Nowa broń przeciw systemom A2/AD już w rękach Sił Powietrznych USA
Rozwój systemów przeciwlotniczych sprawił, że ich zniszczenie jest ogromnym wyzwaniem. Zwykle są daleko za linią frontu i chroni się je za wszelką cenę, co jasno potwierdza fakt, że najczęściej jedne systemy przeciwlotnicze chronią drugie, a nawet trzecie (i vice versa) przeciwko różnym zagrożeniom. Trudno się temu dziwić, bo zniszczenie przeciwlotniczego kompleksu od razu otwiera wrogiemu lotnictwu furtkę do ataku. W praktyce jednak to nie tak, że systemy przeciwlotnicze są niewrażliwe na ataki z powietrza. Ich skuteczne zaangażowanie jest wyzwaniem, ale ciągle jest możliwe, o czym przypomina nam m.in. służący od lat 80. AGM-88, czyli pocisk przeciwradiolokacyjny.
Czytaj też: Chiny przyspieszyły pracę nad koszmarem Amerykanów. Koniec dominacji USA bliski?
AGM-88 HARM zalicza się do typu pocisków, które są wyposażone w głowicę z systemem naprowadzania na źródło sygnałów radarowych. W praktyce oznacza to, że po wystrzeleniu taki pocisk zaczyna wyszukiwać swoją anteną odbiorczą źródła promieniowania radarowego i następnie kieruje się prosto na niego. Genialne, czyż nie? Systemy obrony przeciwlotniczej są zwykle zupełnie “ślepe” bez radarów, z których muszą ciągle korzystać, więc emitują przy tym nieustannie sygnał, który służy pociskom przeciwradiolokacyjnym za jeden wielki drogowskaz. Rodzi to jednak spore problemy, bo w praktyce wystarczy, żeby wróg dezaktywował w dobrym momencie swój system przeciwlotniczy i zaczął uciekać na inne stanowisko. Wtedy 68-kilogramowa głowica pocisku AGM-88 HARM, który rozpędza się do 2280 km/h na dystansie do 48 km najpewniej w cel nie trafi, ale nowe warianty tych niszczycieli radarów rozwiązały w pewnym stopniu ten problem. Dlaczego o tym wspominam? Ano dlatego, że amerykańskie lotnictwo jest już blisko rewolucji w sektorze swoich broni do przełamywania systemów antydostępowych (A2/AD), dzięki pociskowi SiAW.
Czytaj też: HIMARS się chowa… i to wielokrotnie. USA pokazały nową wyrzutnię pocisków
Firma Northrop Grumman dostarczyła pierwszy testowy pocisk Stand-in Attack Weapon (SiAW) Siłom Powietrznym Stanów Zjednoczonych, co samo w sobie stanowi kluczowy krok w kierunku modernizacji zdolności uderzeniowych amerykańskiego lotnictwa, a to szczególnie w kontekście przeciwdziałania wyzwaniom związanym z systemami Anti-Access/Area Denial (A2/AD). Pocisk SiAW został zaprojektowany do atakowania przeróżnych, a w tym ruchomych celów, wśród których znalazły się wyrzutnie taktycznych pocisków balistycznych, wyrzutnie pocisków manewrujących i przeciwokrętowych, platformy zakłócające sygnały GPS oraz systemy anty-satelitarne.
W przeciwieństwie do pocisków dalekiego zasięgu SiAW odznacza się relatywnie krótkim zasięgiem, który wymusza na samolotach przenikanie w przestrzeń powietrzną przeciwnika, ale jego możliwości są płynne, bo to nie tyle pocisk, a kompleksowa platforma zaprojektowana z myślą o modułowości i przyszłej adaptacyjności. Northrop Grumman zapewnia, że SiAW pozostanie aktualny i opłacalny w całym cyklu życia, a to dzięki wykorzystaniu cyfrowego modelowania inżynieryjnego, zwinnego rozwoju oprogramowania oraz podejścia Weapon Open Systems Architecture (WOSA). Taki proces projektowania sprawił zresztą, że firma mogła znacznie skrócić prototypowanie i wdrożenie, bo aktualnie termin ten wspomina o 2026 roku.
Czytaj też: USA powstrzymywały się cztery dekady. Niszczycielski związek wraca na linie produkcyjne
Dostarczenie pierwszego testowego pocisku SiAW to nie tylko osiągnięcie dla Northrop Grumman, ale także przełomowy moment dla Sił Powietrznych USA. Dzięki połączeniu najnowocześniejszych technologii, modułowej konstrukcji i elastycznego podejścia do rozwoju, SiAW ma szansę zrewolucjonizować zdolności uderzeniowe powietrze-ziemia w miejscach, gdzie atak jest szczególnie trudny do przeprowadzenia.