Test głośnika Tronsmart Mirtune S100. Wielka moc w małym formacie i niskiej cenie

Nie będę owijał w bawełnę – głośniki Tronsmarta są dla mnie już prywatnym memem. Za każdym radem, kiedy nowy model wpada na testy, wiem, że będzie tylko lepiej i taniej. Zarówno względem konkurencji, jak i wcześniejszych modeli tego producenta. Czy kontynuuje tę tradycję?
Test głośnika Tronsmart Mirtune S100. Wielka moc w małym formacie i niskiej cenie

Pierwsze chwile z Mirtune S100

Mirtune S100 nie zaskakuje na samym początku przygody. Tradycyjne dla Tronsmarta pudełko oraz instrukcja i wyposażenie obejmujące pojedynczy przewód USB-C do USB-A, witają nas na samym wstępie. Oznacza to, że nie skorzystacie z tego głośnika w trybie przewodowym i będziecie musieli zadbać o własny przewód AUX. Umówmy się jednak – Mirtune S100 to głośnik tego rodzaju, którego będziecie używać głównie w trybie Bluetooth. Opcja na inne tryby pracy jest jednak otwarta, bo muzykę możecie również odpalać z poziomu karty pamięci Micro SD, a nawet podłączonego przez USB-A pendrive. 

Czytaj też: Test głośnika Tronsmart Mirtune H1. Idealny sprzęt do akcji w terenie

Innymi słowy, na wszechstronności użycia Mirtune S100 nie zawodzi. Zwłaszcza że cały zestaw portów znajduje się pod ochronną gumową uszczelką, która w połączeniu z owinięciem metalowej siatki materiałem pochodzącym w 100% z recyklingu i szczelnymi plastikami, gwarantuje odporność na poziomie IPX7. Co to oznacza? Ano to, że piach i pył Mirtune S100 straszne nie są, a jeśli głośnik wpadnie wam np. do rzeki, to na głębokości metra będzie mógł bez szwanku spędzić całe 30 minut. 

Forma Mirtune S100 przypomina z kolei ściętą “w pół” damską torebkę wieczorową. Nie tylko ze względu na rozmiary, ale przede wszystkim przez gumowy pasek z nazwą producenta, którego możemy pociągnąć w górę i zapewnić tym samym sobie wygodną rączkę lub uchwyt, którego zawiesimy, na co grubszej gałęzi. Nie jest to trudne, jako że głośnik waży 1175 gramów.

Pozostałe elementy Mirtune S100 sprowadzają się do podstawy z solidną warstwą gumy, która zapewnia głośnikowi stabilność na większości powierzchni i chroni nasze meble. Możemy go nawet postawić w pozycji wertykalnej, bo wyżłobienia na bokach sugerują, że powinny się tam znaleźć gumowe podkładki, ale w praktyce to “droga ucieczki” dla powietrza, które w ruch wprawia znajdujący się tam pasywny radiator. Tak się bowiem składa, że Tronsmart zastosował w Mirtune S100 charakterystyczne podświetlane (możecie liczyć na trzy różne efekty) pasywne radiatory na bokach, które odpowiadają przede wszystkim za podbijanie tonów niskich.

Centrum dowodzenia Mirtune S100 znalazło się z kolei na górnej części metalowo-materiałowego korpusu z przodu. Mowa o sześciu przyciskach, wśród których funkcją wyróżnia się jedynie ten do aktywacji equalizera SoundPulse, jako że pozostałe są standardowe, jak na mobilny głośnik. Niestety przyciski nie są podświetlane, ale za to są na tyle wypukłe, że ich identyfikacja po zmroku jest łatwa. Tak łatwa, jak rozpoznanie, ile energii ma jeszcze nasz głośnik, a to ze względu na obecność pięciu diod informacyjnych między przyciskami, którym dodatkowo towarzyszy dioda informująca o połączeniu Bluetooth.

Mirtune S100 w praktyce

Tak jak damska torebka skrywa w sobie wiele sekretów, tak Tronsmart zastosował w Mirtune S100 sporo solidnego sprzętu. Mowa o 8000-mAh akumulatorze, który po 4,5 godzinach ładowania wystarcza na 15-20 godzin odsłuchiwania muzyki, zależnie od poziomu głośności, a do tego może zacząć pełnić funkcję, jako awaryjny powerbank o niskiej mocy. Ten magazyn energii odpowiada za zasilanie przede wszystkim imponującego zestawu membran, bo w grę wchodzi system audio 2.1 o paśmie przenoszenia 50-20000 Hz, który obejmuje 30-watowy głośnik niskotonowy i dwa 10-watowe głośniki wysokotonowe, co w połączeniu z dwoma pasywnymi radiatorami, generuje nie tylko głośny, ale też przyjemny dla ucha dźwięk. Mowa o poziomie, przy którym przekraczanie połowy poziomu głośności, może zrzucić wam na głowę sąsiadów. 

Czytaj też: Szukasz głośnika do karaoke? Tronsmart Halo 200 może być wyborem idealnym

Dla mnie najważniejsze w brzmieniu Mirtune S100 było jednak to, że przebił o niebo jakość brzmienia oferowane przez głośniki wbudowane w laptop i monitory, nie trzeszcząc na niskich poziomach głośności. Pamiętajcie jednak, że nie jest to głośnik stworzony do takich zastosowań, bo choć może pełnić funkcje stacjonarnego głośnika, to lepiej wyjdziecie na zakupie oddzielnego systemu audio do swojego stanowiska. Awaryjnie jednak nie widzę żadnych przeszkód, żeby Mirtune S100 wykorzystywać jako idealne podbicie jakości dźwięku z urządzeń multimedialnych.

Warto też wspomnieć o tym, że głośnik łączy się z naszym smartfonem z wykorzystaniem Bluetooth 5.3, ale obsługuje tylko kodek SBC, a więc ten najbardziej podstawowy, ale za to dzięki wbudowanemu mikrofonowi, możemy z Mirtune S100 przeprowadzić rozmowę telefoniczną, czy zasięgnąć pomocy asystenta głosowego. Aplikacja towarzysząca jest z kolei z jednej strony przedłużeniem podstawowej kontroli nad głośnikiem, pozwala podejrzeć aktualny poziom naładowania akumulatora, wybrać jeden z sześciu equalizerów, dostosować efekty podświetlenia, zainicjować parowanie stereo (możecie połączyć dwa Mirtune S100 ze sobą) oraz wybrać aktualne źródło dźwięku.

Test Mirtune S100 – podsumowanie

Rynek głośników mobilnych z łącznością Bluetooth jest na tyle specyficzny, że przynajmniej moim zdaniem, trudno zatracić się w nim na wiele dni przed podjęciem wyboru zakupowego. Wiele modeli jest podobnych zarówno w kwestii wyglądu, jak i możliwości, a brzmienie odznacza się za każdym razem niezaskakującym niczym rozrywkowym charakterem. Tronsmart nie produkuje jednak coraz to nowszych głośników tylko po to, aby każdego roku odświeżać swoją ofertę. Po kilku latach testowania głośników tego producenta ciągle dostrzegam w jego działaniach niezmienną dbałość o szukanie perfekcji przy zachowaniu niskiej ceny. 

Czytaj też: Test głośnika Tronsmart T7, który gra jak żaden inny głośnik bezprzewodowy

50-watowy głośnik Tronsmart Mirtune S100 nie jest we wspomnianej tradycji wyjątkiem i dręczy go tylko jedna drobna fizyczna wada – brak podświetlanych przycisków. W ciemności podświetlane boki oraz diody funkcyjne dają wprawdzie trochę światła, ale ciągle jest to niewystarczający poziom, aby zidentyfikować w ciemności wszystkie wypukłe przyciski. Wystarczy wprawdzie przejechać po nich palcem i wtedy z łatwością można je rozpoznać, ale producent po prostu mógł to zrobić lepiej. Albo poprzez dodanie diod przy przyciskach, albo przez przeprojektowanie ozdobnego podświetlenia. Jeśli więc tę drobną wadę przebolejecie, a patrząc na cenę rzędu 329 zł, przeboleć powinniście, to Mirtune S100 kupicie na Allegro lub Amazonie.