TTArtisan 75 mm f/1.5 Biotar Replica – specyfikacja
- Konstrukcja obiektywu: 6 elementów w 4 grupach (2 soczewki ze szkła o wysokim współczynniku załamania)
- Kąt widzenia: 32° (FF)
- AF: obiektyw manualny
- Liczba listków przysłony: 13 (przysłona kołowa)
- Przysłona: f/1.5-f/16
- Minimalna odległość ogniskowania: 75 cm
- Rozmiar filtra: 58 mm
- Wymiary (średnica × długość): 76 mm × 75,7 mm
- Waga: 564 g / 682 g z adapterem na bagnet E
- Cena na dzień pisania recenzji: 1499 zł
Konstrukcja obiektywu
Oryginalny Carl Zeiss Jena Biotar 75 mm f/1.5 powstał w 1939 roku, początkowo jako obiektyw filmowy, a następnie przeznaczony do lustrzanki małoobrazkowej Kine Exacta. Skonstruowany w układzie tzw. podwójnego Gaussa, ze względu na bardzo wysoką jasność początkowo przedstawiany był jako obiektyw do zdjęć nocnych, rychło jednak zyskał sobie sławę jako szkło portretowe. Ciężki i niezwykle kosztowny w swoich czasach, długo nie doczekał się znaczącej konkurencji.
Jak widać z powyższego zestawienia, powstały trzy zasadnicze wersje obiektywu, różniące się konstrukcją zewnętrzną, przy czym dostępne były w różnych mocowaniach. Wersja z gwintem M42 powstała na potrzeby aparatu Contax S w 1946 roku. Obiektyw we wszystkich wersjach był bardzo drogi i nigdy nie był naprawdę masowo produkowany. Jak podaje Casualphotography.com, wyprodukowano łącznie różnych wersji:
- 10300 szt. z mocowaniem Exacta
- 4600 szt. z mocowaniem Contax S/ M42
- 1250 szt. z mocowaniem Practina
- 450 szt. z mocowaniem Practica / M42
Szkło ze względu na wyjątkowy bokeh zyskało status kultowego Króla Bokeh i dziś, ze względu na wielką rzadkość, za egzemplarze w dobrym stanie trzeba zapłacić niekiedy ponad 8 tysięcy złotych. Tańszą alternatywą w pewnym stopniu mógł być obiektyw Helios 85 mm f/1.5, który stosował tę samą formułę optyczną, mając nieco dłuższą ogniskową, jednak jego jakość była odległa od oryginału.
Czytaj też: Samyang AF 35-150 mm f/2-2.8 – czy szkło dla pełnej klatki ma sens w połączeniu z korpusem APC-C? (test)
Epoka cyfrowa przyniosła renesans szkieł specyficznych i efektownych. Kupno dziś oryginalnego Biotara 75 mm f/1.5 jest zabawą dla wytrwałych i bogatych – pojawiła się jednak alternatywa w postaci chińskiego obiektywu TTArtisan 75 mm f/1.5 Biotar Replica, będącego repliką 3 wersji oryginalnego szkła.
TTArtisan 75 mm f/1.5 Biotar Replica wygląda w zasadzie jak oryginał – to masywny obiektyw, z całkowicie metalowym tubusem i masywną optyką. Zaczyna się gwintem M42, co oznacza, że dzięki różnego typu adapterom podłączymy go do każdego bezlusterkowca i do większości lustrzanek cyfrowych, z wyjątkiem Nikona.
Zaraz za mocowaniem mamy stałą część tubusa, o długości około 12 mm – wygrawerowana tu została skala głębi ostrości – a następnie rozszerzający się wielki pierścień nastawiania ostrości, z metalowym ząbkowaniem dla pewnego uchwytu. Pracuje dość ciężko, ale nie za ciężko – zapobiega to przypadkowemu przestawieniu. Zakres pracy to ~270°, co daje dużą precyzję podczas ostrzenia, niezbędną przy tak małej głębi ostrości w pełni otwartego obiektywu.
Jak przystało na tradycyjną konstrukcję, przekręcanie pierścienia ostrości powoduje mechaniczne przesuwanie kolejnej części tubusu, o długości zmieniającej się od ~18,5 mm do ~27,5 mm – część z tego stanowi szeroki pierścień przysłony, pracujący z klikiem, a resztę końcowa część obiektywu, zakończona gwintem na filtry lub nakręcaną osłonę.
Z przodu obiektywu znalazł się wąski pierścień z nadrukowanymi informacjami o obiektywie i numerze seryjnym i soczewka przednia, o średnicy 52 mm. Wnętrze jest karbowane i wyciemnione, na soczewkach widać powłoki antyodblaskowe.
Jakość wykonania jest bardzo dobra. Pierścień ostrości pracuje idealnie, pierścień przysłony natomiast mógłby działać nieco lżej. Z drugiej strony z pewnością się nieco wyrobi podczas pracy, a większy opór utrudnia przypadkowe przestawienie. Drobną uwagę mam tylko do gwintu – egzemplarz testowy podczas próby wkręcenia w adapter przekręcił się dość swobodnie poza pozycję roboczą.
Nic się oczywiście poważnego nie stało – szybkie badanie wskazało, że podczas montażu nie zostały dostatecznie dokręcone trzy śruby montażowe na tubusie i część z gwintem nie była sztywno zamocowana do korpusu obiektywu. Po lekkim poluzowaniu śrub montażowych kluczem imbusowym ustawiłem tubus we właściwej pozycji, kierując się skalą głębi ostrości i równie delikatnie dociągnąłem je, każdą po trochu, blokując możliwość przekręcenia się poza pozycję roboczą.
Możliwe nawet, że zabieg ze strony producenta był celowy – mnogość różnorodnych adapterów powoduje, że podobna regulacja może być potrzebna dość często, tym bardziej że większość przejściówek także ma taką możliwość, identycznie zresztą zrealizowaną.
Czytaj też: TTArtisan 7,5 mm f/2 Fisheye – świat jest piękny okiem makreli
Praca z obiektywem TTArtisan 75 mm f/1.5 Biotar Replica
TTArtisan 75 mm f/1.5 Biotar Replica jest obiektywem w pełni manualnym. Nie ma elektroniki, nie ma styków, przenoszących informacje. Aby móc wygodnie z niego korzystać, warto włączyć focus peaking w korpusie, podpiąć zbliżenie pod któryś z przycisków, by móc ostrzyć na małe detale, oraz, jeśli nasz korpus ma wbudowaną stabilizację matrycy, wskazać ręcznie ogniskową w ustawieniach. Ustawiamy aparat w tryb preselekcji przysłony lub jeśli ktoś woli, manualny i… idziemy się zmierzyć z Biotarem.
Do testów podpinałem go pod Sony A6300 i A6700 – korpusy małe, z niepełnoklatkową matrycą. Krótką chwilę sprawdziłem też działanie z pełnoklatkowycm Sony A7 III. Trzeba się przyzwyczaić do wagi obiektywu, nietypowych rozmiarów i metalowej nakręcanej osłony przedniej, bardzo solidniej, ale niezbyt wygodnej, jednak gdy to zrobimy, szkło okazuje się zaskakująco przyjemne w obsłudze. Focus peaking pozwala ustawić ostrość z niezłą dokładnością, a manualne przybliżenie pozwala na trafienie w punkt.
Czytaj też: Recenzja Sigma A 14/1.4 DG DN – drugiego takiego obiektywu nie znajdziesz
Biotar jak trener pokemonów – wady optyczne? Zgromadź je wszystkie!
Na początek muszę podkreślić: TTArtisan 75 mm f/1.5 Biotar Replica nie powstał, by być szkłem bezbłędnym. Wręcz przeciwnie – sensem jego istnienia jest możliwie dokładne odwzorowanie wszystkich wad oryginalnego Biotara. I to się udało – w zakresie f/16 – f/4 obiektyw pracuje przeciętnie, ale dość poprawnie. Cuda dzieją się, gdy otworzymy przysłonę bardziej, a najlepiej do końca.
W takim ustawieniu mamy potężną aberrację sferyczną, która odpowiada za sposób pracy – obraz ostry jest wyłącznie w środku kadru (a i to raczej umiarkowanie), w miarę oddalania się staje się coraz bardziej miękki, a rozmycie układa się w charakterystyczne zawirowania, dzięki którym Biotar zyskał sobie tytuł Króla Bokeh. Aberracja chromatyczna – można wybierać do woli, jest podłużna i poprzeczna, nie zabrakło też wyraźnej komy. Praca pod światło w każdym współczesnym obiektywie, określona byłaby jako katastrofa – nie ma w komplecie osłony przeciwsłonecznej, więc użytkownik ma do wyboru szeroki zestaw flar i duszków, a każde mocniejsze źródło światła w kadrze powoduje spadek kontrastu i rozświetlenie wszystkiego w okolicy.
Ten obraz, pełen wad, jest najmocniejszą stroną obiektywu. Efekty są niezwykłe, często nieprzewidywalne – im warunki trudniejsze, tym większe ryzyko, ale i potencjalnie większa nagroda. Trudno to opisać, to trzeba zobaczyć – tu się dzieje magia. Obiektyw otwiera okno na świat, jakiego nie zobaczy żadna trzymająca się współczesnych zasad optyka.
Magia jest w powietrzu
TTArtisan 75 mm f/1.5 Biotar Replica to obiektyw, którego siłą jest właśnie magia. Magia obrazu niedoskonałego, nieostrego, rozświetlonego blaskiem. Choć klimat na zewnątrz i paskudna pogoda nie sprzyjały, bawiłem się podczas testów znakomicie. Gdybym dostał obiektyw do testów parę dni wcześniej, byłby pewnie moją główną zabawką podczas jesiennego pleneru portretu kreatywnego, gdzie z pewnością pokazałby swoją moc. On naprawdę potrafi rzeczy niesamowite, także podpięty do aparatu z matrycą APS-C, na którym najbardziej intensywne efekty pozostają poza kadrem.
Magia kończy się, gdy trzeba po prostu solidnego szkła do pracy, bez dziwactw. Tego Biotar nie potrafi – ani oryginalny, ani replika. Wtedy trzeba go odłożyć na półkę lub do plecaka i sięgnąć po sprzęt na wskroś współczesny, wypełniony elektroniką, automatyzacją i perfekcją. Nie kupujcie TTArtisana 75 mm f/1.5 jako wasze pierwsze dodatkowe szkło – jest zbyt wielka szansa, że się nie dogadacie, nie zrozumiecie. Że efektem będzie zawód. To nie jest łatwa przyjaźń, ale z kolei, jeśli w torbie macie już wszystko, czego potrzebujecie – dołóżcie do niej TTArtisana, z całą jego wspaniałą niedoskonałością. Dajcie mu szansę, a on się wam odwdzięczy.