Współczesne wojny toczą się w wielu wymiarach, ale nie sposób pominąć w nich etapu symulacji różnych strategii i związanych z nimi operacji wojskowych, a także obserwowanie potencjalnych skutków podejmowanych przez dowódców decyzji. Do tego celu na Marine Corps University został stworzony Operational Wargame System (OWS), system gier wojennych do wykorzystania w najróżniejszych scenariuszach hipotetycznych konfliktów wojskowych na całym świecie. O ile pierwotnie spełniał on założenia amerykańskiej piechoty morskiej, z łatwością można go dostosować do armii innych krajów, o czym przekonali się niedawno dowódcy polskich sił zbrojnych.
Jak tłumaczy gen. dyw. Maciej Klisz, dowódca operacyjny RSZ cytowany przez serwis Polska Zbrojna, gry wojenne znajdowały się w programie jego studiów w US Army War College i dziś dostrzega potrzebę wykorzystywania tego narzędzia w szkoleniu wojsk. Prezentację w Dowództwie Operacyjnym RSZ przeprowadzili eksperci z Akademii Wojsk Lądowych. Na bazie systemu OWS zaprezentowano grę wojenną, w trakcie której gracze muszą brać pod uwagę nie tylko wydawanie rozkazów różnym typom sił zbrojnych (flota, brygady pancerne, eskadry myśliwców), ale również aktualną sytuację w cyberprzestrzeni, komunikacji satelitarnej, dane wywiadowcze czy uwarunkowania meteorologiczne. Jedna tura symbolizuje działania do wykonania w ciągu 24 godzin.
Czytaj też: Gdyby superczołgi II wojny światowej powstały, dziś wojny wyglądałby zupełnie inaczej
Oczywiście na rzecz rozgrywki wskazane są pewne uproszczenia – mamy bowiem do czynienia z grą, która ma szkolić i dostarczać cennych informacji dla analityków. Uczestnicy warsztatów w Dowództwie Operacyjnym RSZ ocenili OWS w większości pozytywnie, zaznaczając mocne cechy tego narzędzia – uniwersalność i elastyczność. Dzięki temu dowódcom i analitykom łatwiej jest zrozumieć środowisko operacyjne. Już teraz wiemy, że OWS może być używany do przygotowywania polskiej armii do kolejnych ćwiczeń. Wojna zmienia się na naszych oczach i skoro chcemy być na nią możliwie jak najlepiej gotowi, nie powinniśmy odrzucać tego typu pomysłów.
Swoją drogą, pamiętam z dzieciństwa amerykański film “Gry wojenne”, w którym główną rolę zagrał Matthew Broderick. Z nieukrywanym podekscytowaniem (na równi z przerażeniem) obserwowałem zaangażowanie nowoczesnych technologii w postaci superkomputera WOPR o pieszczotliwej nazwie Joshua do przewidywania skutków starcia nuklearnego między USA i Związkiem Radzieckim (film powstał w 1983 roku, a zatem jeszcze w czasach tzw. Zimnej Wojny). Nie sądziłem, że dożyję czasów, w których taki temat będzie nadal aktualny.