Czy nowe AirPodsy da się naprawić?
Apple już od jakiegoś czasu wychodzi naprzeciw oczekiwaniom klientów i oferuje łatwiejszą naprawę iPhone’ów. Firma uruchomiła program samodzielnej naprawy, który daje dostęp do autoryzowanych komponentów, narzędzi i instrukcji, więc co sprawniejsi użytkownicy mogą sami naprawić takie usterki, jak problemy z gniazdem ładowania, baterią itp. Ponadto w tym roku gigant zmienił sposób łączenia niektórych komponentów, co znacznie ułatwiło naprawę sprzętu. W przypadku iPhone’ów to szczególnie ważne kwestie, ponieważ przeważnie są to smartfony, z których korzysta się przez długie lata, zwykle dłużej niż z modeli z Androidem.
Czytaj też: Apple ma wielkie plany na 2025 roku. iPhone SE 4 przejdzie prawdziwą metamorfozę
Nie można jednak zapominać, że Apple nie ma w swojej ofercie tylko iPhone’ów. Podczas wrześniowej premiery do portfolio firmy dołączyły też słuchawki AirPods 4 i AirPods Max ze złączem USB-C i zespół iFixit – który już poddał testom możliwości naprawy iPhone’ów 16 – postanowił sprawdzić również te urządzenia. Wniosek jest jeden i to dość rozczarowujący, bo żadne z nowych modeli słuchawek nie oferują ulepszeń pod względem możliwości naprawy.
Czytaj też: iPhone 16: Nowy przycisk, nowe ceny napraw – przygotuj portfel
Jeśli chodzi o nauszne AirPodsy Max z USB-C, to podczas testów wykazano, że potrzeba dość dużo ogrzewania i podważania elementów, by dokonać w nich jakichkolwiek prac serwisowych. Jak można zauważyć na zdjęciu porównawczym, ich wnętrze wygląda praktycznie tak samo, jak w modelu z 2020 roku – kluczowe elementy są tutaj niemal identyczne, a różnice widać w większej ilości kleju i nowym rodzaju portu ładowania. Mimo wszystko w teście otrzymały one tymczasową ocenę 6/10, co wcale nie wygląda tak źle, zwłaszcza gdy porównamy je z drugim modelem.

AirPodsy 4 otrzymały bowiem ocenę… 0/10, co już samo świadczy o tym, że ich naprawa to w zasadzie daremny trud. Potrzebny jest specjalistyczny uchwyt i pistolet termiczny, by w ogóle otworzyć poszczególne pałąki. W środku wszystkie komponenty, takie jak elementy głośnika i baterii otoczone są warstwami kleju. Otwarcie dolnej części trzonu jest z kolei jeszcze trudniejsze, bo wymaga użycia noża. W przypadku etui ładującego nie jest wcale lepiej, bo i tutaj potrzeba dużo ciepła i podważania, zanim umieszczone w środku podzespoły wyjdą na światło dzienne. Umieszczona w środku bateria pozbawiona jest jakichkolwiek uchwytów, więc jej wyjęcie jest naprawdę problematyczne.
Czytaj też: Jak długo Twój iPhone 16 będzie działał na jednym ładowaniu? Już to wiemy


Trudno więc się dziwić przyznanej ocenie, choć tak naprawdę raczej nikogo nie powinna dziwić. AirPodsy poprzedniej generacji również nie nadawały się do naprawy i najwyraźniej nic się w tej kwestii nie zmieniło. Najwyraźniej pośród wszystkich ulepszeń, które Apple przygotował, wciąż zabrakło miejsca na poprawę możliwości naprawy tego sprzętu, a przecież wydając tyle pieniędzy na słuchawki, chcielibyśmy, by w razie awarii nie nadawały się one tylko do kosza.