Wypukłe czy cyfrowe? Wielka bitwa o lusterka samochodowe

Można śmiało powiedzieć, że lusterka boczne w samochodzie to klasyczne “coś za coś”. To w końcu one zapewniają możliwie szeroki ogląd sytuacji tuż za naszym pojazdem po jego obu stronach, ułatwiając np. podejmowanie decyzji o zmianie pasa ruchu. Z drugiej strony potrafią być też nieco zwodnicze. Stąd słynne ostrzeżenie umieszczane na nich, które w dowolnym tłumaczeniu brzmi mniej więcej tak: “obiekty w lusterku są bliżej niż się wydaje”. Ale w zasadzie dlaczego tak się dzieje i czy możemy oczekiwać w przyszłości lepszych lusterek bocznych w naszych autach?
Wypukłe czy cyfrowe? Wielka bitwa o lusterka samochodowe

Sekret tego tajemniczego określenia, które producenci aut umieszczają na lusterkach bocznych związany jest bezpośrednio z konstrukcją samego lusterka, a w zasadzie jego kształtem. Ze względu na swoje przeznaczenie, a zatem konieczność kontroli nad tym, co dzieje się za pojazdem po jego obu bokach, lusterka boczne są zaprojektowane tak, aby pokazywać możliwie najszersze pole widzenia. Zamiast tradycyjnej lustrzanej płaskiej powierzchni jest ona wypukła (wygięta na zewnątrz). Promienie światła padające na taką powierzchnię odbijają się zatem pod innym kątem.

Po odbiciu od wypukłego lustra promienie światła rozchodzą się na zewnątrz. Ze względu na krzywiznę lustra jego każdy punkt odbija światło pod nieco innym kątem. Zyskujemy szerszy obraz, ale kosztem jego zniekształcenia, a ludzkie oko ma przy tym problem z poprawną interpretacją odległości obiektów widzianych w takim lusterku. Podobne, ale nieco bardziej zniekształcone lustra są umieszczane na końcu podjazdów lub na trudnych skrzyżowaniach, aby pomóc ludziom lepiej widzieć na zakrętach (tam przypominają już efekt rybiego oka).

Skoro już wiemy z czym mamy do czynienia to pozostaje pytanie: czy da się coś z tym fantem zrobić? Ktoś już tego próbował – dr R. Andrew Hicks, profesor matematyki na Uniwersytecie Drexel w Pensylwanii uzyskał w 2012 roku w USA patent na projekt w oparciu o algorytm obejmujący dziesiątki tysięcy obliczeń, w wyniku którego uzyskano lustro o 45-stopniowym polu widzenia i minimalnych zniekształceniach. Jego powierzchnia składa się z miniaturowych luster obróconych pod różnymi kątami, podobnie jak ma to miejsce w kuli dyskotekowej. Podobno działa, ale pomysł nie zyskał chyba szerszego rozgłosu i komercjalizacji.

Czytaj też: Niemieccy naukowcy rozwiązali problem wagi samochodów elektrycznych

A może lusterka cyfrowe? Z różnymi skutkami niektórzy producenci współczesnych aut próbują swoich sił, instalując na zewnątrz pojazdów kamery. Umieszczone w środku pojazdu wyświetlacze oddają obraz nieco wierniej i bez typowych zniekształceń, ale kierujący pojazdami narzekają często na ich złe rozmieszczenie (za blisko deski rozdzielczej), co może ograniczać ich widzenie peryferyjne. Wydaje się, że jedynym sensownym rozwiązaniem jest póki co korzystanie z tradycyjnych lusterek bocznych, wspomaganych systemami wykrywania obecności innego obiektu na sąsiednim pasie i rzecz jasna lusterka wstecznego.