Kontrole Taurona obnażyły Polaków. Kary za fotowoltaikę dotkną prosumentów z mikroinstalacjami
Fotowoltaika jest świetnym rozwiązaniem na drodze do ekologicznej przyszłości, ale jej nieprawidłowe wykorzystanie może powodować szereg problemów. Nadmiar generowanej energii oraz przeciążenia instalacji prowadzą do destabilizacji całej sieci, co negatywnie wpływa na innych użytkowników, a także na bezpieczeństwo. Przykłady tego opisywałem już wcześniej w artykule “sąsiad zamontował panele, a ty cierpisz. Fotowoltaiczny koszmar dopadł Polaków“, a że do naszej redakcji dotarły już potwierdzenia takich incydentów (zwłaszcza w mniejszych miejscowościach), postanowiliśmy zainteresować się niedawnymi odkryciami Tauronu. Ten operator sieci energetycznej ma na barkach odpowiedzialność za zapewnienie jej bezawaryjnego działania, dlatego w ostatnim czasie zaczął weryfikować, jak to rzeczywiście jest z tymi panelami słonecznymi na dachach Polaków.
Czytaj też: Fotowoltaika w Polsce. Naukowcy zidentyfikowali największe problemy stojące na drodze do sukcesu
W ostatnich miesiącach firma Tauron przeprowadziła kontrole mikroinstalacji fotowoltaicznych w domach prosumentów, odkrywając wiele nieprawidłowości, które są o tyle dużym problemem, że mogą zagrozić bezpieczeństwu sieci energetycznej na konkretnych odcinkach. Wyniki wykazały, że część prosumentów znacząco przekroczyła zgłoszone moce instalacji, a niektórzy z nich wykorzystują niezgodne ze standardami zabezpieczenia magazynów energii, które z kolei stwarzają bezpośrednie zagrożenie. Mowa o aż 1456 niezgodnościach dotyczących parametrów instalacji, wśród których niechlubne pierwsze miejsce zajęła 450-panelowa instalacja, która przekraczała zgłoszoną liczbę paneli prawie 9-krotnie. Średnio właściciele przekraczali tę liczbę o około 19 paneli w instalacji.
Czytaj też: Polacy rewolucjonizują wytwarzanie energii. Wiatraki i fotowoltaika zostają w tyle
Niezgodności zostały wykryte m.in. dzięki dronom, które zaczęły fotografować instalacje energetyczne Polaków, co pozwoliło na łatwiejsze wstępne zidentyfikowanie nieprawidłowości. W praktyce bowiem wszyscy właściciele instalacji fotowoltaicznych, którzy wprowadzają energię elektryczną do sieci, muszą zgłosić ten fakt firmie (np. Tauronowi), określając m.in. jej moc. Tyczy się to również magazynów energii, których kontrola wykazała, że część nie została w ogóle zgłoszona do dystrybutora, a cztery z nich wyprowadzały napięcie do sieci podczas symulacji zaniku zasilania, co z kolei stanowiło bezpośrednie zagrożenie dla techników przeprowadzających prace konserwacyjne. Ponadto stwierdzono, że aż 40 magazynów miało moc inną od zgłoszonej, co również może powodować problemy w stabilności całej sieci.
Czytaj też: Polska długo czekała na ten krok. Fotowoltaika i wiatraki przestaną być wyłączane
Marcin Marzyński, wiceprezes Tauron Dystrybucji ds. klienta, podkreśla, że tego typu działania są nie tylko nielegalne, ale także niezwykle niebezpieczne. Dlatego też w wyniku wykrytych nieprawidłowości Tauron skierował do prosumentów ponad 8000 wezwań do usunięcia błędów. Na wezwania odpowiedziało 73% użytkowników, co pozwoliło im uniknąć kar, podczas gdy pozostali zostali zgłoszeni “dalej”, bo do Urzędu Regulacji Energetyki, który zajmie się ich konkretnymi przypadkami. Tauron podkreśla, że kontrole i ewentualne kary, mają na celu poprawę bezpieczeństwa sieci oraz eliminację działań niezgodnych z prawem, a nie zniechęcenie ludzi do inwestycji w fotowoltaikę.