Kontrowersje wokół elektryków. Co kryje się za zielonym wizerunkiem?

Elektryczne samochody wzbudzają naprawdę ambiwalentne uczucia. Z jednej strony ich użytkowanie nie prowadzi bezpośrednio do powstawania gazów cieplarnianych. Z drugiej nie da się ukryć, że znacząca część zasilającej je energii pochodzi ze spalania paliw kopalnych. A jak wypadają pod tym względem akumulatory, w których magazynowana jest energia potrzebna do jazdy? 
Kontrowersje wokół elektryków. Co kryje się za zielonym wizerunkiem?

Kiedy do atmosfery emitowane są związki takie jak metan czy dwutlenek węgla, w długofalowej perspektywie prowadzi to do wzrostu średnich temperatur na Ziemi. Idące za nimi wahania pogodowe odczuwa w zasadzie każdy z nas. A wszystko wskazuje na to, że będzie tylko gorzej. Próbując przeciwdziałać najbardziej katastrofalnym scenariuszom naukowcy apelują o utrzymanie temperatur na pułapie o maksymalnie 1,5 stopnia Celsjusza wyższym niż w epoce przedprzemysłowej.

Czytaj też: Chiny mają nowe akumulatory. Prądu jest w nich tyle, że elektryczne samochody nabiorą nowego sensu

Rzeczywistość jest niestety nieubłagana i może się okazać, że najczarniejsze do niedawna scenariusze okażą się tymi, które będą najbliższe prawdzie. Z tego względu bardzo istotne są starania mające na celu ograniczanie emisji gazów cieplarnianych. Jako że transport odpowiada za nawet 20-30 procent wszystkich emisji przypisanych ludzkości, to nie dziwi fakt, iż to właśnie ten sektor poszedł na pierwszy ogień.

Ale czy elektryki faktycznie są tak zielone, jak wydawałoby się na pierwszy rzut oka? Pomijając kwestię wspomnianą na wstępie, tj. wykorzystywanie paliw kopalnych w produkcji energii zasilającej te pojazdy, kontrowersji jest więcej. Dotyczą one akumulatorów, które odpowiadają za magazynowanie tej energii. Najbardziej popularnym obecnie wariantem jest litowo-jonowy, choć alternatywne rozwiązania wyrastają niczym grzyby po deszczu. Inżynierowie pracują nad bateriami, które będą nie tylko wydajne i wolne od awarii, ale przy tym maksymalnie możliwie przyjazne dla środowiska.

Elektryki i kwestia ich ekologiczności wzbudzają wiele kontrowersji. Jaka jest prawda?

Już na etapie wydobycia składników wykorzystywanych w produkcji akumulatorów, takich jak lit, pojawiają się problemy. Ekstrakcja litu wymaga ogromnych ilości wody i prowadzi do destrukcji ekosystemów. Pocieszające są w tym kontekście doniesienia o metodach zdecydowanie ograniczających zużycie wody, o czym pisaliśmy w tym tygodniu. 

Co ciekawe, Ping Liu z Uniwersytetu Otago przekonuje, że nawet jeśli elektryki są zasilane energią produkowaną z wykorzystaniem paliw kopalnych, to i tak są w takich okolicznościach bardziej ekologiczne. Jak to możliwe? Zdaniem naukowca elektrownie wytwarzające tę energię robią to w bardziej skoncentrowany sposób. Istnieje też możliwość wychwytywania emisji bezpośrednio z “kominów”, co jest nierealne w przypadku aut z silnikami spalinowymi. 

Czytaj też: Im dłużej jedzie, tym bardziej naładowany jest jego akumulator. Elektryk przyszłości ruszył w trasę

W przypadku samych akumulatorów istnieje możliwość dania im drugiego życia poprzez proces recyklingu. Oczywiście w rzeczywistości nie zawsze przebiega to idealnie, choćby ze względów ekonomicznych. Gdy recykling jest nieopłacalny, mało kto się na niego decyduje. W konsekwencji zwykle takie akumulatory są spalane, a rozpuszczone stopy metali ponownie gromadzone. Niestety, na tym etapie do akcji wkraczają nierzadko szkodliwe dla środowiska kwasy. Kwestia ekologiczności elektrycznych pojazdów jest więc naprawdę skomplikowana. Pod pewnymi względami ich użytkowanie jest bardzo korzystne dla środowiska, podczas gdy inne wymagają zmian, które sprawią, że taka technologia faktycznie będzie zielona.