Wizyta w sercu McLarena. Od siedziby w Woking po Artura Spider i McLaren W1

McLaren to jedna z tych marek, od których wymaga się naprawdę wiele, a mimo to nigdy nie jest się zawiedzionym. Kiedy więc dowiedziałem się, że będę miał okazję odwiedzić w McLaren Technology Centre, to od razu zaświeciły mi się oczy — i chociaż cały dzień trwał dla mnie 22 godziny, bo loty z Warszawy do Londynu są o nieludzkich wręcz godzinach, a tego samego dnia wracałem jeszcze do naszej stolicy, to zmęczenie jest niską ceną za te doświadczenia. A i przy okazji muszę przyznać, że jazda takim samochodem po drugiej stronie ulicy była skutecznym zastrzykiem energii. Ale od początku.
Wizyta w sercu McLarena. Od siedziby w Woking po Artura Spider i McLaren W1

Siedziba McLarena w Woking. Miejsce, gdzie rodzi się legenda

Siedziba McLarena w Woking, oficjalnie znana jako McLaren Technology Centre (MTC), to jedno z najbardziej imponujących miejsc w świecie motoryzacji. Konstrukcja została zaprojektowana przez sir Normana Fostera i chyba bez większych kontrowersji wszyscy możemy się zgodzić z tym, że przypomina ona statek kosmiczny zanurzony w zielonym krajobrazie hrabstwa Surrey, któremu towarzyszy piękna wodna tafla. Centrum obejmuje nie tylko główną siedzibę McLaren Automotive, ale również przestrzeń dla McLaren Racing, gdzie tworzone są bolidy Formuły 1.

Czytaj też: 3 kraje, 1 dzień i elektryk. Pierwsza jazda MINI Aceman

MTC spokojnie mogłoby być muzeum. Ba, mając na uwadze wszystko, co się tam znajduje, to nawet powinno być to biletowanym muzeum. Wnętrze to doskonały dowód na obsesję marki na punkcie perfekcji i precyzji i dosłownie każdy element jest sztuką. Przeszklone ściany pozwalają na oglądanie ogromnego jeziora, które nie tylko zdobi teren, ale również reguluje temperaturę budynku. Wewnątrz, centralnym punktem jest hol z ekspozycją najsłynniejszych pojazdów marki, a niektóre z nich — co ciekawe — są tutaj wystawiane przez klientów i osoby związane z marką. Wśród nich znajdziemy legendarny McLaren F1, modele Formuły 1, a także współczesne supersamochody, takie jak McLaren P1 czy Speedtail.

To idealne miejsce także do poznania historii całej marki. Ta rozpoczęła się w 1963 roku, kiedy Bruce McLaren, nowozelandzki kierowca wyścigowy i inżynier, założył swoją firmę. Od początków skromna, lecz jednocześnie ambitna marka, szybko zdobyła uznanie. Już w 1968 roku McLaren zdobył swoje pierwsze zwycięstwo w Formule 1 (samochodem stworzonym przez samego siebie!), co zapoczątkowało dekady sukcesów, w tym siedem tytułów mistrzowskich w klasyfikacji kierowców i dziewięć w klasyfikacji konstruktorów. Wizyta w MTC to podróż przez tę bogatą historię — od bolidów z lat 60., przez słynne MP4/4 Ayrtona Senny, po współczesne maszyny. Imponuje również wiele posągów McLarena, które zostały odwzorowane w skali 1:1. Historia marki jest zarówno ekscytująca, jak i dołująca — głównie za sprawą tego, w jaki sposób odszedł jej założyciel — ale bez dwóch zdań warta poznania. 

Czytaj też: Test Mitsubishi Colt. Samuraj z bagietą

Podczas zwiedzania wnętrza mogłem zobaczyć jedyne na świecie miejsce, z którego wyjeżdżają nowe McLareny. Po przejściu przez długi korytarz ze szklanymi witrynami na ścianach przepełnionymi pucharami i trofeami, następnie przechodząc podziemnym przejściem, trafiłem do miejsca, w którym składane i testowane są wszystkie supersamochody McLarena. Niestety, fotografowanie wnętrza nie było dozwolone, ale ten widok zostanie ze mną na długo. Podobnie jak spotkanie z jednym z mechaników w sektorze F1, który ze łzami w oczach opowiedział o wiwatującej publiczności po heroicznej naprawie bolidu podczas Monaco Grand Prix.

Czytaj też: Test Ford Transit Courier – nowoczesny wół roboczy

McLaren Artura Spider. Hybryda z kolosalnym pazurem

Po zwiedzaniu McLaren Technology Centre miałem szansę przejechać się Arturą Spider po okolicy. Wycieczka nie była zbyt długa — za kółkiem McLarena siedziałem bowiem zaledwie niecałe 30 minut — a też nie miałem okazji sprawdzić możliwości tego samochodu na torze, tylko jeździłem w okolicy MTC, gdzie w większości były to tereny zabudowane z ograniczeniem prędkości do 30 mil na godzinę. To, krótki czas jazdy oraz fakt, że w UK jeździ się po drugiej stronie ulicy, sprawia, że nie czuję się kompetentny do wydawania jakichkolwiek osądów i opisywania dokładnych wrażeń z jazdy. Na temat samego samochodu jednak bardzo chętnie się rozpiszę.

McLaren Artura Spider to najnowsza propozycja brytyjskiego producenta, łącząca futurystyczny design, zaawansowaną technologię hybrydową i przyjemność jazdy z otwartym dachem (chociaż raczej nie jestem wielkim fanem cabrio, tak w przypadku Spidera… no ma to swój urok). Jest to również pierwsza hybryda typu cabrio w ofercie McLarena. Artura Spider bazuje na McLaren Carbon Lightweight Architecture (MCLA), która zapewnia wyjątkową sztywność i niską masę konstrukcji. Mimo zastosowania elektrycznie składanego dachu, masa samochodu w stanie suchym wynosi jedynie 1457 kg, co czyni go najlżejszym kabrioletem w swojej klasie. Dach można złożyć lub rozłożyć w 11 sekund przy prędkości do 50 km/h.

Czytaj też: Test Lexus RX 500h – tak się zrywa ze stereotypami!

McLaren Artura Spider to kwintesencja minimalistycznej elegancji i zaawansowanej aerodynamiki, co wpisuje się w filozofię projektowania marki. Nadwozie zostało zaprojektowane z myślą o maksymalnej funkcjonalności i wydajności, przy jednoczesnym zachowaniu dynamicznej estetyki. Charakterystyczne elementy, takie jak „hammerhead nose”, dihedralne drzwi otwierające się ku górze oraz precyzyjnie rozmieszczone wloty powietrza, podkreślają sportowy charakter pojazdu. Projektanci McLarena zadbali o to, by dach był nie tylko lekki, ale też harmonijnie zintegrowany z linią nadwozia, zapewniając sportową sylwetkę zarówno w zamkniętej, jak i otwartej konfiguracji. Do tego nowe buttresses — tylne panele dachowe z przeszklonymi wstawkami — nie tylko poprawiają widoczność, ale też kierują powietrze do silnika, wspierając jego chłodzenie.

Artura Spider jest napędzana 3-litrowym silnikiem V6 z podwójnym turbodoładowaniem, generującym 605 KM, oraz silnikiem elektrycznym o mocy 95 KM. Razem dostarczają one łącznie 700 KM i 720 Nm momentu obrotowego. Układ napędowy pozwala na przyspieszenie od 0 do 100 km/h w zaledwie 3 sekundy, od 0 do 200 km/h w 8,4 sekundy, a maksymalna prędkość wynosi 330 km/h. Bateria o pojemności 7,4 kWh umożliwia przejechanie do 33 km w trybie elektrycznym, co czyni Arturę Spider jednym z najbardziej ekologicznych supersamochodów. Chociaż muszę przyznać, że cichy McLaren to trochę oksymoron. Artura Spider jest wyposażona w karbonowo-ceramiczne tarcze hamulcowe, które (zgodnie z oczekiwaniami) zapewniają doskonałe parametry hamowania nawet przy ekstremalnych prędkościach. Opony Pirelli P ZERO zostały specjalnie dostosowane do tego modelu, oferując maksymalną przyczepność i stabilność na torze oraz w codziennym użytkowaniu.

Czytaj też: Pierwsza jazda KIA EV3 – kompaktowy elektryk sunie podbić polski rynek

Wnętrze Artury Spider łączy sportowy charakter z luksusowym wykończeniem. Skórzane fotele są zaskakująco wygodne; oczywiście sam proces wsiadania i wysiadania z takiego samochodu do najbardziej komfortowych nie należy, ale kiedy już znajdziemy się w środku i ustawimy fotel pod siebie, to jest naprawdę wygodnie. Znajdziemy tutaj także centralny ekran dotykowy, który pozwala na zarządzanie funkcjami pojazdu. Wspiera również Apple CarPlay (niestety przewodowo), za to Android Auto tutaj nie uświadczymy.

Kierowca ma do wyboru kilka trybów jazdy: Comfort, Sport, Track oraz E-mode. Nie ma tutaj technologicznych bajerów jak w Tesli czy BYD, ale nie o to w McLarenach chodzi. Jest tu za to System Proactive Damping Control wspiera dynamiczną jazdę, dostosowując ustawienia zawieszenia do warunków na drodze. Dodatkowo znajdziemy tu bezprzewodowe ładowanie smartfona czy system monitorowania martwego pola, ale i bez tego wszystkiego w swojej klasie byłby to samochód kompletny. 

Czytaj też: Test Lexus UX 300h – genialne wnętrze! Tylko co tu tak ciasno?

Wisienka na torcie — McLaren W1

Na sam koniec miałem okazję przyjrzeć się także McLarenowi W1 i chociaż nie mogłem jeszcze do niego wsiąść, to pooglądanie samochodu i rozmowa z projektantem była naprawdę niezłym zwieńczeniem wyjazdu. McLaren W1 to przełom w świecie supersamochodów, łączący wyjątkowe osiągi, innowacyjną technologię i aerodynamikę inspirowaną Formułą 1 (chociaż na pierwszy rzut oka wygląda jak pomarańczowy Batmobile). Jako duchowy następca modeli F1 i P1, W1 ma sporą presję i wysoko zawieszoną poprzeczkę — ale rozczarowania nie należy się tu raczej spodziewać. 

W W1 znajdziemy hybrydowy układ napędowy, składający się z 4-litrowego silnika V8 MHP-8 z podwójnym turbodoładowaniem oraz modułu elektrycznego. Łączna moc wynosi 1275 KM (928 KM z silnika spalinowego i 347 KM z modułu elektrycznego), co czyni go najmocniejszym McLarenem w historii. To zaś przekłada się na fakt, że od 0 do 100 km/h samochód rozpędza się w zaledwie 2,7 sekundy, a od 0 do 200 km/h — w 5,8 sekundy. W kwestii maksymalnej prędkości, to jest ona elektronicznie ograniczona do 350 km/h. Moment obrotowy to 1340 Nm, z czego 900 Nm pochodzi z silnika spalinowego, a 440 Nm z jednostki elektrycznej. Do tego mamy tu napęd na tylne koła oraz 8-biegową skrzynię biegów z E-reverse.

Czytaj też: Test Mercedes Klasa E – najbardziej zaawansowany Mercedes w historii

Dzięki szerokiemu zastosowaniu karbonu, McLaren W1 waży jedynie 1399 kg, co zapewnia rekordowy stosunek mocy do masy wynoszący 911 KM/tonę. Monokok Aerocell to zaawansowana konstrukcja, która integruje fotel kierowcy z ramą pojazdu, co zwiększa sztywność i poprawia ergonomię. Co ciekawe, wiele elementów zawieszenia zostało wykonanych w technologii druku 3D, co dodatkowo zmniejsza masę bez uszczerbku na wytrzymałości.

W1 został zaprojektowany z myślą o maksymalnej efektywności aerodynamicznej. Mamy więc tutaj aktywne skrzydło tylne: system Active Long Tail może wysuwać się o 300 mm, generując łączny docisk do 1000 kg. Jest również, a jakże, tryb wyścigowy — po jego aktywacji prześwit zmniejsza się o 37 mm z przodu i 17 mm z tyłu, co poprawia przyczepność i stabilność na torze. Warto również wspomnieć o tym, że wszystkie elementy nadwozia zostały zaprojektowane tak, by optymalizować przepływ powietrza. Nawet drzwi anhedralne poprawiają aerodynamikę, kierując powietrze do tylnych radiatorów.

Czytaj też: Test Volkswagen Golf – jednak można nowocześnie i z guziczkami

A co znajdziemy w środku W1? Fotele zostały zintegrowane z monokokiem, zaprojektowane z myślą o wyścigach. Kierownica jest ergonomiczna, ze zintegrowanymi przyciskami Boost i Aero Deployment, a wyświetlacz został zintegrowany z kokpitem i ma dostarczać kluczowych informacji o aerodynamice, trybach jazdy i osiągach. Tutaj nie mogę jednak zabrać głosu, bo nie widziałem, jak samochód prezentuje się w środku. 

McLaren W1 korzysta z najnowszych rozwiązań technologicznych. Mowa między innymi o zawieszeniu McLaren Race Active Chassis Control III, które zapewnia doskonałe prowadzenie zarówno na drodze, jak i na torze. Hamulce to karbonowo-ceramiczne tarcze MCCR+, gwarantujące precyzyjne i skuteczne hamowanie. Przy prędkości 200 km/h droga hamowania wynosi jedynie 100 metrów. W kwestii systemu hybrydowego, McLaren chwali się tym, że moduł E o mocy 347 KM waży zaledwie 20 kg, a bateria o pojemności 1 384 kWh pozwala na jazdę w trybie elektrycznym na dystansie 2 km.

Czytaj też: Test Skoda Superb – wygodna limuzyna w zabójczo dobrej cenie

Całą ekskluzywność podbija fakt, że McLaren W1 to samochód limitowany — powstanie jedynie 399 egzemplarzy, a każdy z nich jest już przypisany do klienta. Cena zaczyna się od 2 milionów funtów, czyli około 10 350 000 PLN. Michael Leiters, Chief Executive Officer w McLaren Automotive, komentuje:

McLaren W1 to celebracja zarówno doskonałości kultowych modeli McLaren F1 i McLaren P1, jak i manifestacja sposobu myślenia McLarena o mistrzostwach świata. Dzięki naszemu nowemu supersamochodowi Ultimate ponownie przesuwamy granice prawdziwych osiągów supersamochodu dzięki epickiemu hybrydowemu układowi napędowemu z naszym całkowicie nowym silnikiem MHP-8 V8, najbardziej zaawansowanej platformie aerodynamicznej spośród wszystkich samochodów drogowych McLarena i szerokiemu zastosowaniu zaawansowanych lekkich materiałów. Dzięki temu jesteśmy w stanie zapewnić doskonałe wrażenia z jazdy na torze tym samym samochodem, który daje niezrównaną przyjemność z jazdy na drodze. Aerodynamika zaczerpnięta z Formuły 1, czysty napęd na tylne koła i hydrauliczny układ kierowniczy McLarena pokazują podejście marki do celowych innowacji jako firmy wyścigowej, która zawsze zapewnia najlepsze możliwe osiągi. Nic więc dziwnego, że nowy W1 jest naszym najszybszym i najszybciej przyspieszającym samochodem drogowym w historii. Zapewnia również najczystsze połączenie z kierowcą, pozostając wiernym zasadom, które leżą u podstaw najlepszych wrażeń z jazdy supersamochodem. To naprawdę samochód, który mógł stworzyć tylko McLaren.

Czytaj też: Test nowego Nissana Qashqai e-Power – dużo zmian, ale nie wszystkie poszły w dobrą stronę

McLaren to marka, która zrobi wrażenie nawet na osobie absolutnie niezainteresowanej motoryzacją — a jeśli samochody znajdują się w Waszym kręgu zainteresowań, to w siedzibie w Woking serce zaczyna bić dużo szybciej. To motoryzacyjne haute couture, które jest czymś więcej, niż tylko producentem samochodów. McLaren to kawał historii i sztuki. W związku z tym naprawdę się cieszę, że mogłem przekonać się o tym osobiście.