Ustawcie przypomnienia w kalendarzu. Wskazali konkretne lata, w których Polska zacznie się sypać

Wygląda na to, że w naszym kraju dostęp do prądu wkrótce może nie być wcale taki pewny. Tak przynajmniej wynika z dokumentów opracowanych przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE), które niedawno przedstawiły polskiemu rządowi nie za ciekawą informację.
Ustawcie przypomnienia w kalendarzu. Wskazali konkretne lata, w których Polska zacznie się sypać

Poważny deficyt prądu już w 2026 roku? Polska może mieć spory problem

Polska może stanąć przed poważnym deficytem dostaw energii już w 2026 roku, podczas gdy prognozowana luka w mocy spodziewana na początku lat 30. ma sięgnąć nawet 9,5 GW. Tak wynika z najnowszej analizy, która wzięła pod uwagę obecny stan infrastruktury energetycznej w Polsce. Wedle niej już w 2026 roku produkcja energii w naszym kraju będzie na tyle nieadekwatna do zapotrzebowania, że powstanie wtedy aż 4,2-gigawatowa luka energetyczna. Wtedy to rząd może stanąć przed trudnym wyborem między racjonowaniem energii a wdrażaniem działań zapobiegających niedoborom, co może wiązać się z potrzebą wprowadzenia „gradacji mocy” w celu kontrolowania podaży w szczytowych okresach.

Czytaj też: Ważne zmiany w energetyce. Rząd szykuje nowe przepisy i ceny prądu

Stąd też bierze się zalecenie co do przedłużenia okresu eksploatacji istniejących elektrowni węglowych w Polsce, wśród których wiele planowanych jest już do zamknięcia. W praktyce Komisja Europejska zaoferowała Polsce możliwość tymczasowego przedłużenia ich żywotności o trzy lata, ale choć taki ruch może opóźnić wystąpienie niedoboru mocy, to nie rozwiąże go w pełni. Wiemy jednocześnie, że wstępny projekt opracowany przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska przewiduje rozważenie tego rozwiązania, choć w przypadku wielu elektrowni może nie być to takie łatwe. Najgorsze jednak dopiero nadejdzie.

Czytaj też: Elon Musk ostro o cenach prądu w Europie. Liczby nie pozostawiają złudzeń

Kryzys energetyczny w Polsce ma się pogłębiać aż do roku 2034, kiedy to przewiduje się aż 9,4-GW lukę energetyczną i to nawet z uwzględnieniem 4,5 GW mocy z planowanych elektrowni gazowych. Jeśli nie przedłużymy żywotności elektrowni węglowych, luka ta wyniesie co najmniej 12 GW. Aktualnie rząd i regulatorzy energetyczni rozważają budowanie dodatkowych elektrowni gazowych, a PSE proponuje budowę nowych instalacji gazowych o mocy 3 GW na początku lat 30. Trudno się temu dziwić, bo wizja energii atomowej w Polsce jest ciągle odległa i trudno zakładać, że w połowie lat 30. rzeczywiście doczekamy się elektrowni jądrowej.

Czytaj też: Mrożenie cen prądu w 2025 roku. Rząd szykuje ważne zmiany dla Polaków

Nie jest to dobra wiadomość na tle tego, że w ubiegłym tygodniu PSE wdrożyło „okresy wezwania do mocy” między godziną 16:00 a 19:00, aby poradzić sobie ze szczytowym zapotrzebowaniem. Wymaga to od wszystkich dostawców energii z umowami na dostawę mocy zwiększenia podaży w tych godzinach. Spokojnie jednak – nie jest to problem z aktualnymi elektrowniami, bo potrzeba ta bierze się z przerw konserwacyjnych jednostek węglowych oraz niższą niż oczekiwano produkcją ze źródeł odnawialnych, czyli wiatraków i paneli słonecznych.