Teraz wiemy, iż całe przedsięwzięcie wcale nie było dziełem kosmitów, lecz starannie zaplanowaną akcją z orbiterem ExoMars w roli głównej. To właśnie on nadał sygnał, który miał symulować próby nawiązania z nami kontaktu przez przedstawicieli obcej cywilizacji. Było to częścią projektu A Sign in Space, w który zaangażowali się między innymi przedstawiciele Europejskiej Agencji Kosmicznej czy też Instytutu SETI.
Czytaj też: Rosjanie odebrali wyjątkowy sygnał. Mają teorię co do jego pochodzenia
Jak się ostatecznie okazało, potrzeba było około roku starań, aby wyjaśnić, jaka wiadomość została zakodowana w sygnale. Przełomu dokonał ojciec i córka: Ken oraz Keli Chaffin. To właśnie oni zrozumieli, iż odebrana wiadomość miała obrazować formowanie się komórek, a co za tym idzie – powstawanie życia.
Dokładniej rzecz ujmując, chodziło o pięć aminokwasów ukazanych w formie skupisk białych kropek i kratek umieszczonych na czarnym tle. Do rozpracowania wiadomości Amerykanie wykorzystali liczne symulacje. W pewnym momencie stało się jasne, że szyfr odwzorowuje ruch mogący przywodzić na myśl formowanie komórek i życia. A przecież aminokwasy i białka są budulcem znanych nam organizmów.
Sygnał odebrany przez trzy obserwatoria w ubiegłym roku okazał się nadany przez orbiter ExoMars. Miało to na celu zasymulowanie próby kontaktu podjętej przez przedstawicieli obcej cywilizacji
Jedną z autorek pomysłu zakładającego przesłanie na Ziemię tak zagadkowego sygnału była Daniela de Paulis, powiązana z Instytutem SETI oraz Obserwatorium Green Bank. Jak wyjaśnia, ona i jej współpracownicy obserwują poczynania tzw. naukowców obywatelskich, którzy tłumnie zabrali się za próby dekodowania wiadomości i jej zrozumienia. Uczestnicy zabawy, jeśli uda im się rozpracować szyfr, powinni wyjaśnić, jak tego dokonali, aby można było potwierdzić ich uczciwość.
Opisywany projekt ma wykazać między innymi, czy ludzkość jest gotowa na pierwszy kontakt z przedstawicielami pozaziemskiej cywilizacji. Oczywiście fani spisków mogą sugerować, iż takowy już nastąpił, a eksperci chcą nas przyzwyczaić do takiej możliwości. Bez względu na dalszy rozwój wydarzeń, jedno jest pewne: próby odczytania wiadomości wysłanej z odległości milionów kilometrów to nie lada frajda.
Czytaj też: Życie na Marsie! Naukowcy dostrzegli coś pod powierzchnią Czerwonej Planety
Niestety, nawet gdyby życie istniało w odległości kilkuset lat świetlnych od Ziemi, to hipotetyczna komunikacja byłaby gigantycznym wyzwaniem. Fale radiowe emitowane od początku powstania nadajników dotarły na odległość maksymalnie nieco ponad 100 lat świetlnych od Ziemi, choć kwestią sporną pozostaje to, czy dałoby się je w ogóle odebrać. Poza tym potencjalna odpowiedź ze strony odbiorcy dotarłaby do nas po równie długim czasie.