Amerykański HIMARS się chowa. Chiny mają jeszcze potężniejszą wyrzutnię pocisków

Artyleria rozwija się w najlepsze na całym świecie, jako rodzaj uzbrojenia do zwalczania odległych celów z wykorzystaniem pocisków lecących balistycznym torem lotu. Oprócz tradycyjnych haubic w użytku są też szczególne wieloprowadnicowe wyrzutnie artyleryjskie z systemem HIMARS na czele, ale wygląda na to, że dzieło Amerykanów przegoniły właśnie Chiny ze swoim PHL-16.
Amerykański HIMARS się chowa. Chiny mają jeszcze potężniejszą wyrzutnię pocisków

Chiny mają potężną artylerię rakietową. Wieloprowadnicowy PHL-16 z większym zasięgiem niż HIMARS

Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza pochwaliła się właśnie światu możliwościami swojej wieloprowadnicowej wyrzutni pocisków PHL-16, czyli PCL-191. System ten wszedł do służby około 2016 roku i stał się niezwykle wszechstronnym i potężnym elementem rosnącego arsenału Chin. Został zaprojektowany do wystrzeliwania zarówno precyzyjnie kierowanych rakiet, jak i taktycznych pocisków balistycznych, oferując zasięg operacyjny, który przewyższa wiele obecnie używanych systemów, a w tym nawet słynnego amerykańskiego HIMARSa (High Mobility Artillery Rocket System).

Czytaj też: Chiny budują to w tajemnicy. Państwowy sekret będzie generował kolosalną ilość prądu

Zacznijmy od tego, że wyrzutnia PHL-16 jest oparta na podwoziu z napędem 8×8, co zapewnia jej wysoką mobilność na polu bitwy. Łączy się to ze zdolnością systemu do szybkiego przełączania się między konfiguracjami bojowymi, która to jest wspierana przez zautomatyzowane systemy, umożliwiające dostosowanie wyrzutni do zmieniających się warunków bojowych. Ta elastyczność w rozlokowaniu sprawia, że PHL-16 jest nie tylko bronią ofensywną, ale również krytycznym narzędziem obronnym w spornych rejonach, takich jak Cieśnina Tajwańska czy Morze Południowochińskie, gdzie prędkość i adaptacyjność mają kluczowe znaczenie. Zwłaszcza w obliczu ognia kontrbateryjnego.

Czytaj też: Chiny pokazały Zhang Ying R6000. Rewolucyjna maszyna lotnicza czy nieczyste zagranie?

Modularność PHL-16 jest kolejnym kluczowym elementem jego konstrukcji. System może zostać skonfigurowany do przenoszenia ośmiu precyzyjnie kierowanych rakiet kalibru 370 mm lub dwóch taktycznych pocisków balistycznych kalibru 750 mm (Fire Dragon 480) w zależności od wymagań misji. Ta elastyczność pozwala dowódcom wojskowym dostosować się do różnych scenariuszy na polu bitwy, czyniąc system skutecznym zarówno w przypadku szerokozakresowego bombardowania rozległego terenu i mniej odpornych celów, jak i precyzyjnych uderzeń na umocnione cele. Zwłaszcza że pociski mniejszego kalibru są w stanie zwalczać cele na dystansie 280 kilometrów, a większego na dystansie nawet 500 kilometrów.

Pociski ATACMS wystrzeliwane przez MLRS (po lewej) i HIMARS (po prawej)

Czytaj też: Chiny przygotowały się na wojnę w nowej erze. Wrogów czeka niemiła niespodzianka

Czy więc Chiny wygrały artyleryjski wyścig zbrojeń? Z jednej strony tak, ale z drugiej już niekoniecznie. Chociaż same zdolności PHL-16 są imponujące i doskonale wpisują się w szerszą strategię wojskową państwa, a to szczególnie w jego cele dotyczące ograniczania dostępu przeciwnika i kontroli obszaru (A2/AD), to Amerykanie nie są wcale w tyle. Wspomniane wyrzutnie HIMARS, jak również ich większe odpowiedniki MLRS doczekają się jeszcze lepszych pocisków, bo PrSM kalibru 430 mm o długości 4 metrów, których to zasięg będzie wynosił z początku do 500 kilometrów, a w następnych wersjach będzie ciągle rósł. Prawdą jest jednak, że aktualnie chiński system przewyższa te amerykańskie, które robią użytek głównie z pocisków GMLRS o zasięgu do 84 km i ATACMS o zasięgu do 300 km.