Jak rozebrać BlueSky na czynniki pierwsze i się nie pogubić

O wzbierającej fali migracji z X (Twittera) na BlueSky pisałem całkiem niedawno. Tymczasem w ostatnich dniach tempo wzrosło i sympatycznemu niebieskiemu motylkowi przybywa około miliona nowych kont dziennie. Jego istnienie zauważyły media, politycy oraz instytucje. BlueSky wciąż jest zbyt mały (na razie), by móc poważnie zagrozić X, ale nie da się już zignorować jego istnienia. Jest to zarazem niezła okazja, by nieco przybliżyć założenia serwisu i jak się w nim odnaleźć.
Jak rozebrać BlueSky na czynniki pierwsze i się nie pogubić

Podobieństwo BlueSky do Twittera nie jest przypadkowe

Za stworzenie obu odpowiada bowiem Jack Dorsey, który BlueSky zaczął budować jeszcze jako eksperyment w ramach Twittera. Założenia też są jakby te same, ale już nie to, co leży pod maską. Sercem BlueSky jest bowiem protokół AT Protocol, który pozwala na stworzenie struktury zdecentralizowanej, podobnie jak Mastodon – tak, da się tu postawić własny serwer i podłączyć go do reszty sieci społecznościowej, ale BlueSky domyślnie oferuje założenie konta na własnym serwerze, co z punktu widzenia mniej doświadczonych użytkowników jest zdecydowaną zaletą. Natomiast dzięki elastyczności AT Protocol z BlueSky współpracuje na przykład przeznaczona na dłuższe teksty platforma blogowa WhiteWind i serwis z pokojami audio BlueCast.

Zakładając konto otrzymujesz zatem nick wyglądający jak @twojanazwa.bsky.social. Jeśli masz swoją domenę – możesz ją wykorzystać, zmieniając nazwę na własną, co służy w zasadzie jako forma potwierdzenia tożsamości, ale jeśli wystarcza ci domyślna nazwa – nie musisz się przejmować. BlueSky nie obsługuje w tej chwili języka polskiego (stworzenie tłumaczenia jest wysoko na liście priorytetów), ale jeśli znasz X, to się raczej w nowym miejscu nie zgubisz. Część rzeczy działa tu jednak inaczej. Chciałoby się powiedzieć: lepiej. Nawet Google docenił rosnące znaczenie BlueSky znacznie wyżej go oceniając niż X.

Zobacz też: Test Google Pixel 9 – najlepszy kompaktowy smartfon, czy tylko smartfon z Androidem?

Zanim stworzysz swój pierwszy Skeet

Skeet to akronim, pochodzący od słów blueSKy i twEET – kto by się domyślił, prawda? Tak nazywają się twoje wpisy – każdy może mieć do 300 znaków, ale jeśli się nie możesz zmieścić z wypowiedzią, możesz kliknąć znak plus i dodać kolejny wpis, który stworzy wątek.

W zasadzie nie ma limitu, jak wiele wiadomości można spiąć w taki wątek, ale szanuj czytelnika – jeśli się aż tak nie mieścisz, napisz to gdzieś indziej i podaj na BlueSky link. Do każdego skeeta można dodać do 4 zdjęć lub pojedynczy plik video o wielkości do 50 MB. Miłośnicy GIF-ów też nie będą zawiedzeni.

Na powyższym zrzucie warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden element – obok znaku „+” jest przypisanie skeeta do określonego języka. Domyślnie dla polskich użytkowników jest to oczywiście język polski, ale jeśli zdarza nam się pisać także w innych językach, warto zadbać o właściwe przypisanie, dzięki temu bowiem systemy BlueSky mogą wyświetlić go tylko zainteresowanym użytkownikom.

I tu przechodzimy do tego, jak BlueSky wyświetla wpisy. Podstawą są Feedy – domyślnie mamy do dyspozycji:

  • Following – widać tu wpisy od osób śledzonych i jest to najbliższe klasycznemu Twitterowi
  • Discover – to feed algorytmiczny, przygotowany przez BlueSky na podstawie tego, co robimy w serwisie. Nie jest nawet w dziesiątej części tak agresywny i idiotyczny, jak ten znany z X – parafrazując słowa mistrza Yody, znajdziemy tu tylko to, co zabierzemy ze sobą, feed będzie się bowiem dostosowywał do nas z upływem czasu – na początku będzie z pewnością chaotyczny, złożony z mieszanki wątków popularnych w sieci i wpisów osób, które śledzimy, by z upływem czasu serwować coraz lepiej dopasowane informacje.
  • Popular With Friends – tu najłatwiej sprawdzimy, co podoba się naszym znajomym i to zarazem dobre miejsce, żeby rozejrzeć się, czy nie natrafimy na ciekawych ludzi.
  • Polska – i tu dochodzimy do tego, po co oznaczenia języka skeetów. W tej zakładce zobaczymy tylko wpisy polskojęzyczne, tak po prostu.
  • BlueSky Team – wpisy z oficjalnych kont serwisu.

Kluczowe dla jak najprzyjemniejszego korzystania z serwisu jest to, że możemy sobie stworzyć własny feed lub skorzystać ze stworzonego przez innych użytkowników i przypiąć go jako zakładkę do strony głównej. Można też każdy z domyślnych usunąć – BlueSky nam niczego tu nie narzuca, to jest nasz feed i tylko od nas zależy, co będziemy tu oglądać. Sposób prezentacji informacji także można skonfigurować – od nas zależy, czy stare odpowiedzi będą wyświetlane na górze, czy znajdziemy tam nowe wpisy. Na wygląd feeda wpływa także i to, czy damy zgodę BlueSky na wykorzystanie wbudowanych odtwarzaczy mediów – jeśli nie, to by zobaczyć zawartość multimedialną, trzeba będzie kliknąć link. A jeśli nie wiemy jeszcze, co chcemy oglądać i kogo śledzić, BlueSky udostępnia publiczny katalog tzw. starter packów, czyli kont polecanych przez społeczność. Możecie także przygotować własny.

By zachować swój feed w dobrym stanie, BlueSky pozwala na wyciszanie słów, tagów i użytkowników. Niechciane konto można także całkowicie zablokować – i tu uwaga: jeśli taki delikwent śledził przed banem nasze wpisy, to po zdjęciu bana automatycznie znów nas będzie obserwował – nie ma sensu dawać bana na chwilę, żeby spadł „follow” i odblokowywać, na modłę znaną z X. Szkoda zachodu.

Nowością w BlueSky, nieznaną na X, są listy moderacyjne, do których można wrzucać konta, które chcemy wyciszyć lub zablokować. Czym się to różni od opisanego wcześniej mechanizmu blokowania i wyciszania? Ano jedną cechą: naszą listę można opublikować, by inni mogli z niej skorzystać, albo my możemy zasubskrybować listę przygotowaną przez kogoś innego – mamy wtedy wybór, czy delikwentów z listy wyciszamy, czy banujemy. Można też nic nie robić, a konta z listy blokować ręcznie.

Dodanie przez twórcę kolejnych pozycji do takiej listy oznacza, że automatycznie u nas TAKŻE zostanie on dodany do zablokowanych lub wyciszonych, jeśli tak ją ustawiliśmy, warto więc korzystać z takich, co do których mamy zaufanie. Masowy przypływ użytkowników z Polski na BlueSky przyciągnął oczywiście także konta siejące dezinformację i zajmujące się trollowaniem, co w reakcji spowodowało powstanie oddolnych mechanizmów i list, mających izolować takie jednostki.

PAN SŁAWEK, lokalny celebryta. @panslawomir.bsky.social Pan Sławek to na codzień spokojny gość. Lubi w swojej kanciapie czytać Świerszczyka, pali jak smok i nie stroni od spożycia skoncentrowanych produktów destylacji. Pilnuje jednak porządku w sklepie. Bacznym okiem omiata klientów bez krawata, a przywołany – interweniuje. Pan Sławek wciąż się rozwija, ale już dziś, gdy masz problem z agresywnym, wyzywającym Cie kontem (ale Ciebie osobiście), wystarczy, że wpiszesz w komentarzu pod jego postem #PANIESŁAWKU a osoby zajmujące się weryfikowaniem zgłoszeń sprawdzą twoje wezwanie i kandydat może wylądować na liście. BlueSky – ABC czyli pierwsze loty | Ada Szpilka | WhiteWind blog

Społecznościowe listy warte uwagi można znaleźć tutaj:

Dezinformacja i propaganda

Hejterzy i awanturnicy

MAGA

Jeśli się zdecydujesz na subskrypcję którejś z list, pamiętaj, że robisz to na własne ryzyko, nie masz bowiem wpływu na to, kto ostatecznie się na niej znajdzie. W tym przypadku twórcy przygotowali metodę sprawnego zgłaszania niepokornych poprzez wspomniane powyżej konto Pan Sławek, za którym kryje się grono pracowitych moderatorów (pozdrawiam), zajmujących się zgłoszeniami społeczności. W ten sam sposób można do nich także zgłaszać pomyłki.

Bezpieczeństwo BlueSky

BlueSky nie pozwala zamknąć się za kłódką i zablokować możliwość czytania naszych wpisów wyłącznie przez zaakceptowane konta. Można jedynie wymusić konieczność wcześniejszego zalogowania się do serwisu, by zyskać dostęp. W kwestii zabezpieczenia konta: BlueSky umożliwia dwuskładnikowe logowanie się, niestety w tej chwili wyłącznie poprzez wysłanie kodu na email – nie ma jeszcze możliwości użycia aplikacji generującej kody czy kluczy 2FA.

BlueSky obrosło też w liczne aplikacje wspomagające korzystanie z serwisu. Wymagają one rzecz jasna dostępu do naszego konta i tu przestrzegam przed podawaniem naszego hasła – niektóre korzystają z autoryzacji OAuth (jak serwis Unfollow.blue) i te są w pełni bezpieczne, jeśli jednak aplikacja wymaga hasła, to korzystajmy WYŁĄCZNIE z haseł aplikacji, które można stworzyć w ustawieniach. Hasło aplikacji domyślnie nie pozwala także na zajrzenie do naszych prywatnych chatów, czyli wiadomości bezpośrednich.

Zobacz też: Xiaomi MIX Flip – sympatyczny składak z Leicą na masce

Parę dobrych rad na koniec

BlueSky przeżywa lawinowy proces migracji i zakładania nowych kont. Potrafi się zatem przyciąć,„ zniknąć” dany już follow i tak dalej. Nie irytujcie się – to minie. Tysiące nowych użytkowników oznacza także mnóstwo nowych zaśledzeń – większość osób w rewanżu na follow robi w tej chwili follow back i także was zaśledza – ale jeśli tego nie zrobi, to nie oznacza, że macie się obrazić. W zalewie setek komunikatów można przeoczyć nawet najbardziej lubianą osobę – jeśli wam na tym zależy, odezwijcie się do niej, wtedy na pewno was zauważy. Czy zmieni decyzję, to inna sprawa.

Przestrzegam także przed łatwym zdobywaniem śledzących na zasadzie: klikam follow, tamten mi robi follow back, no to mogę już zrobić unfollow – konta, które w ten sposób sobie nabijają obserwujących, trafią bardzo szybko na specjalną listę moderacyjną, dzięki której pies z kulawą nogą się nimi nie zainteresuje. A wydostać się z niej nie będzie łatwo.

Jeśli chcecie sprawnie nawiązywać kontakty, możecie ułatwić sobie i innym życie – po prostu bądźcie aktywni. Ale na własny rachunek, nie ograniczajcie się do podawania dalej cudzych wpisów – jeśli sami nie macie nic do powiedzenia, po co inni mieliby zaglądać w wasze skeety?

Elon Musk /Fot. Pixabay

Tworząc konto, pamiętajcie o podaniu nicka lub imienia i nazwiska – jeśli migrujecie z X, także namiary na wasze konto tam. Zostawcie informację zwrotną na X, dzięki temu będzie łatwo zweryfikować, czy konto jest autentyczne, czy nie. Ustawcie wreszcie ten sam avatar. Na BlueSky powstały konta, podające się za inne osoby, a nawet za osoby zmarłe – część szybko trafiła na listy i została zgłoszona do moderacji serwisu, ale nie mam wątpliwości, że to nie koniec – dajcie innym szansę potwierdzenie, że jesteście prawdziwi.

Jeśli podajecie w serwisie swoje imię i nazwisko, proszę, oszczędźcie użytkownikom tytułomani. Tak jak wchodząc na prywatne przyjęcie, raczej nie przedstawiacie się „dr. Taki” czy „generał Owaki”, tak i tutaj raczej wasze tytuły, nawet najfajniejsze i najbardziej zasłużone, nikogo nie zainteresują. Kiedyś netetykieta wręcz sugerowała zwracanie się do siebie w sieci po imieniu i naprawdę szkoda, że dziś o tym już mało kto pamięta. Pokażcie klasę, zachowajcie tytuły tam, gdzie pasują. Śmieszność to także łatka, którą trudno odczepić.

I ostatnia rada, dla polityków. Zauważyliście, że na BlueSky przeszło bardzo wielu ludzi, między innymi waszych wyborców. Więc i wy przyszliście za nami. Nie zachowujcie się jak na X – ludzie mają dosyć, że o rozmowie przypominacie sobie tylko przed wyborami. Ludzie mają dosyć tego, że traktujecie swoje konta jak słupy ogłoszeniowe, a nas jako tłum, do którego adresujecie swój przekaz dnia – nie powiem, gdzie ludzie ten powielany masowo przekaz mają, musiałbym się bowiem nieobyczajnie wyrazić. Od tego, by publikować takie informacje, są partyjne profile, a nie wasze prywatne konta.

Wchodząc na wasze profile widać tysiące osób, które śledzą was. I parę lub paręnaście osób, które śledzicie wy, często z własnego grona. Jedynie nieliczni z was starają się tu być naprawdę, śledzić nas, rozmawiać z nami. Można do was pisać, ale jesteśmy niegodni odpowiedzi. Uważajcie – ludzie dali wam także tu kredyt zaufania, ale już powstały listy, które pozwalają was wyciąć z BlueSky – krótko mówiąc, jeśli rzeczywiście chcecie gadać do siebie i do ściany, możemy wam to załatwić.

Dziękuję całej społeczności BlueSky za pomoc przy powstaniu tego tekstu.

Zachęcam do śledzenia naszych oficjalnych kont CHIP i Focus. Znajdziecie tam też nasze konta prywatne.