A jest o czym pisać i czytać, bo rzekomo nowa metoda przywraca aż 100% mocy. Odnowiona tym sposobem katoda wykazuje pojemność na poziomie nowych elementów, co pokazuje, że potencjał drzemiący w tym rozwiązaniu jest gigantyczny. Jego autorzy piszą o szczegółach swojej autorskiej koncepcji na łamach Advanced Energy Materials.
Czytaj też: Nowe ogniwa słoneczne z perowskitu i krzemu. Tak będzie wyglądała przyszłość fotowoltaiki
Pomysłodawcy, będący inżynierami z Korei Południowej, poświęcili swoje badania szukaniu możliwości recyklingu materiałów katodowych pochodzących z wycofanych z użytku akumulatorów litowo-jonowych. Te są przecież bardzo powszechne i w zasadzie towarzyszą nam na każdym kroku, ponieważ stosuje się je zarówno w samochodach, jak i telefonach czy laptopach.
A im powszechniejsze stosowanie takich baterii, tym więcej odpadów z nimi związanych. Próbując zapobiegać tworzeniu kolejnych szkodliwych dla środowiska elementów trzeba prowadzić recykling. I taki właśnie pomysł zamierzają zrealizować przedstawiciele koreańskiego KIER (Korea Institute of Energy Research).
Nowa metoda recyklingu akumulatorów stanowi dzieło naukowców z Korei Południowej. Ich rozwiązanie przywraca 100% sprawności zużytym katodom
Oczywiście recykling katod akumulatorowych prowadzono już wcześniej, lecz był on daleki od ideału. Zwykle prowadzi się bowiem do skruszenia akumulatorów i ekstrakcji pierwiastków pokroju litu czy niklu z wykorzystaniem procesów chemicznych. W konsekwencji stosowane są szkodliwe dla środowiska chemikalia, a cały proces zajmuje bardzo dużo czasu. Trudno więc określić go mianem idealnego rozwiązania.
Znacznie bardziej ekologiczne, a przy tym wydajne ma być podejście opracowane w Korei Południowej. Jak wyjaśniają tamtejsi naukowcy, istnieje możliwość prowadzenia bezpośredniego recyklingu zużytych materiałów katodowych. Takowe są pozyskiwane z akumulatorów litowo-jonowych w zaskakująco nieskomplikowany sposób. Nie wymaga on skomplikowanych metod, a co najważniejsze – zapewnia bardzo dobre rezultaty.
Czytaj też: Polacy rewolucjonizują wytwarzanie energii. Wiatraki i fotowoltaika zostają w tyle
Okazuje się, iż zanurzenie katody w roztworze doprowadzą ją do pierwotnego stanu. Wspomniany roztwór jest utrzymywany w temperaturze i ciśnieniu otoczenia. Wchodzący w jego skład brom zapoczątkowuje korozję po kontakcie z aluminium w zużytym akumulatorze. Elektrony są wtedy uwalniane z aluminium i trafiają do katody. Warto odnotować, iż do uzyskania takiego rezultatu nie potrzeba demontażu urządzenia – wszystko jest możliwe do zrobienia w jednym kawałku.