Czarne dziury suną przez Drogę Mleczną. Są pozostałością dawnego wszechświata

Mapowanie naszej własnej galaktyki stanowi dla astronomów nie lada wyzwanie. Pomaga im w tym między innymi sonda Gaia, której misja rozpoczęła się ponad dziesięć lat temu i jest zarządzana przez Europejską Agencję Kosmiczną. To z kolei doprowadziło do wykrycia roju czarnych dziur przemieszczających się przez Drogę Mleczną.
Czarne dziury suną przez Drogę Mleczną. Są pozostałością dawnego wszechświata

Zacznijmy jednak od początku. Sprawczynią całego zamieszania okazała się gromada kulista Palomar 5. Oddalona o 70 do 80 tysięcy lat świetlnych od Ziemi, jest znana nauce od połowy ubiegłego wieku. To wyjątkowo rozciągnięta struktura, mająca nawet 30 tysięcy lat świetlnych długości. Według naukowców w jej skład wchodzi ponad 100 czarnych dziur o masie gwiazdowej.

Czytaj też: Einstein jednak się mylił? Czarne dziury są czymś zupełnie innym 

Tego typu gromady stanowią szczególnie łakomy kąsek dla badaczy, ponieważ stanowią coś w rodzaju pozostałości po wczesnym wszechświecie. Zawierają wiele starych gwiazd: zwykle od 100 tysięcy do miliona, przy czym niektóre powstały zaskakująco krótko po Wielkim Wybuchu. Co więcej, obiekty tworzące gromady kuliste powstały z tych samych obłoków gazu i pyłu.

W obrębie Drogi Mlecznej można wyróżnić co najmniej 150 gromad kulistych, a poświęcone im badania dostarczają informacji na temat kolejnych etapów ewolucji wszechświata. Poza tym są istotnym elementem analiz poświęconych ciemnej materii, czyli zagadkowej formie materii, której nie da się dostrzec gołym okiem, choć o jej istnieniu świadczą jej interakcje grawitacyjne z widzialną materią.

Czarne dziury wchodzące w skład gromady Palomar 5 są zaskakująco liczne. Dostarcza to wskazówek na temat przeszłości tej struktury

W ostatnich latach badacze poświęcali coraz więcej uwagi strumieniom złożonym z gwiazd i gazu. Takowe powstają za sprawą oddziaływań grawitacyjnych wywieranych na gromady przez grawitację naszej galaktyki (oraz wielu innych). To właśnie wspomniana sonda odgrywa istotną rolę w zgłębianiu tajemnic tych strumieni. Zdaniem części astronomów stanowią one pozostałości po rozbitych gromadach gwiazd. 

Z drugiej strony, brakuje udowodnionych powiązań, które łączyłyby znane nauce gromady ze zidentyfikowanymi strumieniami, dlatego pozostaje to jedynie hipotezą. Palomar 5 jest pod tym względem wyjątkowa, dlatego stanowiła obiekt ekspertyz oraz symulacji. W ten sposób naukowcy uznali, że to właśnie roje czarnych dziur mogły doprowadzić do obecnej konfiguracji Palomar 5. 

Czytaj też: Teleskop Webba odkrywa nowe zagadki wszechświata. Czy potrzebujemy nowej teorii?

Wskazuje na to między innymi zaskakująco duża liczba czarnych dziur o masie gwiazdowej wchodzących w skład tej gromady. Jest ona około trzykrotnie wyższa od oczekiwanej i przekłada się na około 20-procentowy udział tych obiektów w całkowitej masie Palomar 5. Z przewidywań wynika, jakoby za około miliard lat miało dojść do całkowitego rozerwania tej gromady. Tym sposobem stanie się ona kolejnym strumieniem gwiazd i gazu.