Mamy to! Wiązka przyciągająca przestaje być science fiction

Koncepcja wiązki przyciągającej istnieje od bardzo dawna, choć nie da się ukryć, że zwykle mówiło się o niej w kontekście technologii rodem z science fiction. Taki promień miałby służyć emitującym go osobom do przechwytywania różnego rodzaju celów (żywych bądź nie) i ściągania ich w okolice miejsca emisji wiązki. 
Mamy to! Wiązka przyciągająca przestaje być science fiction

Kulisy tego szalonego rozwiązania zostały szerzej opisane na łamach Nature Communications. Autorzy publikacji najwyraźniej postanowili wcielić szalone pomysły w życie i wszystko wskazuje na to, że całkiem nieźle im to wyszło. To za sprawą przedstawicieli MIT, którzy nie tylko zaprojektowali maszynę emitującą wiązkę przyciągającą, ale dodatkowo sprawili, iż takie urządzenie ma wyjątkowo kompaktowe rozmiary.

Czytaj też: Eksperyment w LHC otwiera drzwi do nieznanej dotąd fizyki

Do tej pory produkowane tego typu narzędzia miały bardzo podstawową wadę: zwykle emitowana z nich wiązka docierała na minimalną wręcz odległość. To ograniczało zastosowania opisywanej technologii, która w przeciwnym razie mogłaby zostać wykorzystana na szereg sposobów. I wcale nie chodziłoby o naśladowanie ludzkich porwań z wykorzystaniem latających spodków!

Do zdecydowanego zwiększenia dystansu pokonywanego przez wiązkę posłużyła członkom zespołu badawczego integrowana optyczna matryca fazowa. W ostatecznym rozrachunku doprowadziło to do sytuacji, w której zasięg nowej wiązki był ponad 100-krotnie większy od spotykanego do tej pory. Imponująca poprawa to chyba mało powiedziane. 

Wiązka przyciągająca, choć obecnie działająca na bardzo małą skalę, bije rekordy względem dotychczas stosowanych rozwiązań

Oczywiście nie oznacza to, iż ludzkość dysponuje już technologią, która działałaby na duża skalę. Wciąż jest mowa o przechwytywaniu niewielkich rozmiarów cząsteczek. Z drugiej strony, kto wie, gdzie znajduje się sufit tej technologii? Istotnym aspektem popularyzacji nowego podejścia powinien być niski koszt całego układu. Co więcej, mógłby on zapewnić większej liczbie laboratoriów dostęp do precyzyjnych narzędzi pomiarowych. 

Czytaj też: Skandynawska odpowiedź na kryzys energetyczny zachwyca ekspertów. Może zasilić małe miasto

Do stworzenia nowego chipu przedstawiciele MIT wykorzystali zintegrowaną optyczną matrycę fazową. Dokonane postępy doprowadziły jak na razie do stworzenia nieznanego wcześniej wzorca fazowego dla każdej anteny. Przy obecnej skali działania raczej trudno sobie wyobrazić, by takie urządzenie mogło posłużyć do przenoszenia dużych obiektów z miejsca na miejsce, lecz sama koncepcja wydaje się jak najbardziej godna uwagi.