O co chodzi z Galaxy S25 Slim?
W ostatnich miesiącach dużo mówiło się o zmianach, jakie mają pojawić się w przyszłorocznej ofercie Apple’a. Problematyczny iPhone Plus (następca mini) ma zniknąć, zastąpiony przez coś zupełnie nowego – iPhone’a Slim. Jak sama nazwa wskazuje, jego główną cechą charakterystyczną ma być znacznie cieńsza konstrukcja. Źródła nie są tu do końca zgodne, bo jedni mówią, że Slim przyniesie ze sobą też inne ulepszenia, przez co będzie to model pośredni pomiędzy podstawowym a Pro. Inni z kolei nawet na downgrade, gdzie w wyjątkowo szczupłym smartfonie zabraknie miejsca m.in. na drugi aparat z tyłu. Gdzie leży prawda? Trudno powiedzieć, bo poruszamy się tu jedynie w sferze plotek, a takowe nie zawsze mają pokrycie w rzeczywistości.
Czytaj też: OnePlus 13 oficjalnie – potężny flagowiec z ogromną baterią
Tak czy inaczej, raporty wspominają o iPhonie Slim, a teraz mówią też o Galaxy S25 Slim, czyli smukłym wariancie nadchodzących flagowców. Jak donosi ET News, Samsung ma w planach wprowadzenie dodatkowego urządzenia do swojej głównej serii. Byłoby to więc nieco inne podejście niż u konkurenta, bo zamiast wymiany jednego z modeli, Galaxy S25 Slim stanowiłby jedynie dodatek, co podkreśli fakt, że jego premiera odbędzie się dopiero w drugim kwartale roku. Jeśli iPhone 17 Slim rzeczywiście się pojawi, zostanie zaprezentowany w trzecim kwartale.
Czytaj też: Samsung rezygnuje z Galaxy? Sensacyjne doniesienia z Korei
Tylko po co Samsungowi taki telefon? Jeśli wierzyć raportowi, firma ma w tym pewien znaczący cel – wydany w ograniczonej ilości Slim służyłby za coś w rodzaju narzędzia do badania rynku. W razie pozytywnego odbioru przez klientów, południowokoreański gigant miałby wdrożyć najlepsze rozwiązania w serii Galaxy S26. Tylko że przecieki związane z cieńszym iPhone’em wskazują na pewne kompromisy, jakie muszą być poczynione na rzecz zejścia z grubości – czy to samo dotyczyć będzie S25 Slim? Trudno powiedzieć.
Czy w ogóle seria Galaxy S potrzebuje odchudzenia? S24 ma grubość 7,6 mm, a model z Plusem jest o 0,1 mm grubszy. Nie jest to zły wynik na tle konkurencji, bo dla porównania, niedawno zaprezentowane chińskie flagowce, takie jak Xiaomi 15 czy OnePlus 13, osiągają nawet 8,9 mm grubości. Ciężko nie oprzeć się wrażeniu, że Samsung i Apple znów trochę spóźnili się z trendem, ponieważ dążenie do jak najcieńszej konstrukcji było modne dobre kilka lat temu, kiedy to chińscy producenci prześcigali się w oferowaniu jak najcieńszego smartfona, idąc jednocześnie na wiele kompromisów, takich jak znacznie mniejsza bateria, czy chociażby usunięcie złącza słuchawkowego.
Czytaj też: Oppo Find X8 Ultra – na tego ultraflagowca naprawdę warto czekać
Samsung pokazał nam już – na przykładzie Galaxy Z Fold Special Edition – że może stworzyć cieńszy smartfon, ale wymaga to kompromisów. W przypadku składaka była to utrata obsługi rysika S-Pen. Co więc straci Galaxy S25? Coś na pewno i nie spodziewam się, by klienci byli z tego faktu bardzo zadowoleni. Gigant powinien raczej skupić się na wprowadzeniu koniecznych zmian w obszarach, na którym użytkownikom naprawdę zależy – przyspieszenie ładowania w modelu podstawowym, zwiększenie pojemności baterii czy zmodernizowanie aparatów, a na to się nie zapowiada na razie. Po co więc kombinować z grubością, skoro jest tyle innych rzeczy, które należy ulepszyć?