Nowo odkryta egzoplaneta zaskakuje aktywnością. Uwiecznił ją teleskop Webba

Kosmiczny Teleskop Jamesa Webba nie jest już może nowicjuszem, wszak mówimy o kolejnym roku jego naukowej służby, choć to wciąż instrument, któremu pod względem doświadczenia daleko na przykład do Kosmicznego Teleskopu Hubble’a. Jeśli jednak chodzi o dokonania, ten pierwszy zdecydowanie nie miałby się czego wstydzić. Ostatnio przekonaliśmy się o tym za sprawą wykrycia pewnej planety pozasłonecznej. 
teleskop-jamesa-webba

teleskop-jamesa-webba

Takowych, zwanych egzoplanetami, jest w katalogach astronomów ponad pięć tysięcy, choć to oczywiście liczba bardzo okrojona, która będzie z każdym rokiem dynamicznie rosła. Do wspomnianego grona niedawno dołączył obiekt, który badacze określają mianem L 98-59 d. W toku prowadzonych obserwacji członkowie zespołu badawczego uznali, że mają do czynienia z planetą pozasłoneczną posiadającą bogatą w siarkę atmosferę.

Czytaj też: Te galaktyki podważają wiedzę o wszechświecie. Obserwacja teleskopu Webba miesza astronomom szyki

Sam obiekt jest 1,5 razy większy od Ziemi i znajduje się 35 lat świetlnych od naszej planety. Gdyby dotychczasowe rewelacje się potwierdziły, to będzie to wyjątkowa egzoplaneta, bo najmniejsza z dotychczas znalezionych posiadająca atmosferę. W skład tej ostatniej wydają się wchodzić związki takie jak dwutlenek siarki czy siarkowodór. To z kolei pozwala sądzić, jakoby powierzchnię L 98-59 d pokrywały wulkany. 

Egzoplaneta L 95-59 d została wykryta dzięki metodzie tranzytu. Obserwowano ją z wykorzystaniem Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba

Do wykrycia tej planety pozasłonecznej posłużyła naukowcom metoda tranzytu. W jej ramach śledzi się spadki jasności gwiazdy wynikające z przechodzenia na jej tle planet. Taki obiekt musi znajdować się między swoim gospodarzem (gwiazdą) a obserwatorem (teleskopem), dzięki czemu astronomowie są w stanie zidentyfikować przejścia. Analizując widmo atmosferyczne, tj. sposób, w jaki światło gwiazdy przechodzi przez tę warstwę otaczającą egzoplanetę, instrumenty Kosmicznego Teleskopu Jamesa Webba mogą mówić nam wiele na temat składu takiej atmosfery.

Jednym z naukowców zaangażowanych w ostatnie badania w tej sprawie był Agnibha Banerjee z The Open University. Jak wyjaśnia, po zebraniu wstępnych danych na temat składu atmosfery obserwowanej egzoplanety do akcji wkroczyły modele komputerowe, które wygenerowały kompleksowy obraz występujących tam związków. Z jednej strony wydaje się brakować powszechnych składników pokroju dwutlenku węgla. Z drugiej mówimy natomiast o siarkowodorze i dwutlenku siarki.

Czytaj też: Planetoida boga ciemności zmierza w naszym kierunku. Astronomowie ostrzegają przed nieoczekiwanym scenariuszem

Do pojawienia się takiej mieszanki musiało doprowadzić wyjątkowo ekstremalne środowisko panujące na powierzchni L 98-59 d. Jeśli faktycznie występuje tam wulkanizm, to w jakich okolicznościach został zapoczątkowany? Jakie warunki muszą panować na powierzchni? Wydaje się, iż mowa o iście piekielnym świecie, ponieważ odległość dzieląca tę egzoplanetę od jej gwiazdy jest na tyle mała, by do jej powierzchni docierały ogromne ilości promieniowania. Poszukiwaniem odpowiedzi na te pytania będą się teraz zajmowali naukowcy odpowiedzialni za dotychczasowe ustalenia.