Google stawia na prąd z atomu, aby rozwijać sztuczną inteligencję

W świecie, który coraz bardziej łaknie energii elektrycznej, wiele firm ciągle poszukuje z jednej strony najlepszego, a z drugiej najtańszego źródła energii. Tym razem to firma Google podpisała ciekawą umowę, bo postawiła na technologię Kairos Power na wykorzystanie energii jądrowej. Nie mowa tutaj jednak o tradycyjnych reaktorach jądrowych, a SMR, czyli Małych Modułowych Reaktorach.
Google Essentials
Google Essentials

Śmiały krok firmy Google ku “miniaturowej energii jądrowej” to klucz do przyszłości sztucznej inteligencji?

Sztuczna inteligencja z jednej strony zmienia nasz świat, a z drugiej zwiększa w ogromnym stopniu zużycie prądu w centrach danych. Te centra są “mózgiem” wszystkich usług chmurowych ze sztuczną inteligencją, która sama w sobie wymaga wydajnych podzespołów komputerowych i to właśnie one pożerają tak znaczne ilości energii elektrycznych. W dobie dbania o środowisko i dążenia do generowania coraz mniejszych emisji, firma Google postanowiła uwierzyć w technologię przyszłości, czyli SMR, które to mają zapewnić jej niezawodne i bezemisyjne źródło energii.

Czytaj też: Miesiąc z Google Pixel 9 Pro. Google ma kontrę na iPhone’a?

Małe Modułowe Reaktory oferują innowacyjną, elastyczną alternatywę dla tradycyjnych wielkich elektrowni jądrowych, dostarczając energii, którą można łatwiej skalować, a to wszystko przy jednoczesnym zachowaniu wysokiego bezpieczeństwa. W grę wchodzą po prostu miniaturowe elektrownie jądrowe, których wdrożenie do użytku ma być nie tylko proste, ale też relatywnie tanie i na dodatek znacznie szybsze względem tradycyjnych elektrowni. Wszystko to przy utrzymywaniu powalającego wręcz potencjału energetycznego, bo może i SMR nie są w stanie generować ponad 1000 megawatów mocy, to i tak wyciskają z siebie solidne 50-500 MW.

Czytaj też: Google się odgraża: uBlock zostanie trwale wyłączony. Ale…

Podpisana niedawno umowa między Google a Kairos Power, pionierem technologii SMR, ma na celu dostarczenie firmie odpowiedzialnej m.in. za wyszukiwarkę całe 500 MW energii jądrowej do 2030 roku. Reaktory będą wdrażane w sieci energetycznej USA i zaczną zasilać centra danych Google, zaspokajając tym samym rosnące potrzeby w segmencie sztucznej inteligencji i zmniejszając zależność od paliw kopalnych. Wszystko to przy zerowych emisjach i z niewielkim śladem w postaci odpowiednio zabezpieczanych odpadów jądrowych. Jednak Google nie robi tego tylko po to, aby być eko. Powód jest znacznie bardziej biznesowy – firma po prostu potrzebuje solidnego źródła energii.

Czytaj też: Google w końcu przywróci usuniętą funkcję w Szybkim udostępnianiu. Będzie wygodniej

Jako że sztuczna inteligencja wymaga ogromnych ilości energii zwłaszcza podczas trenowania dużych modeli językowych oraz wykonywania zaawansowanych obliczeń, Google potrzebuje nie tylko taniego, ale też stabilnego dostępu do prądu. Tego nie są w stanie zapewnić np. instalacje solarne oraz wiatrowe przez swoją zależność od warunków pogodowych. Decyzja firmy jest o tyle ważna, że to właśnie ona była jednym z największych na świecie nabywców energii wiatrowej i słonecznej. Jeśli więc Google zrozumiało, że te źródła same w sobie nie wystarczą, aby zaspokoić długoterminowe potrzeby energetyczne przez całą dobę, to coś musi być na rzeczy. Dlatego właśnie ta umowa otwiera nowy rozdział nie tylko dla Google, ale dla całego krajobrazu energetycznego. W miarę jak SMR stają się rzeczywistością, możemy być świadkami narodzin bardziej zrównoważonej, odpornej sieci energetycznej, która będzie zasilana najnowszymi innowacjami zarówno w dziedzinie SI, jak i energii jądrowej.