Źródłem tych szokujących wieści jest katalog stworzony przy udziale sondy kosmicznej Gaia. Dostarczone przez nią dane sugerują istnienie dwóch zagadkowych układów czarnych dziur. Oznaczone jako BH1 i BH2 wyróżniają się na tle innych tego typu obiektów, ponieważ orbitują wokół nich gwiazdy przypominające Słońce. Jeśli zaś chodzi o same czarne dziury, to ich masy są około 10-krotnie większe od masy naszego kosmicznego gospodarza.
Czytaj też: Potrójna czarna dziura przeczy zdrowemu rozsądkowi. Ten obiekt podważa ustalenia na temat czarnych dziur
Naukowcy próbują wyjaśnić, w jakich okolicznościach mogą powstawać tego typu struktury, a dotychczas zgromadzone informacje zaprezentowali w artykule mającym formę preprintu, zamieszczonym w bazie danych serwisu arXiv. Co ciekawe, gwiazdy krążące wokół wspomnianych czarnych dziur poruszają się po wyjątkowo szerokich orbitach. Już samo ich istnienie jest zaskakujące, ponieważ wydawało się, że obiekty podobne do Słońca nie powinny przetrwać w okolicach czarnych dziur.
Pierwotnie takie układy miały formę gwiazd podwójnych, przy czym ta masywniejsza w pewnym momencie przeistoczyła się w czarną dziurę. W oparciu o dotychczasową wiedzę astronomowie zakładali, że w takich okolicznościach mniej masywna towarzyszka było rozrywana i pochłaniana przy udziale potężnego przyciągania grawitacyjnego. Alternatywnie, mogła być również wyrzucana ze swojej wcześniejszej orbity na skutek silnych emisji energii towarzyszących przejściu masywnej gwiazdy w czarną dziurę.
Naukowcy sugerują, że układy złożone z czarnych dziur i gwiazd podobnych do Słońca mogą być zdecydowanie bardziej powszechne niż do tej pory zakładano
Nie powinno więc dziwić przekonanie, iż gwiazdy o niskich masach – przypominające pod tym względem Słońce, które wcale nie jest gigantem – raczej nie były oczekiwanymi obiektami jeśli chodzi o układy podwójne z czarnymi dziurami. W tym kontekście ostatnie ustalenia wywracają sytuację do góry nogami. Próbując wyjaśnić, jakim cudem może być realizowany odwrotny scenariusz, autorzy ostatnich badań wzięli pod uwagę ewolucję wyjątkowo masywnych gwiazd, o masach wynoszących co najmniej 80 mas Słońca.
W takich właśnie realiach zrozumieli, iż pod koniec swojego istnienia takie obiekty emitują bardzo silne wiatry przenoszące ogromne ilości materii. W konsekwencji gwiazdy towarzyszące są niejako zabezpieczone przed rozerwaniem i pochłonięciem, podczas gdy te zmieniające się w czarne dziury najpierw eksplodują w formie supernowych, by ostatecznie stać się właśnie czarnymi dziurami.
Czytaj też: Gwiazda z filmu Kontakt skrywa niezwykłą astronomiczną zagadkę
Ale teoria to jedno, a co innego faktyczna sytuacja. Analizując pomiary wykonywane przez sondę Gaia astronomowie chcieli określić, jak często mogą występować podobne scenariusze. Uznali, że wiatry emitowane przez masywne gwiazdy muszą być – a jakże – nie za silne, ani nie za słabe. Okazało się, iż takie realia występują zadziwiająco często i pozwoliły na przetrwanie gwiazd przypominających Słońce w układach BH1 i BH2. Wydaje się, że na identyfikację czeka jeszcze wiele podobnych układów.