Egzamin na prawo jazdy może być wkrótce prostszy, ale spokojnie. Rządzący już pracują nad jego utrudnieniem

W Polsce dramatycznie mały procent kierowców (około 30%) zdaje egzamin na prawo jazdy za pierwszym podejściem. Przyczyn takiego stanu rzeczy może być kilka, ale według części ekspertów system szkolenia i egzaminowania pochodzący jeszcze z lat 70. ubiegłego wieku, pod wieloma względami odstaje od obecnych standardów. Pora zatem na zmiany i części z nich na pewno warto przyklasnąć na rzecz bardziej nowoczesnych rozwiązań. Ale ponieważ mieszkamy w Polsce, bilans zysków i strat musi wyjść na zero i możemy dostać prawo, które jeszcze bardziej utrudni zdanie egzaminu na prawo jazdy.
Egzamin na prawo jazdy może być wkrótce prostszy, ale spokojnie. Rządzący już pracują nad jego utrudnieniem

Zacznijmy może od dobrych wieści – zmiany w egzaminach na prawo jazdy będą, a rządzący zamówili w tej sprawie odpowiednie opracowanie, które ma przemawiać za ich koniecznością. Czy którykolwiek z elementów obecnego egzaminu wydaje Wam się oderwany od rzeczywistości? Podpowiem tylko, że w żadnym z krajów UE nie jest on brany pod uwagę w trakcie potwierdzania zdolności do otrzymania uprawnień do kierowania pojazdami osobowymi. Chodzi rzecz jasna o słynny plac manewrowy. Czy nie lepiej byłoby poświęcić więcej czasu na jazdę i manewry na mieście? Oczywiście, że tak.

W ramach opracowania “Analiza istniejących rozwiązań w wybranych obszarach bezpieczeństwa ruchu drogowego w niektórych krajach członkowskich UE”, na które publiczne zamówienie złożyło Ministerstwo Infrastruktury ma zostać zbadany między innymi wspomniany plac manewrowy, który z dużą dozą pewności zniknie z egzaminu końcowego na prawo jazdy. Archaizm, któremu należy powiedzieć stanowcze STOP jeszcze z nami chwilę zostanie, bo sama analiza, a potem wnioski i propozycja zmiana prawa, skończywszy na nowelizacji to proces długofalowy. Tak czy siak, idziemy w dobrą stronę.

Egzamin na prawo jazdy – ma być łatwiej, ale może być trudniej

Wiele wskazuje na to, że rządzącym pali się ziemia pod stopami w obliczu nasilenia tragicznych wypadków i zamierzają walczyć z tym na wszelkie sposoby (żeby tylko było widać, że coś się dzieje). Jeden z pomysłów, o którym spekulują media dotyczy zaostrzenia przepisów obowiązujących egzaminatorów, którzy mieliby obligatoryjnie (a nie jak do tej pory wedle własnej interpretacji), przerywać egzamin w sytuacji wystąpienia jakiegokolwiek uchybienia w trakcie egzaminu, wskazanego w stosownym arkuszu. Nie bierzemy więc pod uwagę poziomu doświadczenia i stresu, a stawiamy na prawo działające maksymalnie sztywno. Mam nadzieję, że to nie przejdzie.

Czytaj też: Sejm szykuje zmiany dla kierowców. Eksperci ostrzegają przed skutkami

Wszystko to składa się w bardzo smutny obrazek, w którym zepsuty system miesza się wielką chochlą oczekując stworzenia kompletnie nowej zupy. Pisałem niedawno o tym, że politycy powinni trzymać się z daleka od organizowania kierowcom życia, a tu mamy na to najlepszy przykład. Pod wpływem różnych grup dochodzi do jeszcze większego zepsucia systemu szkolenia i egzaminowania kierowców w Polsce. W ten sposób bezpieczeństwa na drogach nie podniesiemy, bo to zaczyna się przede wszystkim od edukacji.