iPhone 16 – specyfikacja
Parametr | Wartość |
---|---|
Procesor | Apple A18, hexa-core (2 x 4,04 GHz + 4 x 2,20 GHz) + NPU 16-core |
GPU | Apple GPU, 5-core |
Ekran | 6,1″, 1179 × 2556 px, 19,5:9, 460 ppi, Super Retina XDR OLED, HDR10, Dolby Vision, 60 Hz, 1000 nit typowa, 2000 w trybie wysokiej jasności, szkło Gorilla z powłoką ceramiczną Ceremic Shield (2024) |
Pamięć RAM | 8 GB |
Pamięć Flash | 128 GB / 256 / 512 GB NVMe |
Aparat główny | – 48 Mpix, f/1.6, 26 mm (szerokokątny), 1/1,56”, dual pixel PDAF, Sensor-Shift IBIS – 12 Mpix, f/2.2, 13 mm (ultraszerokokątny), 120°, dual pixel PDAF |
Aparat przedni | – 12 Mpix, f/1.9, 23 mm, 1/3.6, PDAF sensor głębi, sensor biometryczny |
Audio | stereo, BT (SBC, AAC) |
Łączność | 5G, LTE+, HSPA, Wi-Fi 7 trójzakresowe, Bluetooth 5.3 + BLE, Ultra-Wideband (UWB), NFC, USB-C 2.0 z DisplayPort, satelita |
Lokalizacja | A-GPS, GLONASS, GALILEO, BDS, QZSS |
Akumulator | Li-Ion 3561 mAh, szybkie ładowanie PD 25 W, bezprzewodowe 25 W MagSafe / 15 W Qi2, 4,5 W przewodowe ładowanie zwrotne |
Waga | 170 g |
Rozmiary | 147,6 × 71,6 × 7,8 mm |
Certyfikaty | IP68 |
System operacyjny | iOS 18.0.1 |
Cena | 128 GB – 3999 zł 256 GB – 4499 zł 512 GB – 5499 zł |
Konstrukcja i wzornictwo
Seria iPhone 16 może i jest pozycjonowana przez Apple niżej, niż Pro i Pro Max, ale z pewnością jest tą ładniejszą. To tu smartfony są kolorowe i aż wołają, żeby je wziąć do ręki. Do testów dostałem model niebieski i aż mi się oczy do niego zaśmiały, nie mówiąc o reakcji żony. Estetyce tu naprawdę nie można nic zarzucić, choć forma jest dobrze znana i nie ma tu żadnych ekstrawagancji. Po prostu iPhone po liftingu.
Jakość wykonania stoi na najwyższym poziomie – czuć w ręku, że to sprzęt z najwyższej półki. Ramka smartfonu jest wykonana z barwionego aluminium o prostych ściankach, z zaokrągleniami na krawędziach. Z tyłu iPhone 16 wykończony jest zmatowionym szkłem Corning, z przodu całą powierzchnię stanowi szklany panel ze szkła Corning pokrytego warstwą ceramiczną. Czarna ramka jest wąska, a w ekranie są standardowe dwa wycięcia na aparat i układy FaceID. Oprogramowanie robi z tego oczywiście jedną wyspę, w której mogą się pojawiać dodatkowe informacje – to jednak nie jest nic nowego.
Nowością jest natomiast szklana wyspa aparatów, która wróciła formą do czasów iPhone X – wystające z niej obiektywy zostały umieszczone pionowo nad sobą, a w położeniu krajobrazowym dzięki umieszczeniu w jednej linii są w stanie zbierać dane do filmów przestrzennych na potrzeby gogli Apple Vision Pro. Dioda doświetlająca wypchnięta została natomiast poza wyspę i jest umieszczona wprost na pleckach.
Drugą nowością jest hybrydowy fizyczno-haptyczny przycisk służący do sterowania aparatem. Jego powierzchnia jest dotykowa i w powiązaniu z mechanizmem haptycznym służy do sterowania parametrami i funkcjami aparatu. Pełne fizyczne wciśnięcie natomiast uruchamia aparat lub wyzwala migawkę.
Pozostałe przyciski są rozmieszczone standardowo. Z prawej strony wybudzanie, z lewej wielofunkcyjny (domyślnie wycisza dźwięk) i przyciski głośności. Slot na kartę nanoSIM umieszczony został na lewej ramce, a na dole znalazł się głośnik, mikrofon i oczywiście gniazdo USB-C, niestety w muzealnym standardzie 2.0.
Wyświetlacz
IPhone 16 wyposażony został w wyświetlacz Super Retina XDR OLED o parametrach zbliżonych do modelu zeszłorocznego. Rozdzielczość panelu wynosi 2556 × 1179 pikseli, czyli 460 ppi. Jasność standardowa sięga 1000 nit, jasność maksymalna 2000 nit, a rzeczywiste parametry zbliżone są do deklarowanych.
Apple daje pełne wsparcie dla dla HDR10 i Dolby Vision, z którego bez problemu korzystają wszystkie serwisy VOD oraz niezbędne wsparcie DRM. Codzienną pracę uprzyjemni mechanizm True Tone, który dopasowuje temperaturę barwową bieli do warunków zewnętrznych. Kolory tradycyjnie są na bardzo wysokim poziomie, ekran obsługuje domyślnie Display P3 bez możliwości zmiany, jednak wzorcowe zarządzanie barwą w praktyce eliminuje taką konieczność.
Niestety, żeby nie było tak różowo, Apple ponownie wcisnęło do iPhone’a 16 panel 60 Hz. Żadne tam LTPO – zamiast tego mamy tu prawdziwe muzeum techniki, które bardziej pasowałoby do sprzętu z kategorii do 1000 zł. I nie, nie dajcie sobie wmówić, że tych 60 Hz nie widać – widać jak cholera, przy odblokowywaniu czasem ekran klatkuje, jak stary PC zmuszony do ciągnięcia Cyberpunka. Quo usque tandem abutere, Apple, patientia nostra?
Oprogramowanie
iPhone 16 fabrycznie dostarczany jest z iOS 18, a podczas pierwszego uruchomienia automatycznie zaktualizował się do najnowszej wersji 18.0.1. Apple aktualizuje swoje systemy systematycznie i w miarę potrzeb, więc jeśli pojawi się dziura krytyczna, to stosowna poprawka ukazuje się szybko i poza jakimkolwiek rozkładem.
Tradycyjnie pierwsze duże wersje systemów mają sporo błędów, iOS 18 wydaje się jednak wyjątkowo porządnie przygotowany, a skala problemów stosunkowo niewielka. iPhone dorobił się w tym roku możliwości włączenia ciemnej lub jednobarwnej wersji ikon, lepszego grupowania powiadomień i edycji panelu kontrolnego. Pojawiła się także „niezwykle innowacyjna” możliwość ustawienia ikon w dowolnym punkcie ekranu startowego, którą z pewnością Android zaraz skopiu… a nie, przepraszam, nie skopiuje.
iOS to jednak przede wszystkim pakiet doskonale zintegrowanych usług. FaceTime, iMessage, Handoff, Apple TV+, Apple Music, iCloud Drive, Apple Arcade – to kompletny ekosystem, który działa tym lepiej, im więcej sprzętu Apple posiadamy, a zarazem nie wyklucza podłączenia do usług Google i Microsoftu, z czego zresztą korzystam na co dzień.
Wraz z iOS 18 pojawiła się także obsługa następcy SMS, czyli realizowanego przez internet czatu RCS. Android ma to od dawna, w wersji rozbudowanej przez Google i działające przez jego serwery bodaj we wszystkich sieciach poza Play, który oferuje szczątkową obsługę standardu na Samsungach i Huaweiach.
Apple oczywiście nie działa przez serwery Google i do obsługi RCS wymaga takiego działającego u operatora. Nasi operatorzy, choć było o tym wiadomo od dawna, zostali „zaskoczeni” i zamiast niezbędnej infrastruktury mamy bardzo mgliste obietnice – T-Mobile podobno prowadzi wdrożenie, Orange myśli i analizuje (co nie przeszkadza im w zachwalaniu zalet RCS w systemie Android), Play nie planuje, a Plus z zapartym tchem ogląda „Sukcesję” i nie ma czasu na takie błahostki. Krótko mówiąc, lipa, lepszych SMS-ów na razie nie będzie, pisz pan na Berdyczów.
Gwoździem programu miała być dla iOS Apple Intelligence i pewnie nawet będzie, ale dopiero gdy trafi do systemu. Developerzy się bowiem nie wyrobili i że tak będzie było wiadomo od dawna. Lista funkcji związanych z AI jest długa i obiecująca, ale nie będę was zanudzał – na razie niczego nie ma, a do tego nie wiadomo kiedy będzie, Komisja Europejska ma bowiem swoje zdanie na temat zbyt swobodnego korzystania przez BigTechy z dominującej pozycji i z naszych danych, a Apple tradycyjnie nie lubi ustępować w takich sprawach żadnej administracji. Użytkownicy w UE dostaną zatem możliwość usunięcia aplikacji Apple i zastąpienia ich wybranymi przez siebie, dostęp do alternatywnych sklepów z aplikacjami i parę innych cukierków, ale na AI przyjdzie im poczekać.
Mimo że trochę tu narzekam, to iOS wciąż ma swoje zalety. Jest bezpieczniejszy, raczej odporny na ataki typu „aktualizacja aplikacji banku rozsyłana przez link w SMS”, a przeniesienie się ze starego na nowy telefon wymaga kilku kliknięć i można iść na kawę. Telefon odtworzony z 6-letniego backupu robionego od czasów iPhone’a 11 Pro działa tak samo dobrze, jak uruchomiony na czysto, tylko ikonek jest więcej. Żeby nie było, Android też po latach się tego nauczył, ale wciąż nie działa to równie sprawnie, choćby w kwestii przenoszenia danych logowania.
Łączność
Apple iPhone 16 może korzystać do łączności ze światem z sieci 5G, LTE+, oraz z najnowszego standardu Wi-Fi 7 z obsługą pasm 2,4 GHz, 5 GHz i 6 GHz. Obsługiwane są dwie karty SIM – tacka mieści jedną fizyczną kartę w rozmiarze nano, a drugą kartę można aktywować jako eSIM – możliwy jest też wariant, w którym obie karty są w formie elektronicznej, a smartfon może mieć zapamiętanych wiele kart, między którymi można się przełączać.
Do testów użyłem karty eSIM Orange Flex, zaprogramowanej wprost z aplikacji. Próbowałem skorzystać z opcji przeniesienia eSIM z mojego iPhone’a 13 Pro przy pierwszym uruchomieniu nowego, ale okazało się to niemożliwe – Orange nie oferuje takiej możliwości. Sama aktywacja nowego eSIM trwała około minuty. Automatycznie włączone zostało przy tym VoLTE i VoWiFi.
W zasięgu pasma C (3,6 GHz) transfery sięgały 730-750 Mbps – z każdym kolejnym smartfonem sieć Orange w mojej okolicy przyspiesza i cóż – nie będę z tego powodu płakał, zwłaszcza że po raz pierwszy także upload wzrósł do rozsądnych wartości.
Routera zgodnego z Wi-Fi 7 w tej chwili niestety nie mam, a szkoda, gdyż wg niektórych informacji iPhone 16 otrzymał niepełną obsługę protokołu i nie potrafi używać kanałów 320 MHz – przydałoby się to sprawdzić. Nie zdziwiłoby mnie to o tyle, że np. w iPhone 13 Pro implementacja Wi-Fi 6 też nie obsługiwała szerokich kanałów (w tym wypadku 160 MHz), co ograniczało wydajność do ~750 Mbps. W połączeniu w routerem Wi-Fi 6 iPhone 16 osiągnął 1450 Mbps podczas pobierania i 600 Mbps podczas wysyłania, czyli tyle, ile lokalna fabryka pozwala.
Łączność bezprzewodową uzupełnił NFC i Bluetooth 5.3 z obsługą LE. iPhone 16 został też wyposażony w układ Ultra Wideband drugiej generacji, który pozwala na precyzyjną lokalizowania akcesoriów, takich jak AirTag czy AirPods – w porównaniu z pierwszą generacją ma 3× większy zasięg i jest dokładniejszy.
iPhone 16 ma także możliwość wysłania komunikatów alarmowych i wiadomości głosowych drogą satelitarną – tradycyjnie w Polsce z tej możliwości nie skorzystamy w przewidywalnej przyszłości.
Do łączności kablowej iPhone 16 posiada port USB-C w muzealnej wersji 2.0 – o ile w przypadku średniaków można na to przymknąć oko, to tu jest to po prostu kolejny objaw sztucznego ograniczania sprzętu. Szybkie połączenie jest przydatne przy współpracy choćby z czytnikiem kart czy aparatem i Apple niedwuznacznie sugeruje, że jeśli coś takiego planujesz, to lepiej sięgnąć po wersję Pro.
Na szczęście Apple pozwala na wyjście sygnału video przez USB-C z użyciem DisplayPort Alternate – smartfon nie ma niestety żadnej desktopowej wersji interface na tę okoliczność, jest tylko replikacja ekranu, ale podczas odtwarzania wideo można skorzystać z pełnej rozdzielczości 4K HDR w formacie panoramicznym i użyć iPhone’a jako dość niewygodny ekwiwalent Apple TV.
Zobacz także: Recenzja Samsung Galaxy Z Fold6. Koreański gigant zapadł w sen zimowy? (chip.pl)
Wydajność – co ma do zaoferowania Apple A18?
iPhone 16 Pro napędzany jest procesorem Apple A18, któremu towarzyszy 8 GB RAM. Wersja testowa wyposażona została w 512 GB pamięci flash NVMe. Sprzęt Apple tradycyjnie zadowala się mniejszą ilością RAM niż Android, 8 GB wymagane jest jednak do pracy Apple Intelligence.
- Geekbench 6 Single Core: 3321 pkt
- Geekbench 6 Multi Core: 8228 pkt
- Geekbench 6 GPU Metal: 27880 pkt
- Geekbench AI CPU: 4135 / 7179 / 5760 pkt
- Geekbench AI GPU: 3934 / 4129 / 4205 pkt
- Geekbench AI Neural Engine: 4188 / 32328 / 45116 pkt
- Wild Life Extreme Stress Test: 3877/2561 pkt, stabilność 66,0%
- Solar Bay Stress Test: 7082/5137 pkt, stabilność 72,5%
- Steel Nomad Light Stress: 1487/1083, stabilność 72,8%
iPhone 16 z pewnością zalicza się do wydajnościowej czołówki. W Geekbench 6 CPU ma wyraźną przewagę nad Snapdragonem 8 Gen 3 zarówno, jeśli chodzi o moc pojedynczego rdzenia, jak i wielordzeniową. W teście obliczeń GPU przewaga nad Snapdragonem zbliża się do 100%.
Wydajność graficzna GPU nie jest już taka oczywista – wyniki są zbliżone, raz Apple ma przewagę, a raz Snapdragon. Stabilność w testach obciążeniowych wygląda typowo dla flagowców – wydajność wyraźnie spada i to już po pierwszym przebiegu, ale jest dostatecznie dobra, by zapewnić sprawną obsługę nawet wymagających gier. Temperatura obudowy podczas testu obciążeniowego sięgnęła 46°C w najcieplejszym miejscu obok aparatów.
Apple A18 jednak najbardziej błyszczy w testach AI, osiągając wyniki od 2 do 7× lepsze niż Tensor 4 i zwyciężając bez problemu ze Snapdragonem. Leży tu ogromny potencjał, trudno jednak przewidywać, jak przełoży się to na praktyczną użyteczność iPhone’a 16, skoro pełną wersję Apple Intelligence zobaczymy dopiero w przyszłym roku. Może jednak się okazać, że czysta żywa moc CPU zejdzie na drugi plan.
A jak to wygląda od strony użytkownika, którego nie obchodzą benchmarki? iPhone 16 jest pioruńsko szybki, błyskawicznie otwiera aplikacje, przełącza się między nimi i w ogóle działa znakomicie. Gdyby nie ślamazarny ekran byłby rewelacyjny, a tak to jest tylko bardzo dobry.
Dźwięk
iPhone 16 wyposażony został w głośniki stereo zrealizowany w tradycyjny sposób – za jeden kanał odpowiada głośnik na dolnej ramce, w położeniu poziomym skierowany w bok, za drugi głośnik przedni, przeznaczony przede wszystkim do rozmów. Choć oba przetworniki mają zupełnie inną charakterystykę, to Apple zdołało dobrze zrównoważyć dźwięk między kanałami. Bas jest całkiem niezły, choć płynie głównie z głównego głośnika, brzmienie jest bardzo dobre, średnie tony są pod kontrolą. Mimo bardzo skromnych rozmiarów iPhone 16 wzorowo radzi sobie z efektami przestrzennymi Dolby ATMOS, zarówno w filmach, jak i muzyce.
Obsługa słuchawek to niestety osobna historia. Przy przesyle dźwięku przez Bluetooth dostępny jest jedynie kodek SBC i AAC. Zabrakło nawet zgodności z Bluetooth LE Audio i kodekiem LC3, nie mówiąc o Auracast. Wygląda to biednie, gra jako tako (implementacja AAC w iPhone jest naprawdę dobra), ale nie ma co pudrować trupa – dziś najlepszym sprzętem do słuchania muzyki z Apple Music są smartfony z Androidem.
Czas pracy
Apple iPhone 16 wyposażony został w akumulator Li-Ion 3561 mAh, który w dobrym układzie wystarcza na 2 dni pracy. Typowo po całym dniu użytkowania w cyku mieszanym wskaźnik baterii pokazywał 45-50%, nieco mniej, jeśli korzystałem z Lightrooma na telefonie. SoT do uzyskania oceniam na 5-8 godzin.
Ładowanie to natomiast opowieść z innej bajki. Maksymalna moc ładowania to raczej żałosne 25 W (rzeczywista chwilowa może sięgnąć 30 W, jak podają niektóre pomiary), przy czym pół godziny wystarcza do uzyskania nieco ponad 50% naładowania. Im bliżej końca, tym gorzej – pełne ładowanie trwa ponad 90 minut, a ostatnie procenty przybywają w żółwim tempie. Do oprogramowania trafił wskaźnik użytych cykli baterii, stan baterii i możliwość ograniczenia ładowania do zadanej wartości, by przedłużyć żywotność baterii.
Pewnym pocieszeniem jest, że z ładowarką MagSafe możliwe jest także uzyskanie 25 W mocy ładowania, choć niestety nie z każdą – wymagany jest model A2580 z przewodem o długości 1 m lub model A3250 z przewodem o długości 2 m. Przy użyciu starszych wersji ładowanie przebiegać będzie z mocą 15 W. Taka sama moc dostępna będzie przy użyciu ładowarek Qi2, a przy użyciu Qi 7,5 W.
Biometria
Apple zastosował w iPhone 16 tylko jedną metodę biometrycznego rozpoznawania użytkownika – rozpoznawanie twarzy FaceID, realizowane za pomocą skanu 3D z użyciem sensora TrueDepth umieszczonego w wycięciu ekranu. System działa w podczerwieni, z użyciem siatki punktów rzutowanej na twarz, można go zatem używać w każdych warunkach oświetleniowych.
FaceID jest szybki, bardzo dokładny, nie pozwala na odblokowanie, jeśli nie patrzy się w kierunku telefonu i jest uznawany przez banki i administrację za odpowiednio bezpieczny, by można było go wykorzystywać do autoryzacji transakcji bankowych czy do logowania do systemów urzędowych. Do tego uczy się, rozpoznaje okulary i maseczki ochronne, wykorzystując w tym ostatnim przypadku dokładny skan twarzy nad maseczką, ze szczególnym uwzględnieniem okolic oczu.
System można także odblokować za pomocą Apple Watcha, pod warunkiem że mamy go na nadgarstku i został odblokowany – taki sposób nie zastąpi FaceID przy logowaniu w aplikacjach i autoryzacji płatności, ale bywa bardzo wygodny. Zależność może działać także w drugą stronę, czyli można odblokować zegarek z poziomu telefonu.
Działanie rozpoznawania użytkownika w przypadku FaceID jest doskonałe i powinno być traktowane jako wzór do naśladowania przez innych producentów smartfonów, jeśli chodzi o szybkość, bezpieczeństwo i wygodę.
Zobacz także: Miesiąc z Google Pixel 9 Pro. Google ma kontrę na iPhone’a? (chip.pl)
Fotografia
Główny aparat fotograficzny iPhone 16 to sensor i obiektyw, które znamy już z zeszłorocznego modelu. Zmiany nastąpiły w aparacie ultraszerokokątnym, który ma wprawdzie wciąż 12 Mpix, ale doczekał się jaśniejszego obiektywu f/2.2 oraz lepszego układu AF, opartego o detekcję fazy.
Z tyłu zatem mamy:
– 48 Mpix, f/1.6, 26 mm (szerokokątny), 1/1,56”, dual pixel PDAF, Sensor-Shift IBIS
– 12 Mpix, f/2.2, 13 mm (ultraszerokokątny), 120°, dual pixel PDAF
Z przodu też mamy znany już z iPhone’a 15 aparat:
– 12 Mpix, f/1.9, 23 mm, 1/3.6, PDAF
Nowością jest odświeżona ścieżka przetwarzania obrazu, w której do konstrukcji wynikowego zdjęcia używane jest więcej kadrów i w której pojawiają się modyfikowalne style fotograficzne, które można nałożyć w trakcie fotografowania, modyfikujące kolorystykę zdjęcia. Podzielone są na dwie kategorie, opisane jako odcienie i nastrój,
Drugą nowością jest natomiast przycisk Camera Control. Długo zastanawiałem się, jak go opisać – jest wciskany, ale jego powierzchnia jest małym panelem dotykowym. Ma też haptyczny feedback. Jedno mocne wciśnięcie domyślnie uruchamia aparat. W uruchomionej aplikacji aparatu mocne wciśnięcie odpowiada spustowi migawki, lekkie wciśnięcie włącza pasek regulacji parametrów, a dwa lekkie wciśnięcia po sobie pozwalają wybrać, który parametr regulujemy – korekcję ekspozycji, głębię, zoom, wybór aparatu, wybór stylu i tonację.
W teorii wszystko wygląda znakomicie, a użyteczność powinna być naprawdę duża. Praktyka… to inna sprawa i mam ogromne wrażenie, że w projektowaniu przycisku Camera Control i jego funkcji decydujący głos miała osoba, która nigdy w życiu nie miała w ręku prawdziwego aparatu fotograficznego.
Lista grzechów Camera Control jest długa, ale postaram się podać ją po kolei:
- Położenie – przycisk jest przesunięty zbyt wysoko i użycie go w położeniu horyzontalnym, gdy ma to największy sens, wymaga nietypowego i niewygodnego uchwytu, który utrudnia korzystanie z wszystkich jego funkcji. W położeniu pionowym sięgnąć do niego łatwiej, ale żeby to było wygodne – nie mogę powiedzieć
- Brak podstawowych funkcji, jakie znamy z przycisku migawki, czyli podwójnej akcji – lekkie wciśnięcie powinno uruchomić autofocus, i – w zależności od trybu – zablokować ostrość lub utrzymać ciągłe działanie AF, oraz zablokować ekspozycję. Mocne wciśnięcie wykonuje natomiast zdjęcie. Tymczasem mamy tylko tę ostatnią funkcję i luźną obietnicę, że po aktualizacji Camera Control otrzyma także podwójną akcję. Tak, Apple na premierę nie dowiozło najbardziej podstawowych funkcji przycisku migawki, skupiając się na podpiętych do dotykowej części dodatków.
- Funkcje dostępne pod dotykowym panelem komplikują obsługę aparatu, zamiast ją ułatwiać. Do większości tych ustawień szybciej można się dostać wprost z ekranu i tamże wygodniej je zmienić. Dotyczy to zarówno położenia pionowego, jak i poziomego aparatu, a to dużo mówi o komforcie korzystania z przycisku…
- Regulacja zoomu jest niedokładna, wymaga dużego wyczucia, a żeby przejść przez cały zakres to i tak trzeba się namachać palcem – typowym gestem dwoma palcami na ekranie zrobimy to szybciej i dokładniej.
- Przełączyć obiektyw też można szybciej i łatwiej kciukiem wprost na ekranie, zamiast sięgać do przycisku, wybór dostępny jest przecież wprost pod kciukiem i trudno mi wyobrazić sobie sytuację, by lepiej było użyć Camera Control do tego. Próbowałem tego używać i przestałem – szkoda zachodu.
- Wybór styli fotograficznych mógłby mieć sens, gdyby nie to, że dostosowanie pracy danego stylu i tak wymaga użycia ekranu. Z pomocą Camera Control można wybrać tylko preset, z uwzględnieniem zmian wprowadzanych wcześniej.
- Tonalność i głębia – tu przycisk sprawdzał się stosunkowo dobrze, a to dlatego, że aby uzyskać dostęp do odpowiednich regulacji na ekranie trzeba się przeklikać przez styl w przypadku tonalności, a przez dwa przyciski i regulator w przypadku głębi. Są to jednak bodaj najrzadziej potrzebne ustawienia.
- Korekta ekspozycji – to chyba najlepiej działająca funkcja Camera Control i to mimo tego, że dostępna jest także przez przytrzymanie i przeciągnięcie po ekranie. Jestem jednak przyzwyczajony do dostępności korekty w aparacie na jednym z pokręteł i dotykowy panel akurat tu dość dobrze się sprawdza jako zamiennik.
- Przez trzy tygodnie usilnych prób używania Camera Control zbyt często przypadkowe dotknięcie wywoływało funkcję zupełnie zbędną i przestawiało coś, czego przestawiać nie chciałem. W przypadku własnego iPhone to dosyć, bym wyłączył dotyk, pozostawiając aktywną funkcję spustu migawki lub by całkowicie wyłączyć jego działanie. Kompromisowo w prywatnym smartfonie przełączyłem działanie wciśnięcia na szybkie wywoływanie aplikacji Halide, co i wam polecam.
Zobacz także: iPhone 16 Pro i Pro Max mają problemy z aparatem fotograficznym (chip.pl)
Reasumując, Apple zdołało zepsuć coś absolutnie oczywistego i do tego obecnego w smartfonach od dawna – fizyczny przycisk migawki z podwójną akcją jest w każdej Xperii, a Apple zrobiło to po swojemu i znacznie gorzej. Niestety, jak to zwykle w przypadku Apple’a, jestem pewien, że to wadliwe rozwiązanie zostanie bezmyślnie skopiowane przez wielu producentów sprzętu i że zobaczymy dowody na to, że da się to zrobić jeszcze gorzej.
Jakość zdjęć dziennych jest bardzo dobra, choć nie bez zastrzeżeń. Główny aparat 48 Mpix może robić standardowo zdjęcia w rozdzielczości 12 lub 24 Mpix i warto postawić na tę drugą – pliki są nieznacznie większe, a zdjęcia mają lepszą szczegółowość bez pogorszenia innych parametrów obrazu. W przypadku pogorszenia się warunków oświetleniowych iPhone przełączy się automatycznie w tryb 12 Mpix. Dla głównego aparatu można także włączyć tryb HEIF Max, który pozwala wykonywać zdjęcia w pełnej rozdzielczości matrycy. Szczegółowość takich zdjęć jest naprawdę dobra, pod warunkiem że nie brakuje światła. Jednak zysk nie wydaje się dostatecznie duży, aby uzasadnić częste sięganie po zdjęcia wysokiej rozdzielczości.
Apple iPhone 16 nie ma obiektywu tele, zbliżenia ×2 wykonywane są z pomocą cropu z głównej matrycy. Smartfon dobrze sobie radzi z tym procesem i odwzorowanie szczegółów na tych zdjęciach jest bardzo przyzwoite.
Aparat ultraszerokokątny ma tradycyjną matrycę 12 Mpix oraz obiektyw o mniejszej jasności. Zdjęcia wciąż wyglądają poprawnie, ale na zbliżeniach widoczna jest już dość agresywna obróbka i idąca za nią utrata szczegółów. Aparaty trzymają doskonale spójny balans bieli i nie ma żadnych różnic podczas przełączania się między nimi.
Niestety iPhone 16 ma też parę wad, jeśli chodzi o fotografię. Konstrukcja obiektywu głównego aparatu nie pozwala na bliskie ogniskowanie i już w odległości ~17 cm od fotografowanego obiektu smartfon przełącza się na aparat ultrawide w trybie makro, czyli z cropem, z oczywistą szkodą dla jakości. Do tego aparat w odległości granicznej często nie może się zdecydować, z którego obiektywu będzie robił zdjęcie, kompulsywnie przeskakując między ogniskowymi – zrobienie udanego zdjęcia w tych warunkach graniczy z cudem.
Kolejną wadą jest sam sposób przetwarzania zdjęć. O tym, co robi fotografia obliczeniowa zdjęciom, pisałem przy innej okazji i warto tam zajrzeć – iPhone 16 jest bowiem sztandarowym przykładem problemu. Smart HDR działa tu tak mocno, że korzystając ze standardowego stylu bez modyfikacji, otrzymujemy zdjęcia z bardzo mocno skompresowaną dynamiką, mało kontrastowe. Szczegółowość w cieniach dzięki temu jest bardzo dobra, ale z prawdziwością tonalną nie ma taka fotografia nic wspólnego. Zastrzeżenia budzi także kolorystyka zdjęć – częstym problemem smartfonowej fotografii są cukierkowe i bardzo mocno nasycone kolory. Apple przesadził z kolei w drugą stronę i w efekcie mamy barwy sprane i bez życia, do tego w stylu standardowym z wyraźnym żółtym zafarbem.
W efekcie zdjęcia wymagają edycji po ich zrobieniu (tylko kto, poza fanami mobilnej fotografii, cokolwiek obrabia?), albo dobrania (a najlepiej włączenia jako domyślnego) odpowiedniego stylu – i od razu dodam, że żaden z gotowców przygotowanych przez Apple nie rozwiązuje problemu bez dalszej ingerencji.
Pamiętacie jeszcze przycisk Camera Control? Jeden z dostępnych tam regulatorów nazywa się Ton i pozwala na obniżenie intensywności działania HDR, ale jego działanie pozwala tylko przywrócić rozsądną tonalność zdjęciom, nie koryguje zafarbu. Najlepszym sposobem, jaki znalazłem na skorygowanie problemów, jest włączenie na stałe stylu neutralnego, z korekcją palety na 80-100%, podbiciem koloru 45-55% i korektą tonalności -55%, przy czym po dwóch tygodniach eksperymentów wciąż nie jestem przekonany, czy tych wartości nie da się dobrać lepiej.
Zobacz także: Fotografia obliczeniowa. Jak zostaliśmy gotowaną żabą. (chip.pl)
W nocy iPhone radzi sobie bardzo dobrze. Wydaje się, że Apple w końcu opanował sztukę stosowania powłok przeciwodblaskowych, zdjęcia ze źródłami światła w kadrze nie są bowiem tak upstrzone flarami, jak bywało w starszych modelach. Owszem, wciąż występują, ale w znacznie mniejszym natężeniu i nie psują zbytnio efektu.
Nocne fotografie z Iphone’a 16 są szczegółowe, nawet dla cropu ×2, i bez większych artefaktów. Co ciekawe, Apple nie utrzymało ścisłej kontroli nad balansem bieli w nocy i kolorystyka zdjęć z aparatu UWA i standardowego dość mocno się rozjeżdża. Zdjęcia są dość jasne, ale wciąż widać, że noc to noc, a na niebie da się zauważyć gwiazdy.
Zdjęcia makro z iPhone 16 są przyzwoite, ale nie dorównują w tej kategorii najlepszym. Trudno się tu spodziewać cudów, skoro używany jest do nich crop z matrycy 12 Mpix, ale się bronią.
Tryb portretowy jest mocną stroną iPhone’a 16. Działa przy tym specyficznie – wykonywane są dwa zdjęcia, jedno standardowe, ale z zapisaną mapą głębi, a drugie po rozmyciu. Ma to oczywiste zalety – można zobaczyć, jak zdjęcie wyglądało, zanim się za nie wzięło oprogramowanie i co oczywiste, można poprawić punkt ostrości i siłę rozmycia. Widać też, że aparat główny używany do portretów ma na tyle dużą matrycę, że przy zdjęciach z niewielkie odległości pojawia się także naturalny bokeh.
Symulowany bokeh jest zasadniczo bardzo dobry i wygląda naturalnie, o ile rzecz jasna nie zaszalejemy z siłą efektu – przy symulacji f/1.4 nie tylko jest masa błędów, ale i samo rozmycie jest sztuczne. Natomiast dla wartości f/2.8-f/4 można spodziewać się pozytywnych rezultatów, choć drobne włosy i futerko nie są poprawnie separowane od tła.
iPhone 16 nie potrafi zapisywać zdjęć w formacie ProRAW – ta funkcja zarezerwowana jest dla serii Pro. W istocie firmowa aplikacja w ogóle nie oferuje możliwości zapisania RAW-ów, ale odpowiednie API jest na miejscu i można się do tej możliwości dobrać przy użyciu dodatkowych programów. Skorzystałem do tego z Halide i pracy w trybie Process Zero (program pozwala na szybkie wywołanie takiego pliku, takie zdjęcie pomija większość automatycznej obróbki wykonywanej normalnie), a docelowy plik DNG poddałem szybkiej obróbce z Lightroomie Classic. Efekty widać powyżej i mówią same za siebie.
O możliwościach filmowych zbyt wiele pisać nie będę, pozostawiając ten aspekt osobom znającym temat lepiej ode mnie. iPhone 16 jest w każdym razie zdolny do nagrywania materiałów video 4K@60 fps z HDR Dolby Vision dla obu aparatów tylnych i dla przedniego, a dla trybu filmowego (z symulacją bokeh) do 4K@30 fps. Z tego, co widziałem, mocną stroną jest zarówno jakość, jak i stabilizacja. Z pomocą Blackmagic Camera można nagrywać iPhone’em 16 materiały kodowane kodekiem ProRES w różnych wariantach, ale bez płaskiego profilu Log, który zarezerwowany jest dla serii Pro.
Podsumowanie
Apple iPhone 16 to smartfon przedziwny. Jest bardzo ładny, kolorystyka podstawowych modeli jest taka, że jako posiadacz Maxa z zazdrością patrzę na wybór kolorów 16-stki. A dalej robi się dziwnie – bo to topowa konfiguracja, tylko sztucznie ograniczona dobrym, ale technicznie muzealnym ekranem, z ograniczeniami programowymi, które mają uczynić Pro i Pro Max atrakcyjniejszym zakupem. Mamy dobre aparaty fotograficzne, ale z niedopracowanym oprogramowaniem i do tego niewydarzony przycisk Camera Control, wolne ładowanie, brak zaawansowanych kodeków audio BT.
A jednak iPhone 16 może być atrakcyjnym wyborem. Jest bardzo szybki, ma długie wsparcie, atrakcyjny wygląd przyciągnie uwagę młodszych użytkowników, a może nie tylko, do tego po raz pierwszy jest tańszy, niż iPhone 15 w zeszłym roku. Jeśli nic z opisanych przeze mnie wad nie mówi do was „uważaj” – możesz kupować. Jeśli oczekujesz więcej, sięgnij po iPhone 16 Pro / Pro Max, a jeśli jesteś także fotografem, poza serią Pro zainteresuj się Pixelem 9 Pro / Pro XL.
Zobacz także: Test Google Pixel 9 Pro XL – flagowa cena i aparat (chip.pl)