Białoruś rozwija innowacje militarne. Pocisk Ascalon ma być tani i skuteczny
Wojna za naszą granicą skłoniła Stany Zjednoczone do przekazania Ukrainie niezliczonych systemów uzbrojenia i choć ta najpotężniejsza broń nie opuściła jeszcze amerykańskich terenów, to i tak zapewnione przez USA wsparcie jest wręcz ogromne. Rozdawnictwo uwypukliło jednocześnie problem Amerykanów, którzy zaczęli teraz zwracać znacznie większą uwagę nie tylko na skuteczność konkretnej broni, ale też koszty oraz tempo produkcyjne. W dobie tanich dronów oraz coraz liczniejszych celów do zneutralizowania, konieczne stało się szybkie produkowanie tanich i możliwie najbardziej wszechstronnych systemów uzbrojenia.
Czytaj też: Chiny pokonały USA. Ich nowa broń przewyższa wyjątkowe dzieło Amerykanów
Wiele amerykańskich firm już idzie w tę stronę i może będą mogły nauczyć się czegoś od naszego sąsiada – Białorusi. Wojsko tego kraju pochwaliło się swoim najnowszym osiągnięciem zbrojnym w postaci precyzyjnego pocisku Ascalon, który jest prosty, niedrogi, a do tego szybki w produkcji. Łączy więc w sobie cechy, z którymi amerykańska armia coraz bardziej się zmaga w swoich programach zbrojeniowych, a do tego jest arcyważnym kamieniem milowym w rozwoju białoruskiego przemysłu obronnego. Ten pocisk wyposażony w silnik turboodrzutowy może jednocześnie osiągać prędkość lotu do 700 kilometrów na godzinę i uderzać w cele oddalone o maksymalnie 310 kilometrów, lecąc przez maksymalnie 60 minut.
Czytaj też: Turcja zaskoczyła cały świat. Opracowała broń-marzenie, której każdy się boi, jak atomówek
Podczas lotu Ascalon wykorzystuje automatyczny system sterowania lotem za wcześniej zaprogramowanymi współrzędnymi, a kiedy już zaangażuje cel, to robi użytek ze swojej 10-kilogramowej głowicy odłamkowo-burzącej. Jednak najbardziej godna uwagi jest wspomniana przystępność cenowa i łatwość produkcji tego pocisku, bo tak się składa, że Ascalon reprezentuje tanią, a jednocześnie skuteczną amunicję, którą można produkować w dużych ilościach, co daje Białorusi szybki sposób na zwiększenie zdolności precyzyjnych uderzeń. Konkretne dane wprawdzie nie padły, ale możemy się spodziewać, że białoruski pocisk manewrujący ze swoimi sporymi skrzydłami i dwoma statecznikami na tyle (tak, wygląda jak dron), jest znacznie tańszy od Tomahawk za 1,87 mln dolarów, ATACMS kosztującego 1,5 mln dolarów czy nawet GMLRS w cenie 110000 dolarów. Pomijam tutaj oczywiście różnice w zaawansowaniu, bo amerykański sprzęt jest naturalnie potężniejszy.
Czytaj też: Dron na sterydach. Ulepszyli broń, którą poznał cały świat
Podczas gdy Białoruś skupia się na opracowywaniu prostych i niedrogich broni, takich jak Ascalon, Stany Zjednoczone obrały inną ścieżkę. Amerykański kompleks militarno-przemysłowy jest znany z koncentrowania się na wysoko zaawansowanych, nowoczesnych technologiach, które wymagają znacznych nakładów czasu i finansów na ich rozwój. Od myśliwców piątej generacji po pociski hipersoniczne – amerykańskie systemy uzbrojenia są często projektowane z myślą o technologicznej wyższości, ale kosztem długich cykli rozwojowych i wysokich obciążeń finansowych. Dlatego też jednym z wyzwań, przed którymi stoi teraz amerykańskie wojsko, jest równoważenie innowacyjności z praktycznością, bo w miarę jak globalne konflikty ewoluują, rośnie też zapotrzebowanie na tanie, szybko wdrażane systemy uzbrojenia.