W 2019 roku prognozy astronomów wskazywały, że szczyt aktywności obecnego, 25. cyklu słonecznego przypadnie na 2025 rok i będzie raczej umiarkowany. Rzeczywistość okazała się inna – maksimum nadeszło niemal rok wcześniej i cechowało się dużą intensywnością. Wzmożona aktywność Słońca kojarzona jest zazwyczaj z większą liczbą plam słonecznych, rozbłysków, koronalnych wyrzutów masy czy widowiskowych zórz polarnych. Warto jednak pamiętać, że oddziałuje ona również na satelity, które są szczególnie wrażliwe na zmiany w środowisku kosmicznym.
Niedawne wydarzenie z udziałem trzech małych satelitów zbudowanych przez Curtin University w Australii dobrze ilustruje ten wpływ. Satelity te zaprojektowano tak, aby po zakończeniu misji spłonęły w atmosferze Ziemi, co jest standardową praktyką dla obiektów operujących poniżej 2000 km nad jej powierzchnią. Mimo że granica atmosfery i kosmosu przyjęta jest na wysokości 100 km, w rzeczywistości nawet na znacznie większych wysokościach istnieje opór wywierany przez rzadką atmosferę. To powoduje, że satelity powoli tracą prędkość i zbliżają się ku Ziemi.
Czytaj także: Zderzenie na orbicie. Sprawdź, w co uderzył śmieć kosmiczny
Aby temu zapobiec, wiele satelitów wyposażonych jest w silniki pozwalające na podnoszenie orbity. Dotyczy to zarówno dużych obiektów, jak Międzynarodowa Stacja Kosmiczna, jak i konstelacji satelitów, takich jak Starlink. Małe satelity typu cubesat zazwyczaj nie posiadają takiego napędu, przez co ich czas działania na orbicie jest ograniczony i kończy się spaleniem w atmosferze.
Podczas maksimum aktywności Słońca, wzrasta liczba rozbłysków i fluktuacji wiatru słonecznego, co może zakłócać działanie elektroniki na satelitach. Dodatkowo energia słoneczna ogrzewa atmosferę Ziemi, co prowadzi do jej rozdęcia. Gęstość atmosfery wokół satelitów rośnie, w efekcie czego rośnie opór i tempo wyhamowywania satelitów, które coraz szybciej opadają ku gęstszym warstwom atmosfery. W przypadku cubesatów Binar australijscy naukowcy zakładali, że pozostaną one na orbicie przez sześć miesięcy. W praktyce, ze względu na wzmożoną aktywność słoneczną, ich misja zakończyła się po zaledwie dwóch miesiącach.
Czytaj także: Satelity płoną w ziemskiej atmosferze i będzie ich tylko więcej. Czy to wpłynie na klimat Ziemi?
Operatorzy satelitów z niecierpliwością wyczekują 2026 roku, kiedy Słońce zacznie zmierzać ku minimum aktywności, co pozwoli na bardziej stabilne warunki orbitalne. Jednak w dłuższej perspektywie, przy rosnącej liczbie satelitów na niskiej orbicie Ziemi, kolejne maksimum za około dekadę może stać się jeszcze większym wyzwaniem. Naukowcy już teraz muszą opracować strategie radzenia sobie z tymi zmianami. W ciągu dekady bowiem liczba satelitów na orbicie okołoziemskiej może wzrosnąć z 10 000 nawet do miliona. Zarządzanie ruchem tak dużej liczby satelitów na orbicie, kontrolowanie tego, które znajdują się na kursie kolizyjnym, z którymi będzie już niewiarygodnie trudne. Jeżeli kolejne maksimum aktywności będzie równie silne, co obecne, sytuacja może łatwo wymknąć się spod kontroli. Póki co, mamy czas na przygotowanie.