Niewiarygodna wpadka Rosjan! Zestrzelili własnego drona za miliony dolarów

Największa wojenna wpadka ostatnich miesięcy? Przygotujcie się na historię rodem z komedii, która jest jednak pełna wątpliwości i niedomówień. Jedna kwestia jest jednak nie do podważenia – rosjanin zestrzelił właśnie rewolucyjnego rosyjskiego drona.
Rosyjski myśliwiec Su-57
Rosyjski myśliwiec Su-57

Rosyjski pilot zestrzelił olbrzymiego drona S-70 Hunter

Aktualnie kraje takie jak Chiny, Stany Zjednoczone i właśnie Rosja, dążą do opracowania specjalnych dronów, pełniących funkcję “lojalnych skrzydłowych”. Mowa o bezzałogowcach latających, które mają za zadanie ściśle współpracować z załogowymi maszynami w postaci głównie myśliwców w sposób zautomatyzowany. Schemat jest prosty – dron lata razem z myśliwcem na misje, a pilot tego drugiego wydaje mu polecenia, które bezzałogowiec realizuje na podstawie swoich systemów, czyli m.in. algorytmów sztucznej inteligencji. Aktualnie wspomniane kraje dopiero co rozwijają takie duety i testują ich potencjał, co najwyraźniej nie wychodzi specjalnie dobrze Rosji.

Czytaj też: Rosja tworzy opancerzony system 2w1 – innowacja czy zagrożenie?

Powyżej możecie zobaczyć, jak rosyjski pilot myśliwca piątej generacji Su-57 zestrzeliwuje drona S-70 Hunter, z którym najpewniej wyruszył na wspólną misję lub testy. Doszło do tego nad terytorium Ukrainy i to na dodatek w miejscu, które jest kontrolowane przez ukraińskie siły. Doprowadziło to do przejęcia zestrzelonego S-70 Hunter, a raczej tego, co z niego zostało po trafieniu pociskiem powietrze-powietrze i uderzeniu w ziemię. Pozostaje więc największe pytanie – dlaczego Rosjanin zdecydował się zestrzelić swojego “skrzydłowego”?

Czytaj też: Rosja postawiła wszystko na jedną kartę. Ich nowa broń szokuje świat

Oficjalnie nic na temat tego incydentu nie wiadomo, ale szereg źródeł wskazuje, że nie był to przypadek, ale umyślne zestrzelenie drona. Pilot miał stracić nad nim kontrolę, co sugeruje awarię samych systemów sterowania lub komunikacji, ale samo zestrzelenie w tak niefortunnym miejscu podnosi pytanie, czy aby dron S-70 nie stał się nagle zagrożeniem dla rosyjskich sił powietrznych. Źródła wskazują też, że nie była to produkcyjna wersja drona, a jedna z wczesnych wersji rozwojowych, ale pamiętajmy, że prace nad S-70 miały ruszyć już około 2011 roku, jego pierwszy lot miał miejsce w 2019 roku, a testy z wykorzystaniem różnych broni zostały zrealizowane w latach 2021-2022. Taka wpadka po tak wielu latach rozwoju poddaje po raz kolejny w wątpliwość technologiczne zaawansowanie rosyjskiego lotnictwa.

Bojowy dron Okhotnik Rosji

Czytaj też: Rosja opracowała pocisk 9M134. Ta broń zniszczy już nie tylko czołgi i oddziały

Dron S-70 jest sam w sobie wyjątkowy, bo mierzy 14 metrów długości, jego rozpiętość skrzydeł dobija do 19 metrów, a maksymalna masa startowa sięga 25 ton, z czego uzbrojenie może ważyć do 2,8 tony lub do nawet 8 ton (zależnie od źródła). Dodajmy do tego domniemaną prędkość maksymalną rzędu 1400 km/h, zasięg do 6000 km, pułap serwisowy na poziomie 18000 metrów, a do tego specjalny design typu stealth i tak oto otrzymamy bezzałogowca latającego, który sprawia wrażenie wręcz rewolucyjnego “lojalnego skrzydłowego”, jak na dzisiejsze czasy.