Przekonali się o tym już średniowieczni kronikarze, którzy około 800 lat temu relacjonowali przebieg zjawisk łączonych przez współczesnych naukowców z czymś, co określają mianem gwiazdy-zombie. Po niemal 80 latach spokoju rzeczony obiekt może jeszcze raz o sobie przypomnieć, a astronomowie zacierają dłonie na taką ewentualność.
Czytaj też: Kosmiczne oczy spoglądają na nas w przerażający sposób. NASA podzieliła się ich zdjęciem
Energia wytworzona za sprawą tego spodziewanego wybuchu powinna zapewnić martwemu układowi wzrost jasności, który na krótki czas wskrzesi tamtejszą gwiazdę. Układ ten znajduje się około 3000 lat świetlnych od Ziemi. Tworząca go gwiazda, a w zasadzie to, co po niej pozostało, jest wielkości Ziemi. Pod wpływem ciśnienia i ciepła może tam dochodzić do potężnych eksplozji, do dostrzeżenia których nie potrzebujemy nawet specjalistycznego sprzętu.
A skoro taki wybuch jest widoczny gołym okiem z odległości tysięcy lat świetlnych, to rozumiemy chyba, jak potężny musi być. Nie dziwi zarazem określanie T Coronae Borealis mianem gwiazdy-zombie. Jej fascynująca zdolność do chwilowych powrotów do świata “żywych” jest naprawdę imponująca. Poza aspektem wizualnym jej wybuchy interesują naukowców od strony mechanizmów je napędzających.
Gwiazda, której eksplozji oczekują obecnie astronomowie, była śledzona już na początku XIII wieku, gdy zarejestrowano wzrost jej jasności
Jeśli jest zombie, to musi być też ofiara, na której taki obiekt się pożywia. Taka rola przypada czerwonemu olbrzymowi, z którego główna bohaterka tej wiadomości pobiera wodór oraz kilka innych pierwiastków. Kiedy odpowiednio duża ilość takiej materii osadzi się na powierzchni martwej gwiazdy, może dojść do eksplozji, jakiej ludzkość zapewne nigdy nie powtórzy.
Czytaj też: Astronomiczna rewelacja z Polski. Gwiazdy potrafią zniknąć bez śladu?
Pierwsza informacja poświęcona aktywności tego obiektu pochodzi z 1217 roku. To relacja autorstwa niemieckiego opata, który dokonał opisu – jak stwierdził – słabej gwiazdy, która przez jakiś czas świeciła wielkim światłem. Z kolei najnowsza z eksplozji miała miejsce w 1946 roku. Astronomowie spodziewają się, iż w ramach najnowszego rozdziału całej historii efekty eksplozji będą widoczne gołym okiem przez około tydzień.