Sam miałem okazję się o tym przekonać i mam już na koncie kilka przejażdżek elektrycznym crossoverem w segmencie premium. Acemanem podróżowałem przez 3 dni po Europie, z czego ostatniego dnia udało mi się przejechać drogami w trzech różnych krajach — i to na jednym ładowaniu. Zacznijmy jednak od początku.
Czytaj też: Test Mitsubishi Colt. Samuraj z bagietą
MINI Aceman rzuca się w oczy. Polska interpretacja wizji Sir Aleca Issigonisa
Dział projektowania MINI zaznacza, że nowa rodzina samochodów odznacza się stylistką określaną „charyzmatyczną prostotą”. Plan jest zatem taki, żeby samochody te nie były w żadnym stopniu przekombinowane i projektantom przyświeca myśl, że — jak mawiał sam Steve Jobs — im prościej, tym lepiej. Mimo to pojazdy te mają zaoferować nowoczesny, pewny siebie i wyjątkowy wygląd. Można chyba ze spokojem przyznać, że misja się powiodła — całość z zewnątrz, choć prosta, to wyjątkowa i już z daleka widać, że to MINI. Nawet bez patrzenia na logo na masce. Co warte odnotowania, to fakt, że za wygląd nowej rodziny MINI w dużej mierze odpowiada Polak — Tomasz Sycha, który już od lat jest związany z tą marką. Miły akcent.
MINI Aceman plasuje się pomiędzy MINI Cooperem, a zdecydowanie większym Countrymanem. Jeśli chodzi o wymiary, to mówimy tutaj o 4,07 m długości, 1,75 m szerokości i 1,50 m wysokości. Aceman przyciąga uwagę dzięki swojej dość atletycznej sylwetce — dwubryłowa konstrukcja z krótkimi zwisami nadwozia i opływowymi kształtami tworzy harmonijny wygląd z małym pazurem. Warte odnotowania są również mocno rozciągnięte powierzchnie karoserii podkreślone wyrazistymi liniami oraz płaskie przejścia między karoserią a powierzchniami szklanymi.
Czytaj też: Pierwsza jazda KIA EV3 – kompaktowy elektryk sunie podbić polski rynek
Moją uwagę od razu przykuły również kanciaste, lecz przy tym naprawdę zgrabne reflektory LED na przedzie samochodu. Lampy te są jednym z najbardziej charakterystycznych elementów nowego Acemana. W oko wpada także ośmiokątna atrapa chłodnicy, która została zmodernizowana względem klasycznego sześciokątnego motywu MINI. Obudowa chłodnicy biegnie aż do solidnej atrapy osłony podwozia, co sprawia, że samochód nabiera poważnego charakteru.
Z tyłu Acemana znajdziemy za to pionowe lampy matrycowe, które dzieli dość duża i dumnie wyglądająca klapa bagażnika ze sporym logiem MINI i równie dużym napisem Aceman. Dolna część tylnego pasa została wykończona ciemną obwódką, zintegrowaną z atrapą osłony podwozia, co nadaje crossoverowi nieco sportowych proporcji. Dodając do tego takie elementy jak matowe progi, lekko ukośne kontury nadwozia poniżej słupków A, relingi dachowe czy aerodynamiczne felgi o rozmiarach od 17 do 19 cali, dostajemy naprawdę kuszący samochód, świetnie łączący opływowe kształty z mocnymi, klasycznymi dla marki akcentami. Nowa rodzina MINI bez dwóch zdań nabiera też nieco nowego charakteru — nazwałbym to „futurystyczną prostotą” — i chociaż domyślam się, że nie wszystkim przypadnie to do gustu, to ja jestem absolutnie kupiony.
Czytaj też: Test Lexus UX 300h – genialne wnętrze! Tylko co tu tak ciasno?
Warto jeszcze dodać, że MINI Aceman oferuje cztery linie stylistyczne, które różnią się detalami:
- Essential – minimalistyczna i funkcjonalna, z elementami w kolorze Vibrant Silver, surowy design, logo na masce srebrne;
- Classic – z kontrastującym dachem i lusterkami w kolorze czarnym lub białym, czarny grill;
- Favoured – z charakterystycznym dachem Multitone, białymi obudowami lusterek, i srebrnym grillem;
- JCW – wariant inspirowany sportami motorowymi, na masce czarne logo i czerwone pasy, czarna obramówka grilla, dach lakierowany na Chilli Red, masywniejszy design tyłu, lakierowane na czarno dolne panele chroniące nadwozie.
Czytaj też: Test Mercedes Klasa E – najbardziej zaawansowany Mercedes w historii
W środku jest jeszcze ciekawiej. Lifestyle łączący się z technologią
Co rzuciło mi się w oczy, kiedy po raz pierwszy otwierałem nowego Acemana, to wysuwany wyświetlacz head up przed kierownicą. Mały akcent, ale jednak wysuwający się ekran przy otwieraniu pojazdu, a także chowający się w momencie jego zamykania, to właśnie typowe dla MINI urocze smaczki. Charakterystycznym dla marki, lecz równie ekscentrycznym elementem, jest centralny okrągły wyświetlacz OLED, który kształtem nawiązuje do estetyki kultowego klasyka. Ekran zdecydowanie zasługuje na pochwałę. To wyświetlacz absolutnie najwyższej klasy, czego można się spodziewać po technologii OLED. Jego okrągła, płaska forma ze szklaną powierzchnią zapewnia obraz w naprawdę wysokiej rozdzielczości, świetnych kolorach, jasności i naprawdę niezłych kątach widzenia. Wygląda to świetnie, lecz do kwestii integracji z aplikacjami, wsparcia Apple CarPlay i Android Auto czy systemu operacyjnego MINI 9 jeszcze wrócimy.
Poniżej ekranu znajdziemy jednak trochę klasyki. Samochodu nie odpalamy standardowo przyciskiem start/stop, a mamy tutaj imitację kluczyka wbudowaną w deskę rozdzielczą — i żeby uruchomić Acemana, musimy go przekręcić. Skrajnie z lewej strony znajduje się przycisk od hamulca ręcznego, dalej znajduje się panel przełączników dźwigienkowych, służący do zmiany biegów, a potem znajdziemy wspomniany kluczyk. Dalej umieszczony został nieco mniejszy przełącznik do zmiany trybów „Experience”, a serię fizycznych przycisków kończy pokrętło do kontroli głośności multimediów i włącznik/wyłącznik jednocześnie.
Czytaj też: Test Volkswagen Golf – jednak można nowocześnie i z guziczkami
MINI oferuje cztery różne linie wyposażeniowe Acemana, które umożliwiają personalizację wnętrza według własnych preferencji. Od minimalistycznej wersji Essential, przez — jak sama nazwa wskazuje — klasyczną Classic, po bardziej ekspresyjne Favoured i sportowe JCW. Każda się różni opcjami kolorystycznymi czy materiałowymi, które nadają wnętrzu charakteru — jeśli chcecie mieć dość proste i niespecjalnie ekscentryczne wnętrze, nie będzie z tym problemu, ale jeśli macie ochotę na nieco „funky” klimat wewnątrz swojego samochodu (no bo hej, w końcu to MINI), to również nie będziecie zawiedzeni.
Chociaż to Countryman dalej pozostaje największym modelem MINI, to w Acemanie na brak miejsca nie będziemy narzekać. Zaskakuje tutaj wrzestronność wnętrza, zarówno z przodu, jak i z tyłu, a nawet w bagażniku, który ma 300 litrów pojemności, a przy złożonych fotelach — 1005 litrów. Całość wykonana jest bardzo porządnie, jak na BMW przystało, nic tu nie skrzypi, nie trzeszczy, fotele są bardzo wygodne, jest zarówno sporo miejsca na nogi, jak i na ramiona. Wnętrze jest bardzo przyjemne i jedyne kontrowersje może wzbudzać wyłącznie sam design.
Czytaj też: Test Skoda Superb – wygodna limuzyna w zabójczo dobrej cenie
Poniżej wspomnianego ekranu i fizycznych elementów sterujących, znajdziemy dwa porty USB-C, miejsce na komfortowe odłożenie smartfona, dwa cup holdery, podłokietnik przymontowany do siedzenia kierowcy i wystarczających rozmiarów skrytkę. Dla pasażerów jest mała przestrzeń na odłożenie jakiś przedmiotów, domyślnie również smartfona, jeden cup holder i kolejne dwa porty USB-C. Całość pasuje do estetyki samochodu i jest tu pełen komplet potrzebnych rzeczy — cieszy mnie szczególnie fakt, że zadbano także o pasażerów z tyłu. Przed siedzeniem pasażera z przodu znajduje się drugi, nieco większy schowek.
W drzwiach znajdziemy także małą przestrzeń na odłożenie przedmiotów, ale tutaj w oczy rzuca się futurystyczny design. Klamka od wewnątrz może za pierwszym razem być swego rodzaju zagadką, ale to jak najbardziej komplement. Podobać się może także kierownica — masywna, lecz porządnie wykończona, ze wszystkimi najważniejszymi elementami sterującymi pod ręką. Dość standardowo, z lewej strony znajdziemy przyciski odpowiedzialne za tempomat, a z prawej za multimedia. Co bardzo mi się spodobało, to malutkie paski LED zamontowane po dwóch stronach kierownicy, które podświetlają się na pomarańczowo, razem z górną częścią okrągłego ekranu, kiedy podczas jazdy na asystencie nie trzymamy kierownicy. Ponownie, mały dodatek, który jednak robi robotę.
Czytaj też: Test nowego Nissana Qashqai e-Power – dużo zmian, ale nie wszystkie poszły w dobrą stronę
Panoramiczny dach, wpuszczający do środka naturalne światło, z automatyczną roletą w razie zbyt mocnego słońca, robi robotę. Podobnie jak oświetlenie ambientowe, które nie jest tutaj klasycznymi paskami LED wzdłuż deski rozdzielczej i drzwi. Tutaj są one umieszczone wzdłuż ramy dachu, rzucające poświatę w postaci wielu kolorowych rombów na kokpit. To nadaje wnętrzu subtelnej atmosfery. MINI Aceman w środku jest bardzo ciekawy i jednocześnie przyjazny dla oka. Owalne linie deski rozdzielczej pokrytej dzianiną z widocznym akcentem w drugim kolorze, elementy wykończeniowe, jak poliester z recyklingu w boczkach drzwi, wygodne siedzenia, które można wybrać z tekstylnej tapicerki lub perforowanego tworzywa Vescin — to wszystko sprawia, że jest tu designersko i komfortowo.
MINI 9 na Androidzie. Jak na standardy branży jest świetnie
Wróćmy teraz do bardziej technologicznych kwestii, gdyż na tym MINI ewidentnie zależało. Firma mocno podkreślała, że MINI to samochód zdecydowanie bardziej lifestylowy i pełny użytecznych technologii, bo na koniec dnia wielu klientów właśnie w ten sposób wybiera swój nowy samochód. Firma ewidentnie nieco pozazdrościło Tesli i samo chciało wprowadzić więcej ekscentrycznych, nieco zabawnych elementów do swoich samochodów. I muszę przyznać, że zdecydowanie im się to udało.
Czytaj też: Test Skoda Kodiaq – bez tego elementu wyposażenia jej nie kupuj
Zacznijmy może od tego, że MINI, identycznie jak BMW, oferuje naprawdę niezły system operacyjny — stwierdziłbym nawet, że na ten moment drugi najlepszy po firmie Elona Muska. Nie ma tutaj potrzeby łączenia się z Apple CarPlayem czy Android Auto — ba, w przypadku elektryków nawet lepiej tego nie robić, gdyż wbudowana nawigacja w MINI sama planuje wszystkie ładowania za nas. To niezwykle istotne i bardzo wygodne — wybieramy miejsce docelowe, a zależnie od trybu oraz sposobu jazdy i aktualnego zużycia energii oraz ustawionych przez nas wymogów (ile % naładowania samochód ma mieć dojeżdżając do ładowarki oraz ile chcemy mieć baterii w miejscu docelowym) sam dobierze nam ładowarki. Możemy także w ustawieniach zaznaczyć, że interesują nas ładowarki wyłącznie z sieci MINI Charging, dzięki czemu będziemy mieli wygodne ładowanie z poziomu aplikacji na naszym smartfonie… na całym świecie. To naprawdę wygodne i dzięki temu (słusznie) obecny w Polsce lęk przed wyjechaniem EV w nieco dłuższą trasę przestaje być uzasadniony. Sam zresztą sprawdziłem — i to działa. W nawigacji godny pochwały jest również tryb AR, który przy nieco bardziej skomplikowanych skrzyżowaniach czy rondach na ekranie i head upie pokazuje nam dokładnie gdzie i kiedy mamy zjechać.
MINI zależało również na jeszcze bardziej „teslowych” funkcjach. Tym samym znajdziemy tu AirConsole Games, gdzie kontrolerami są smartfony pasażerów, a na liście gier znajduje się między innymi UNO, The Neighborhood, Mega Monster Party, GoKartGo! Air!, różne quizy, szachy, czy — co zaskoczyło mnie najbardziej — Overcooked. Jest tu też easter egg w postaci trybu scratchowania. Działa to ze Spotify (tylko tym zainstalowanym na MINI 9, nie przez CarPlay czy Android Auto) i kiedy przeciągniemy trzema palcami od boku ekranu do środka, to na całym ekranie pojawi się wielka płyta, którą możemy obracać, tym samym scratchując. Nie działa to jednak jakoś wybitnie i DJ-ki z tym nie potrenujecie, ale naprawdę fajna ciekawostka.
Czytaj też: Test Honda CR-V – największe wady i zalety udanego SUV-a
Wizualnie może się także podobać asystent głosowy, który przyjmuje tutaj formę uroczego, niebiesko-białego psa Spike’a. Asystent jeszcze nie mówi po polsku, chociaż ma się to za chwilę zmienić, jednak jeśli angielski język nie jest dla Was przeszkodą, to można z nim rozmawiać już teraz. Chociaż jego głos jest już generyczny do bólu i w żaden sposób nie pasuje do wyglądu Spike’a, to asystent jest naprawdę inteligentny i skory do pomocy, przy tym nie wymaga, żeby mówić do niego bezpośrednie i konkretne komendy. Tutaj spory plus.
Godna pochwały jest także integracja z aplikacją MINI oraz MINI ID, które po zalogowaniu do samochodu automatycznie ustawia nasz fotel i pozwala na bezproblemowe przerzucanie informacji ze smartfona do pojazdu, a w aplikacji możemy zobaczyć także wszystkie informacje o pojeździe: jego aktualny stan baterii, czas ładowania potrzebny do uzyskania 100%, lokalizację pojazdu, możemy w każdej chwili podejrzeć widok z kamer zewnętrznych i wewnętrznych, zdalnie użyć klaksonu, zmieniać ustawienia nawigacji i wiele więcej. Do tego mamy tutaj Digital Key, który możemy dodać do Apple Walleta na iPhonie czy Apple Watchu, żeby samochód odblokowywać urządzeniami, które zawsze mamy przy sobie.
Czytaj też: Test Ford Bronco – terenowa bestia na wszystkie polskie drogi
Sam system jest również przejrzysty i łatwy w obsłudze. Zastanawiacie się zapewne jednak, jak inne aplikacje odnajdują się na okrągłym ekranie — i tutaj nie jest tak kolorowo, chociaż tragedii też nie ma. Apple CarPlay, Android Auto czy aplikacje firm trzecich, takie jak wspomniane już AirConsole Games, wyświetlają się w prostokącie na środku ekranu. Jest to więc mniejsze okno i dużo mniej wpasowujące się w wyświetlacz, ale to nie zależy już od MINI; a mimo to, chociaż estetycznie to nieco boli, to sumarycznie działa świetnie.
Czy jest więc na co narzekać? Cóż, może delikatne czepialstwo z mojej strony, ale MINI 9 dalej lubi się zacinać. Często musimy odczekać kilka sekund, żeby system zareagował na nasze działania i zarejestrował, że cokolwiek kliknęliśmy. Potrzebna tu jest lekka doza cierpliwości, której czasem mi brakowało, ale nie jest to absolutnie nic dyskwalifikującego.
Czytaj też: Test Renault Rafale – silnik 1.2l we flagowym aucie to dobry pomysł?
MINI Experience. Jak różne mogą być doświadczenia w MINI?
Wspomniane już wcześniej MINI Experience pozwala na dostosowanie wnętrza do nastroju i stylu jazdy. Wyjątkowe projekcje świetlne wyświetlane na desce rozdzielczej oraz zmieniające się oświetlenie ambientowe w całym wnętrzu reagują na wybrany tryb, na przykład Go-Kart, który podkreśla sportowe geny marki, czy Tryb Personal, w którym użytkownicy mogą ustawić własne tło na wyświetlaczu, a kolory deski rozdzielczej dostosowują się do dominujących barw z wybranego zdjęcia. Każdy z trybów, takich jak Green, Balance czy Trail, modyfikuje atmosferę w samochodzie, dostosowując ją do charakterystyki danej jazdy.
Podobnie jak w BMW, podczas przyspieszenia wewnątrz pojazdu słyszymy charakterystyczny, nieco „kosmiczny” dźwięk. Nie jest on tu komponowany przez Hansa Zimmera, i chociaż dźwięki są podobne, to jednak nieco bardziej „funky”, jak na MINI przystało. To jednak bardzo fajny dodatek, który jest częścią tożsamości nowych, elektrycznych pojazdów marki.
Czytaj też: Test Renault Scenic E-Tech 100% Electric – elektryk z zasięgiem spalinówki
Dwie główne wersje MINI Aceman. Czy to nadal samochód do miasta?
MINI Aceman jest dostępny wyłącznie z elektrycznym napędem, lecz samochód dzieli się na dwie wersje: E oraz SE. Czym one się od siebie różnią?
MINI Aceman SE:
- Zasięg do 406 km.
- Bateria o pojemności 54,2 kWh.
- Moc 160 kW/218 KM.
- Moment obrotowy 330 Nm.
- Przyspieszenie 0-100 km/h w ciągu 7,1 sek.
- Szybkie ładowanie DC do 95 kW w mniej niż 30 minut od 10 do 80%. Lub prądem zmiennym 11 kW.
Czytaj też: Jazda bez użycia rąk po polskiej autostradzie. Przeżyliśmy testy Ford BlueCruise
MINI Aceman E:
- Zasięg do 310 km.
- Bateria 42,5 kWh.
- Moc 135 kW/184 KM.
- Moment obrotowy 290 Nm.
- Przyspieszenie 0-100 km/h w ciągu 7,9 sek.
- Szybkie ładowanie DC do 75 kW. Lub prądem zmiennym 11 kW.
Czytaj też: Test Porsche 718 Boxster – czy da się sportowo, wygodnie i z klasą? Da się, ale już niedługo…
Ja miałem okazję jeździć wersją SE, ale od razu mogę stwierdzić, że zasięg do 406 km jest oczywiście przesadzony. Realnie to poniżej 300 km przy jeździe zgodnej z przepisami, wliczając w to również drogi ekspresowe czy autostrady. Nie jest więc źle, ale to nadal nie jest samochód stworzony pod dłuższe trasy — chociaż sam właśnie bardziej w ten sposób z niego korzystałem. Nie mam jednak złudzeń, że Aceman to nadal pojazd głównie do poruszania się po mieście.
Wrażenia z jazdy MINI Aceman. Jest gokartowo, jest przyjemnie!
Doświadczenie z nowym MINI Acemanem było naprawdę ciekawe. Samochód odbierałem na lotnisku w Lublanie w Słowenii, skąd pojechałem do centrum miasta na krótki spacer i obiad, żeby później odbyć dłuższą trasę do Rovinj w Chorwacji. Całość to nieco ponad 200 km, więc ładowanie po drodze nie było potrzebne, a dojechałem nawet jeszcze z zapasem. Drugiego dnia kręciłem się po Chorwacji, robiąc blisko 150 km, jednak najciekawsza trasa czekała mnie ostatniego dnia wycieczki. Spod hotelu w Rovinj wyruszyłem z samego rana, żeby dojechać do Triestu we Włoszech (nieco ponad 100 km). Tam szybka przerwa na spacer, a z Italii wyruszyłem na lotnisko w Lublanie (około 120 km). Startowałem z baterią naładowaną do 100%, ale większość trasy to autostrady, gdzie na tempomacie trzymałem się maksymalnej dozwolonej prędkości. Taką trasę udało mi się zrobić bez ładowania po drodze, chociaż na lotnisko dojechałem z niewielkim zapasem, wynoszącym 8% baterii. Po drodze próbowałem zmieniać wartości dotyczące preferowanego naładowania baterii na miejscu docelowym i faktycznie nawigacja w MINI 9 reagowała na moje polecenia, prowadząc mnie do ładowarek po drodze. Finalnie okazało się to niepotrzebne, ale dobrze widzieć, że system faktycznie jest responsywny i nie ma strachu podczas pokonywania dłuższych odcinków.
Czytaj też: Mercedes z programu Mój Elektryk – sprawdziliśmy modele EQA i EQB
Sama jazda należy do bardzo przyjemnych. Acemana prowadzi się dokładnie tak, jak na MINI przystało. Jest dynamicznie, jest ekscytująco, jest szybko (szczególnie z elektrycznym napędem), auto reaguje bardzo sprawnie na ruchy kierownicy i nie było żadnych kłopotów z zawieszeniem. W trybie Go-Kart, który ogólnie jest nieco „szalony”, auto zdecydowanie gwałtownie reaguje na gaz, co dodaje uroku i gokartowej frajdy. Ponadto, kiedy po mocnym dodaniu gazu zabierzemy nogę, słychać cyfrową interpretację strzałów z wydechu. Dziwne, ale ekscytujące! Tak właśnie w tym trybie ma być. Opcje takie jak Green czy Core są już zdecydowanie bardziej spokojne, mniej dynamiczne i bardziej nadające się do miejskiej, stonowanej jazdy. MINI Aceman prowadzi się bardzo przyjemnie i dokładnie tak, jak można się tego spodziewać, patrząc na ten samochód.
Pozytywnie zaskakuje również zużycie energii. Przy normalnej jeździe miejskiej zmieszanej z autostradą, zużycie prądu wahało się w okolicach 16-17,4 kWh/100 km, ale przy dłuższych trasach można zejść do wartości około 13 kWh/100 km. Niezły wynik.
Czytaj też: Pierwsza jazda Renault Symbioz – tańszy, niż wygląda
Co z ceną MINI Aceman?
Cena MINI Aceman E zaczyna się od 161 500 zł, a MINI Aceman SE — od 179 900 zł. Najdroższy i najlepszy wariant przekracza próg 200 000 zł, osiągając wartości 210 800 czy 213 900 zł. I chociaż na pierwszy rzut oka może wydawać się to dużo, to w praktyce jest to bardzo rozsądnie i uczciwie wyceniony samochód jak na to, co oferuje.
Czytaj też: Weekend ze Skyworth K – chińska motoryzacja jest ciekawa czy lepiej od niej uciekać?
MINI Aceman pozytywnie zaskakuje
Jeśli szukacie miejskiego crossovera w segmencie premium z elektrycznym napędem, to MINI Aceman zdaje się być świetnym wyborem. Samochód naprawdę doskonale się prowadzi, system operacyjny jest jednym z najlepszych na rynku, integracja z aplikacją to świetna sprawa, masa systemów wspierających oraz funkcji umilających codziennie korzystanie z samochodu działa bez zarzutu, a do tego zużycie prądu jest na naprawdę rozsądnym poziomie. Nieco większa bateria i byłby to samochód kompletny, do tego przykuwający wzrok.