Spojrzeli na dwie galaktyki i odkryli coś dziwnego. Ta struktura jest niczym pęknięcie wszechświata

Struny kosmiczne oraz ich udział w funkcjonowaniu wszechświata to fascynująca i nieco szalona koncepcja. Ubiegłoroczne obserwacje poświęcone dwóm galaktykom wykazały jednak, że w przytoczonej teorii może być zdecydowanie więcej prawdy aniżeli sugerują jej przeciwnicy. 
Spojrzeli na dwie galaktyki i odkryli coś dziwnego. Ta struktura jest niczym pęknięcie wszechświata

Tego typu scenariusze rozważano już około pięćdziesięciu lat temu. Zdaniem części astrofizyków jednowymiarowe struny miałyby powstać w pierwszej sekundzie istnienia wszechświata i rozciągać się nawet na całej jego długości. Czasami określa się je mianem pęknięć, podczas gdy naukowcy od lat próbują znaleźć sposób na ich identyfikację. Jeden z pomysłów zakłada, iż powinno dać się je wykryć w momencie, gdy takie struny się ze sobą skrzyżują. 

Czytaj też: Galaktyczny fenomen zaskakuje naukowców. Kosmiczne błyski powracają co 90 dni

W takich okolicznościach teoretycznie powinno dojść do silnych emisji grawitacyjnych występujących w punktach zacisku pętli. Takowe poruszałyby się z prędkościami bliskimi prędkości światła i w teorii powinny stanowić miejsce powstawania silnych fal grawitacyjnych. Poza tym badacze sugerują, że struktury mogą być widoczne w mikrofalowym promieniowaniu tła, którego geneza sięga okolic Wielkiego Wybuchu.

Przełomowe doniesienia na temat strun kosmicznych pojawiły się po tym, jak naukowcy prowadzili badania poświęcone obszarowi znanemu jako CSc-1. Znajdują się w nim dwie galaktyki zlokalizowane w niewielkiej odległości od siebie. Uwiecznione z wykorzystaniem Himalayan Chandra Telescope mogą być tak naprawdę… jedną galaktyką. Skąd więc początkowy pomysł, że chodzi o dwa obiekty? Być może struny kosmiczne doprowadziły do zjawiska soczewkowania, które zbiło astrofizyków z tropu.

Dwie galaktyki obserwowane przez astrofizyków mogą być w rzeczywistości jednym obiektem. Taka iluzja byłaby powiązana z istnieniem tzw. kosmicznych strun

Kiedy ci przeprowadzili modelowanie oparte na danych dostarczonych za sprawą obserwacji CSc-1, stało się jasne, iż taka “iluzja” mogłaby być źródłem zamieszania w przypadku wielu innych par galaktyk będących w rzeczywistości pojedynczymi obiektami. Jak dodają członkowie zespołu badawczego, kąt występujący między domniemanymi galaktykami może być następstwem sytuacji, w której struna jest silnie nachylona do linii widzenia i prawdopodobnie wygięta w płaszczyźnie obrazu.

Czytaj też: Dostrzegli galaktykę, której budowa jest niemożliwa do wyjaśnienia. Ten obiekt podważa znane mechanizmy

Ale nie ma co popadać w nadmierny optymizm. Istnieją bowiem inne, bardziej przyziemne wyjaśnienia, które nie wymagają tak szalonych koncepcji. Jedna z alternatyw sugeruje, że może faktycznie chodzić o dwie odrębne galaktyki, które wykazują podobne właściwości. Dlaczego? Bo powstały w stosunkowo niewielkiej odległości od siebie, dzięki czemu teraz noszą podobne cechy wzbudzające zainteresowanie astronomów.