z tej wartości przypada na niewielkie przydomowe instalacje – podaje Australian PV Institute.