Unijna dyrektywa DAC7 obejmuje swoim działaniem takie platformy sprzedażowe, jak Allegro, OLX, Vinted, eBay, Booking, Etsy czy Amazon. Na pierwszym etapie to właśnie te serwisy są zobowiązane do uzyskania od użytkowników odpowiednich danych. W drugim etapie pozyskane dane wędrują do KAS, gdzie są poddawane weryfikacji pod kątem odprowadzania należnych podatków. Co istotne fiskus kontroluje zarówno osoby prowadzące działalność gospodarczą, jak i osoby prywatne. Pierwsze raporty o użytkownikach mają wpłynąć do urzędów skarbowych na początku przyszłego roku.
Skąd zatem doniesienia o kontrolach skarbowych już teraz? O sprawie informuje serwis Wyborcza.biz, do którego zgłaszają się użytkownicy platformy Vinted wzywani do składania wyjaśnień dotyczących ich dotychczasowej aktywności sprzedażowej. Okazuje się, że Vinted działa w Polsce na podstawie przepisów litewskich (kraju pochodzenia serwisu), a tam dyrektywa DAC7 obowiązuje już od stycznia 2023 roku. Pod względem wdrożenia unijnych przepisów Polska była zatem mocno opóźniona w stosunku do innych krajów. Właściciel platformy Vinted już dawno poprosił sprzedających o stosowne dane, a następnie przekazał je do litewskiego fiskusa, skąd trafiły do Krajowej Administracji Skarbowej.
Warto pamiętać, że DAC7 będzie obejmować aktywność sprzedających na wymienionych platformach nie tylko z 2024 roku. Według przepisów pod uwagę będą brane również raporty za 2023 rok. Jeśli więc fiskus dopatrzy się w ciągu dwóch lat jakichkolwiek uchybień, kwota ewentualnych kar finansowych może być nieco większa. Szczególnym zainteresowaniem mają zostać objęci użytkownicy, którzy w ciągu roku mieli co najmniej 30 transakcji sprzedaży lub zarobili w tym czasie ponad 2 tys. euro (niezależnie od liczby transakcji) – to oni według nowej dyrektywy muszą raportować o swojej działalności.
Dużo zależy od tego w jak uregulowany i nasilony sposób sprzedawcy korzystają z popularnych platform internetowych. W niektórych przypadkach należałoby do tego założyć działalność gospodarczą i odprowadzać należne podatki. Dotyczy to nie tylko faktu sprzedaży towarów, ale również usług, np. sprzątania, udzielania korepetycji. Jak wiadomo pociąga to za sobą dodatkowe koszty, więc odruchowo unikamy uregulowania tego typu aktywności, co jest prostą receptą na potencjalne kłopoty z fiskusem. A tu chyba nie warto mieć pod górkę, więc na wszelki wypadek lepiej nie ryzykować.