Cyfryzacja Polski do 2035 roku – ambitna wizja czy kolejne puste obietnice?

Ministerstwo Cyfryzacji ogłosiło strategię cyfryzacji państwa, czyli wizję Polski w roku 2035. Czy postawione diagnozy i pomysły rozwiązania problemów są trafione, czy to nic innego, jak kolejna opowieść z gatunku “chcemy, aby…”?
Cyfryzacja Polski do 2035 roku – ambitna wizja czy kolejne puste obietnice?

Cele Ministerstwa Cyfryzacji na 2035 rok

Zanim przejdziemy do analizy pomysłów, zobaczmy co konkretnie chce osiągnąć Ministerstwo Cyfryzacji do 2035. Jak łatwo się domyślić, cele są ambitne i wyglądają następująco:

  • W roku 2035 przynajmniej podstawowe kompetencje cyfrowe będzie miało 85% obywateli;
  • 100% projektów IT o publicznym zastosowaniu realizowanych zgodnie z jednolitymi standardami i rekomendacjami architektonicznymi Architektury Informacyjnej Państwa;
  • 100% podmiotów realizujących zadania publiczne pracuje na systemie elektronicznego zarządzania dokumentami;
  • 100% spraw prowadzonych przez te podmioty załatwiana jest elektronicznie;
  • 20 mln Polaków posiada portfel tożsamości cyfrowej;
  • Wszystkie kluczowe e-usługi dostępne w aplikacji mObywatel;
  • 100 jednostek chorobowych diagnozowanych wspomagająco z wykorzystaniem AI;
  • Przynajmniej 1,5 mln specjalistów ICT;
  • 100% jednostek administracji publicznej udostępniających e-płatności;
  • 50% firm wykorzystujących narzędzia AI;
  • 5% PKB na cyfryzację od 2035 roku.

Do tego resort cyfryzacji przedstawił kluczowe założenia nowego podejścia do cyfryzacji:

  1. Koniec z silosowością – która sprawia, że poszczególne części administracji nie widzą się wzajemnie, podwyższa koszty i radykalnie utrudnia budowę korzystnych dla obywateli rozwiązań;
  2. Pieniądze, ludzie i lepsza organizacja – ludzie, którzy tworzą potencjał cyfrowy państwa nie mogą tego robić za płacę minimalną;
  3. Współpraca – międzynarodowa, ale też między państwem a akademią, społeczeństwem i biznesem. Współpraca, w której wszyscy – również międzynarodowe korporacje – dokładają swoje cegiełki do budowy wspólnego dobra;
  4. Obywatele – nowe rozwiązania nigdy nie mogą być wprowadzane kosztem bezpieczeństwa, zarówno w odniesieniu do cyberbezpieczeństwa, jak i do praw podstawowych;
  5. Sprawiedliwa transformacja cyfrowa – rozwijające się cyfrowe państwo musi dbać o klimat, prawa pracowników platformowych i wsparcie osób, których miejsca pracy są zagrożone przez technologię. Nie może też myśleć, że technologia sama rozwiąże wszystkie problemy;
  6. Bezpieczeństwo – w cyberprzestrzeni, w wykorzystaniu AI, w bezpiecznym korzystaniu z technologii w ogóle – przede wszystkim przez dzieci.

Czytaj też: Kolejna mina w nowelizacji Ustawy o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa. Operatorzy zapłacą majątek?

Plany kontra rzeczywistość, czyli czy diagnozy i pomysły Ministerstwa Cyfryzacji są trafione?

Uczciwie trzeba przyznać, że obecne Ministerstwo Cyfryzacji zastało niemałą demolkę w obszarze cyfryzacji kraju. Poprzednicy zrobili dużo dobrego, choćby w postaci mObywatela, jednocześnie robiąc nie mniej rzeczy złych. Przypomnijmy choćby to, że Ministerstwo Cyfryzacji zostało czasowo zlikwidowane tylko po to, aby KPRM mógł mieć nad nim większą kontrolę. Z kolei kolejne, delikatnie mówiąc, nieporozumienia wewnątrz Rozbitej Prawicy spowodowały nieodwracalne zacofanie w kwestii rozwoju i budowy sieci 5G czy nowelizacji Ustawy o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa. Z czym akurat i obecna władza na własne życzenie nie potrafi sobie poradzić.

Realizacja założeń nie będzie prosta. Choćby ze względu na to, że będzie wymagała współpracy międzyresortowej, bo cyfryzacja jest dzisiaj dosłownie wszędzie. Na dobrą sprawę Ministerstwo Cyfryzacji powinno być w niektórych kwestiach wręcz nadrzędne nad innymi. To wymaga przede wszystkim sprawnej komunikacji, a obecne władze resortu już nam udowodniły, że to nie jest ich najlepsza strona.

Bardzo ciekawie wygląda analiza SWOT poszczególnych obszarów. Pierwszym z nich jest cyfrowe państwo:

Z wymienionymi punktami trudno się nie zgodzić i najważniejsze w tym obszarze jest pytanie, czy jesteśmy w stanie poradzić sobie z zagrożeniami? Kadra urzędnicza często jest dosyć wiekowa, podobnie jak używany przez nią sprzęt, a zaufanie do państwa szoruje po nie. Dwa pierwsze problemy da się rozwiązać w najprostszy możliwy sposób – pieniędzmi na sprzęt i szkolenia. W zdobyciu zaufania do państwa niezbędna będzie walka z dezinformacja. Do tego zagadnienia jeszcze wrócimy.

Kolejny obszar to kompetencje przyszłości:

W tym przypadku same pieniądze nie wystarczą, aby poradzić sobie z zagrożeniami. Tutaj niezbędne jest przemodelowanie całego systemu nauczania, co ponownie wymaga szkoleń (dla nauczycieli) oraz inwestycji w sprzęt. Jednocześnie trzeba stale dbać o utrzymanie kompetencji cyfrowych.

W obszarze infrastruktura nowe władze Ministerstwa Cyfryzacji zadają się naśladować poprzedników idąc w narrację wina operatorów:

Ograniczona innowacyjność operatorów wynika z przepisów. Narzucaniem na nich kolejnych regulacji, obowiązków, karanie przez UOKiK za co tylko się da. Póki państwo widzi operatorów jako dostarczyciela usług, które mają być niezawodne, najlepsze i najlepiej za darmo. Nic dziwnego, że to hamuje innowacyjność. Nierównomierny dostęp do infrastruktury wymaga rozsądnego podejścia do projektów typu POPC. Obecnie teoretyczna walka o zniwelowanie białych plam dostępu do Internetu wygląda w praktyce tak, że państwo chce się pozbyć pieniędzy, bo inaczej przepadną dotacje, a operatorzy chcą na tym zarobić, bo można. A później mamy kwiatki, że Internet we wsi jest, ale tylko po lewej stronie drogi. Albo pod co drugim adresem.

Dalej mamy cyberbezpieczeństwo:

Tutaj dodajmy tylko tyle, że od 2020 roku nie potrafimy znowelizować Ustawy o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa i obecnie trudno jest powiedzieć, czy większą nieudolnością wykazywała się w tym temacie poprzednia, czy obecna władza.

Ostatni obszar to cyfrowa gospodarka:

Tutaj przypomina mi się opinia, którą kiedyś usłyszałem, że w Polsce opłaca się zakładać startupy. Na założeniu startupu można dobrze zarobić, ale nasz problem polega na tym, że my chcemy je zakładać, ale nikomu nie zależy na tym, aby przekuć je w konkretne, działające firmy, które nie zostaną zwinięte jak tylko skończy się dofinansowanie. Dlatego też różnego rodzaju zachęty dla firm muszą zostać przemodelowane i nastawione na długofalowe skutki.

Czytaj też: Sieć 5G będzie jeszcze lepsza. UKE szykuje kolejną aukcję

Czy faktycznie potrzebujemy Internetu satelitarnego?

Ministerstwo Cyfryzacji mocno upiera się na Internet satelitarny. To ten sposób dostępu do sieci jest wskazywany jako sposób na poprawę jej jakości. Strategia cyfryzacji państwa wskazuje, że 24% gospodarstw domowych w Polce ma Internetu o przepustowości poniżej 100 Mb/s bez opcji zwiększenia do 1 Gb/s. Internet satelitarny jako uzupełnienie w miejscach faktycznie trudno dostępnych wydaje się dobrym rozwiązaniem, ale stawianie na satelity jako alternatywę dostępu do sieci – to, przynajmniej teraz, trochę za dużo.

W perspektywie najbliższych lat powinniśmy się skupiać na maksymalnym wykorzystaniu potencjału sieci kablowych oraz mobilnych, a tutaj mamy jeszcze bardzo dużo do zrobienia. Ministerstwo Cyfryzacji zapowiada nowelizację Megaustawy, co ma ułatwić budowę nadajników sieci komórkowych. Na pochwałę zasługuje chęć kontynuowania projektów poprzedników, takich jak SIDUSIS (internet.gov.pl) oraz SI2PEM.

Rozwój cyfrowych usług publicznych

Potencjał mObywatela wydaje się niemal nieograniczony, ale musi on być wykorzystany z głową. Bez idiotyzmów, jak pomysł poprzedników na umieszczenie w aplikacji dostępu do transmisji sportowych. Choć już teraz mamy mocno rozwinięty dostęp do e-usług, szczególnie na tle innych krajów, tak kontrast jest nadal ogromny. Z jednej strony cyfryzacja, z drugiej wszyscy dobrze wiemy, że bez papieru nie wszystko jesteśmy w stanie załatwić. Pełna cyfryzacja administracji, cyfrowy obieg dokumentów – na to chce stawiać Ministerstwo Cyfryzacji i jest to słuszny kierunek.

Warto tu wspomnieć, że obecnie aż 63% instytucji publicznych nadal ma papierowy obieg dokumentów. Wprowadzenie cyfrowych rejestrów i swobodnej wymiany informacji pozwoliłoby uniknąć nam, obywatelom, wielu formalności. Zamiast wędrować z dokumentami od urzędu o urzędu będą one mogły same wymienić się nimi między sobą.

Nie do końca jestem przekonany do wykorzystywania sztucznej inteligencji w administracji. Jak zapowiadał podczas konferencji prezentującej strategię minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski, AI miałaby pisać pisma urzędowe, a urzędnicy zajęliby się tylko ich weryfikacją. Każdy, kto miał okazję pracować w miejscu wymagającym pisania pism do klientów/petentów wie, że żadna sztuczna inteligencja nie jest potrzebna do zrobienia kopiuj-wklej odpowiedzi np. na wniosek czy reklamację. Chyba że do zastąpienia pracowników, a tego przecież nie chcemy.

Czytaj też: Test Apple iPhone 16 Pro Max – do czego służył ten guzik?

Walka z dezinformacja – oby na zapowiedziach się nie skończyło

Naukowcy z Polski, Japonii i Hiszpanii łączą siły w walce z fake newsami, fake news

Od kilku dni Ministerstwo Cyfryzacji zapowiada walkę z dezinformacją. W końcu! Strategia zakłada ustalenie organu odpowiedzialnego za integrację podmiotów zajmujących się przeciwdziałaniem dezinformacji. Ma zapewniać przepływ informacji, przygotowywać jednolite procedury, narzędzia, szkolenia i standardy operacyjne. Aż chce się powiedzieć – i bardzo dobrze, bo walka z dezinformacją to nie tylko zadanie Ministerstwa Cyfryzacji, ale też m.in. Ministerstwa Zdrowia.

Pierwsze efekty mamy poznać już w 2025 roku i oby prace poszły sprawnie. Obecna władza to w zasadzie ostatnia szansa na to, że faktycznie coś się zmieni w walce z dezinformacją. W przypadku zmiany władzy i powrotu poprzedniej o walce z fałszywymi informacjami choćby medycznymi będziemy mogli skutecznie zapomnieć. W końcu swoich się nie rusza.

Strategia zakłada wielopoziomowe działania w obrębie dezinformacji. Działania edukacyjne i kampanie społeczne, stworzenie platform e-learningowych, organizację debat i dyskusji. Z drugiej strony monitorowanie treści w platformach społecznościowych, wymianę informacji pomiędzy podmiotami sygnalizującymi, kary dla mediów społecznościowych i dostawców IT za brak walki z dezinformacją.

Czytaj też: Huawei Mate XT Ultimate Design – bezsensowny projekt, od którego nie potrafiłem się oderwać

Popularyzacja e-sportu. Zaraz, co?

Ministerstwo Cyfryzacji z jednej strony chce walczyć z cyfrowymi uzależnieniami, promować dobrostan psychiczny związany z wirtualnym światem, z drugiej zakłada promocję… e-sportu. Na szczęście nikt nie planuje wyciągania dzieci z domów poprzez e-sport, jak zapowiadał to były premier.

Choć i tak ten element strategii brzmi bardzo pokrętnie. Ministerstwo Cyfryzacji chce popularyzować gaming i e-sport porpzez m.in. organizowane amatorskich zawodów na poziomie szkolnym, jednocześnie promując profilaktykę zdrowia fizycznego i psychicznego u graczy. Mogę się mylić, ale wydaje mi się, że to się trochę ze sobą kłóci.