Kosmiczny cykl ma na nas większy wpływ, niż sądziliśmy. Przekonali się o tym w XIX wieku

W XVII wieku Galileusz dokonał bardzo istotnego odkrycia: wykazał, że powierzchnię naszej gwiazdy pokrywają zadziwiające plamy. Zwane obecnie słonecznymi, są obiektem licznych badań, które dostarczają informacji na temat Słońca i jego aktywności. Prowadzone na przestrzeni lat ekspertyzy wykazały istnienie dość niespodziewanego połączenia występującego między naszą planetą i gwiazdą, wokół której krąży.
Kosmiczny cykl ma na nas większy wpływ, niż sądziliśmy. Przekonali się o tym w XIX wieku

Ta zależność objawia się licznymi zjawiskami występującymi na Ziemi w konsekwencji burzliwej aktywności Słońca. Co ciekawe, liczba samych plam słonecznych może być przy tym bardzo istotnym wyznacznikiem tego, w jakiej fazie aktywności znajduje się nasz kosmiczny gospodarz. Mówiąc krótko, im więcej plam, tym aktywniejsze Słońce, a w konsekwencji – większa szansa na pojawienie się różnego rodzaju szalonych zjawisk.

Czytaj też: Kosmiczny reset istnieje. Badacze potwierdzają teorię Hawkinga

O ile możemy w ogóle określić je takim mianem, wszak obecny stan naukowej wiedzy pozwala na całkiem niezłe zrozumienie tego, jak wszelkiego rodzaju emisje ze Słońca mogą przekładać się na nasze doświadczenia na Ziemi. Z jednej strony mamy przyjemne dla oka zorze polarne, z drugiej natomiast doświadczamy zwiększonego ryzyka pojawienia się zakłóceń w komunikacji radiowej, uszkodzeń satelitów czy linii energetycznych.

Prawdopodobnie najbardziej dotkliwym w skutkach przykładem aktywności Słońca była burza magnetyczna roku 1859. Za jej sprawą do Ziemi dotarły tak ogromne ilości wysokoenergetycznych cząstek, że telegrafy działały nawet po odłączeniu od zasilania. Gdyby podobny scenariusz powtórzył się obecnie, to ludzkość miałaby gigantyczny problem z uszkodzoną infrastrukturą. 

Co ciekawe, na krótko przed ową burząRichard Carrington, astronom-pasjonat, szkicował plamy słoneczne. W takich właśnie okolicznościach zauważył, że jedna z nich nagle zdecydowanie zyskała na jasności. I choć taki stan utrzymywał się tylko przez kilka minut, do dwa dni później doszło do potężnej burzy. Gdybyśmy mieli na siłę doszukiwać się pozytywów, to warto byłoby zwrócić uwagę na wystąpienie zorzy polarnej, którą można było podziwiać niemal we wszystkich częściach świata.

Jak wyjaśnia Martin Connors z Athabasca University, związek łączący Ziemię i Słońce, a w zasadzie rozumienie tej zależności, opiera się na wykazaniu, iż zorze mają 11-letni cykl podobny do cyklu Słońca. Zasugerowało to, jakoby jedno i drugie zjawisko było ze sobą w jakiś sposób połączone. Jak to wygląda w praktyce? Plamy słoneczne przechowują energię magnetyczną, będąc przy tym chłodniejszymi i ciemniejszymi od otoczenia.

Czytaj też: Kosmolodzy nie mogli wyjaśnić wcześniejszych sygnałów, a już mają nowy. Zastanawia ich wyjątkowa powtarzalność tego FRB

A jako że grawitacja w pobliżu powierzchni Słońca jest około 30 razy silniejsza niż na Ziemi, to materia rzadko kiedy stamtąd ucieka. Może się to wydarzyć za sprawą koronalnych wyrzutów masy – i to właśnie one warunkują występowanie potężnej aktywności na Ziemi, przejawiającej się zorzami polarnymi czy uszkodzeniami satelitów.