Obiekt ten znamy już od ponad dwóch stuleci. Został on odkryty w 1801 roku przez astronoma Giuseppe Piazziego. Przez jakiś czas uważano nawet, że jest to pełnoprawna planeta. Z czasem jednak na podobnej orbicie odkryto kolejne obiekty, przez co razem całą grupę tych obiektów nazwano planetoidami.
Dzisiaj przyjmuje się, że między Marsem a Jowiszem znajduje się Pas Planetoid, czy też Pas Główny. Mało kto jednak wie, że od niemal dwóch dekad, w tymże Pasie wyróżnia się jeden obiekt, który nie jest planetoidą, a planetą karłowatą, dokładnie taką samą jak Pluton. Tą planetą karłowatą jest właśnie omawiany tutaj Ceres.
Czytaj także: Planeta karłowata w naszym układzie zawiera substancje organiczne i sole
Pierwotnie przyjmowano, że Ceres jest okrągłym obiektem skalistym tak jak inne planetoidy. Najnowsze badania wskazują jednak, że mamy tutaj z ciałem całkowicie lodowym.
W swoim najnowszym artykule naukowym opublikowanym w periodyku Nature Astronomy badacze z Uniwersytetu Purdue oraz JPL wskazują, że ów szary sferyczny obiekt kiedyś był obiektem pokrytym błotnistym oceanem, który do dnia dzisiejszego zamienił się w grubą lodową skorupę. Do takich wniosków doprowadziły symulacje komputerowe odkształceń kraterów, którymi usiana jest powierzchnia Ceres.
Badacze przekonują w swojej pracy, że obecnie blisko powierzchni Ceres znajduje się całkiem sporo lodu wodnego. Wraz z głębokością ilość wody stopniowo maleje. Wcześniej naukowcy odrzucali możliwość istnienia lodu wodnego na powierzchni głównie ze względu na to, jak mało na przestrzeni miliardów lat odkształceniom uległy znajdujące się tam kratery. Symulacje komputerowe wykonane przez naukowców wskazują jednak, że wystarczy do lodu wodnego domieszać trochę materii skalnej, a kratery będą znacznie mocniejsze i mniej będą poddawały się odkształceniom niż zwykłe kratery lodowe.
To fundamentalna zmiana, bowiem jeszcze kilka lat temu zakładano, że lód stanowi jakieś 30 proc. objętości Ceres. Według autorów nowego opracowania wartość ta sięga nawet 90 procent.
Wychodzi zatem na to, że na wczesnym etapie ewolucji Układu Słonecznego Ceres mogła być wodnym światem. W odróżnieniu jednak od Europy, w oceanie Ceres było nieco więcej materiału skalnego. W efekcie oba globy ewoluowały nieco inaczej.
Stąd też naukowcy analizujący dane z sondy Dawn, która swego czasu krążyła wokół Ceres, nie znajdując na powierzchni globu żadnych płytkich kraterów przypominających te, które astronomowie znajdują na Europie, doszli do wniosku, że w skorupie Ceres nie ma dużej ilości lodu. Symulacje komputerowe wskazują, że sprawa nie jest taka prosta. Wystarczy bowiem, aby w lodzie znajdowało się więcej materiału skalnego, a kratery powstające w zamarzającej skorupie będą charakteryzowały się znacznie większą sztywnością niż czysto lodowe.
Czytaj także: Ceres zawiera zaskakująco dużo wodoru w obrębie krateru Occator. Co nam to mówi?
Wniosek jest jeden. Naukowcy dostali od losu prezent. Okazuje się bowiem, że stosunkowo blisko Ziemi znajduje się zamarznięty wodny świat. Szczegółowe badania tego globu mogą nam dać cenny punkt wyjścia do badania wodnych światów krążących wokół innych gwiazd niż Słońce. Co więcej, porównanie Ceres z obiektami takimi jak Europa i Enceladus powie nam, jak niewielkie zmiany składu oceanu mogą wpłynąć na jego długofalową ewolucję.
Powyższe wskazuje na to, że Ceres należy się kolejna sonda kosmiczna, która będzie mogła spojrzeć na nią z zupełnie nowej perspektywy. Sonda Dawn, która krążyła wokół Ceres od 2015 do 2018 roku, była doskonałym punktem wstępnym do badania tego świata. Teraz kiedy mamy już nowe, konkretne informacje, kolejną sondę można dopasować tak, aby poszukiwała ona odpowiedzi na nowo powstałe pytania o wodne światy we wszechświecie.
Warto tutaj podkreślić, że na powierzchni Ceres znajduje się kilka jasnych punktów, które najprawdopodobniej są pozostałościami po wypływach wody z dawnego oceanu. Wystarczy na nich zatem wylądować i pobrać próbki, aby sprowadzić na Ziemię próbki z pierwszego wodnego świata, który znajduje się w zasięgu naszych sond kosmicznych.