Z taką specyfikacją i ceną nowy chiński elektryk wydaje się być skazany na sukces, ale nie z nami te numery

Trudno oprzeć się wrażeniu, że producenci z Państwa Środka wytrącają nam z ręki wszelkie argumenty mające zniechęcać do kupna ich aut elektrycznych. Biorąc pod uwagę intensywne pączkowanie liczby salonów samochodowych chińskich marek jakie obserwuję w ostatnich miesiącach w Warszawie widać już wyraźnie, że to właśnie Europa jest głównym rynkiem zbytu dla chińskich elektryków. Wszystko się tu zgadza – atrakcyjna cena, atrakcyjna specyfikacja. Co się więc nie będzie zgadzać i zniechęcać do zakupu? Mam pewne podejrzenia w tym zakresie, ale najpierw przedstawię Wam tego gagatka.
Z taką specyfikacją i ceną nowy chiński elektryk wydaje się być skazany na sukces, ale nie z nami te numery

Kiedy pada hasło “chiński elektryk”, to jaka marka przychodzi do głowy jako pierwsza? Jest co najmniej kilka opcji, a wśród nich na pewno znajdzie się BYD. W sierpniu w stolicy otwarto pierwszy salon tej marki, a kolejne to podobno tylko kwestia czasu. O potencjale marki niechaj świadczą statystyki – tylko w 2023 roku koncern zanotował trzy miliony sprzedanych aut, z czego aż połowę stanowiły pełne elektryki (pod tym względem BYD ustępuje jedynie Tesli). Jedną z kluczowych serii tego producenta kierowanych do klienta w Europie jest pewnością Seal.

Na rynku chińskim oficjalnie wystartował właśnie nowy model sportowego hatchbacka, BYD Seal 06 GT, pozycjonowany jako bezpośrednia konkurencja dla Tesli Model 3. Pierwsze wzmianki o tym aucie można było usłyszeć już podczas kwietniowego Beijing Auto Show, aczkolwiek wtedy producent określał go mianem konceptu Ocean-M, który miał stanowić rozszerzenie linii Ocean z napędem RWD (na tylną oś). Zamówienia przedpremierowe można było składać już w sierpniu, a BYD zapewniał, że auto będzie kosztować w przedziale od 21 do 28 tys. dolarów.

Czytaj też: Im dłużej jedzie, tym bardziej naładowany jest jego akumulator. Elektryk przyszłości ruszył w trasę

Niespodzianka przyszła wraz z oficjalną premierą – najtańszy wariant BYD Seal 06 GT został wyceniony w Chinach na równowartość niespełna 20 tys. dolarów. Auto mierzy 4630 mm długości, 1880 mm szerokości i 1490 mm wysokości, a jego rozstaw osi to 2820 mm. Dostępny będzie w czterech wariantach różniących się od siebie pojemnością akumulatora (59,52 kWh i 72,96 kWh), zasięgiem na jednym ładowaniu od 505 do 605 km, rodzajem napędu (RWD i AWD) i mocą silnika (od 160 kW/310 Nm do 310 kW/510 Nm). Podczas premiery nie padło słowo o Europejskiej premierze (kiedy i czy), aczkolwiek należałoby się takowej wkrótce spodziewać.

Wszystko fajnie, ALE. Chiński elektryk w Europie będzie mieć pod górkę  

Niezależnie od tego, co sądzicie o chińskich elektrykach (a opinie w tej kwestii są jak zwykle podzielone), producentom z Państwa Środka nie będzie w Europie szczególnie łatwo. Wszystko za sprawą niedawnego porozumienia między państwami unijnej wspólnoty dotyczącego wprowadzenia na okres najbliższych pięciu lat ceł na import. Warto wspomnieć, że będzie to dodatkowe cło, oprócz obowiązującej dotychczas spójnej 10-procentowej taryfy, które zacznie obowiązywać już od listopada i zależnie od producenta będzie sięgać nawet 35%. W przypadku BYD dodatkowe cło wynosi 17%, ale już dla marki SAIC sięgnie wspomnianego najwyższego poziomu.

Skąd w ogóle taka decyzja? Podyktowana jest subsydiami od chińskich władz dla producentów aut elektrycznych, które zdaniem władz UE zaburzają warunki uczciwej konkurencji i stwarzają zagrożenie dla producentów na Starym Kontynencie. Ceny chińskich elektryków są średnio o 20% niższe od europejskich konkurentów. Co ciekawe, w branży i poszczególnych krajach reprezentujących interesy konkretnych producentów zdania odnośnie dodatkowych ceł są również podzielone i zależne od interesów prowadzonych z Państwem Środka. Kto na tym straci najwięcej poza Chinami? Niemcy. Kto zyska? Francja.