Wygląda jak statek z piekła rodem. Chiny pokazały nowe narzędzie do dominacji

Wiemy już, że przez drony wojna wygląda zupełnie inaczej, ale wcale nie osiągnęliśmy kresu potencjału, który drzemie w tych potężnych bezzałogowcach. Przykład? Jiu Tian, którym Chiny chcą wprowadzić swoje wojskowe drony w zupełnie nową erę.
Zdjęcie poglądowe

Zdjęcie poglądowe

Chiny pokazały wyjątkowego Jiu Tian. To istny przełom w wojnie z wykorzystaniem dronów

Najświeższy dodatek do rosnącej floty zaawansowanych dronów Chin to Jiu Tian („Wysokie Niebo”), a więc odrzutowy bezzałogowiec o charakterystycznym wyglądzie, który został zaprojektowany specjalnie do pełnienia roli statku-matki dla innych, mniejszych bezzałogowych systemów powietrznych (UAS). Publiczny debiut zaliczył z kolei podczas tegorocznego Airshow Zhuhai, gdzie Jiu Tian ukazał swoje imponujące możliwości zarówno w zakresie działań wywiadowczych, jak i ofensywnych. Jednak to nie jedyny obszar, w którym ten bezzałogowiec przyciąga do siebie uwagę.

Czytaj też: Chińska sztuczna inteligencja przewyższa ludzkich operatorów dronów

Dron Jiu Tian wyróżnia się ciekawą konstrukcją z głównym skrzydłem umieszczonym wysoko, ogonem w kształcie litery H i centralnie zamontowanym pojedynczym silnikiem odrzutowym. Przez to właśnie swoim wyglądem przypomina takie samoloty, jak BRRRRRRRRT zwany też mianem A-10 Warthog czy OV-10 Bronco, ale jego rola jest zupełnie inna i bliskie wsparcie jest na bardzo odległym miejscu na liście potencjalnych zastosowań. Wiemy wprawdzie, że dron ten jest wyposażony w pylony podskrzydłowe na m.in. uzbrojenie czy systemy obserwacyjne, ale daleko mu do stricte bojowego drona. Najważniejsze jest to, że Jiu Tian może realizować długodystansowe misje z 10-tonową masą startową, podczas których jest w stanie wypuszczać ze swojego pokładu podczas lotu roje mniejszych dronów.

Chociaż wielkie drony nie mają problemu z pokonywaniem znacznych dystansów, tak te mniejsze i przeznaczone do ataków samobójczych, najczęściej odznaczają się bardzo ograniczonym zasięgiem. Dzięki takiej “podwózce” na miejsce akcji Chiny rozwiązują więc największy problem, który dręczy bezzałogowce tego typu, a to z kolei da krajowi możliwość przytłoczenia obrony przeciwnika lub prowadzenia rozpoznania na dużym obszarze. Wszystko to jest możliwe za sprawą tak zwanej “centralnej sekcji ładunkowej”, którą Chińczycy określają mianem specjalnego modułu roju. Nazwa ta sugeruje modułowy system, który pozwala na jednoczesne wypuszczanie wielu typów dronów, zapewniając tym samym wysoką elastyczność w działaniach operacyjnych. Te bezzałogowce mogą bowiem przenosić różnorodne ładunki do realizacji misji wywiadu, nadzoru, rozpoznania, wojny elektronicznej, a nawet przeprowadzania bezpośrednich ataków.

Czytaj też: Połączenie drona z czołgiem? Chińczycy właśnie to zrobili

Sama koncepcja robienia użytku z nie jednego, a dziesiątek, a nawet setek dronów w ramach jednego ataku, to klucz do skutecznego zmasowanego ataku na wroga, którego systemy przeciwlotnicze nie będą w stanie zatrzymać każdego zagrożenia. Odpowiednio połączone drony rozpoznawcze i bojowe, to też klucz do rozpoznania na zupełnie nowym poziomie, które może przydać się nie tylko operatorom dronów, ale też innym pilotom czy wojskowym, mającym dostęp do wszystkiego, co wykryje taki rój bezzałogowców podczas misji.

Czytaj też: Siły Powietrzne USA zbroją drony. Nadchodzi nowa era walk

Chińska Armia Ludowo-Wyzwoleńcza (PLA) już korzysta z różnych dronów dalekiego zasięgu, a w tym modeli z napędem odrzutowym i turbośmigłowym, takich jak WZ-7 Soaring Dragon. Te drony są regularnie wysyłane na misje wywiadowcze w rejonie Pacyfiku, przeprowadzając operacje wokół kluczowych strategicznych obszarów. Dzięki wprowadzeniu drona Jiu Tian, Chiny uzyskują jednak jeszcze bardziej wszechstronne narzędzie o długotrwałych możliwościach, które może być kluczowe zarówno w rolach defensywnych, jak i ofensywnych.