Na moim telefonie nie znajdziecie już Facebooka, ani Instagrama. Nie raz przekonałem się na własnej skórze, że obie aplikacje jakimś cudem doskonale wiedzą o czym rozmawiam ja albo moi interlokutorzy i potem serwują nam do tego stosowne reklamy. Internet już i tak wystarczająco dużo o mnie wie, a ja nie zamierzam mu tego ułatwiać, ale sprawa, o której ostatnio zrobiło się głośno dotyczy potencjalnie większej grupy użytkowników, bo posiadaczy telefonów Apple. Pierwsze sygnały o anomaliach w działaniu iPhone’a pojawiły się na platformie Reddit kilka dni temu, liczba relacji potwierdzających podobne zdarzenie może dawać do myślenia.
Sytuacja wydaje się banalna. Po prostu telefon zaczyna nagle wydawać z siebie dźwięki, zupełnie jakby odtwarzał jakieś przypadkowe wideo w tle. Tymczasem okazuje się, że nic takiego nie ma miejsca (żadna aplikacja, która mogłaby być źródłem takiego dźwięku nie pracuje w tle). Trudno doszukiwać się w tych zdarzeniach jakiegoś wspólnego klucza, aczkolwiek w większości przypadków chodzi o krótkie wypowiedzi albo strzępki cudzych konwersacji. Na obecnym etapie nie doczekaliśmy się żadnej odpowiedzi w tej sprawie ze strony Apple, ale być może problem musi zyskać na intensywności, żeby do tego doszło. Warto przypomnieć chociażby problemy z iPadOS 18, który blokował urządzenia bazujące na chipie M4.
Czytaj też: Recenzja Apple iPhone 16 Pro Max – czy tu można się do czegoś przyczepić?
Wielu użytkowników sugeruje, że zauważone problemy mogą być właśnie symptomem jakiegoś błędu w oprogramowaniu iOS 18. Skłaniałbym się do tej wersji wyjaśnienia tego niepokojącego fenomenu, szczególnie w erze coraz większej zależności od oprogramowania na naszych telefonach. Systemy i funkcje stają się coraz bardziej skomplikowane, więc przestrzeni na potencjalne usterki na pewno nie brakuje. Biorąc też pod uwagę nienajlepszy rok dla Apple pod względem statystyki podobnych incydentów jestem nawet przekonany, że nie ma sensu doszukiwać się w tym czegokolwiek więcej.