Zeszłoroczny szczyt klimatyczny COP28 przyniósł ze sobą bardzo ważną deklarację: w jego trakcie ponad 20 krajów zapowiedziało potrojenie produkcji energii jądrowej do 2050 roku. Największe złoża uranu stanowiącego podstawę paliwa nuklearnego (po procesie wzbogacania) znajdują się w Australii, Kazachstanie, Kanadzie, Rosji, RPA, Nigrze, Brazylii, Chin i Namibii. Od 2009 roku pozycję światowego lidera w dziedzinie wydobycia tego surowca dzierży Kazachstan. Na podium znajdują się jeszcze Kanada i Australia, a cała trójka odpowiada za 70% światowego wydobycia.
Kazachstan nie wzbogaca jednak samodzielnie wydobytego uranu. Wędruje on do Rosji oraz Chin, a państwa zachodnie nadal w głównej mierze polegają na rosyjskim imporcie paliwa nuklearnego. Być może dlatego z coraz większym zainteresowaniem zerkają w stronę Kanady, a szczególnie regionu basenu Athabasca w regionie Saskatchewan. Za tym krajem przemawiają również możliwości w zakresie samodzielnego wzbogacania wydobytego uranu. Według danych z 2022 roku to właśnie Kanada po Kazachstanie wydobywa najwięcej tego cennego surowca na świecie.
Czytaj też: Skandynawska odpowiedź na kryzys energetyczny zachwyca ekspertów. Może zasilić małe miasto
Po uruchomieniu dodatkowych kopalń procentowy udział Kanady w globalnej podaży może wzrosnąć w ciągu kilku najbliższych lat z 13% do 25%, czyniąc ją preferowanym dostawcą dla USA, a nawet dla niektórych krajów unijnej wspólnoty. Z danych Eurostatu i platformy ONZ Comtrade wynika, że najwięcej wzbogaconego uranu z Rosji trafiło w ostatnich dwóch latach do Francji, Korei Południowej, USA oraz Niemiec. Przy czym mowa tu o państwach klasyfikowanych przez rosyjskich rządzących jako nieprzyjazne (jak widać polityka nie idzie w parze z biznesem). W ubiegłym roku Niemcy wyłączyli ostatnią elektrownię jądrową w kraju, w Polsce taka dopiero powstanie – skąd będziemy pozyskiwać do niej paliwo?
Z pewnością zwiększony popyt na paliwo do reaktorów atomowych daje jednoznaczny sygnał świadczący o stopniowym powrocie do tej technologii. Z drugiej strony nie ma ona dobrej prasy, szczególnie w kontekście potencjalnego ryzyka związanego z katastrofami naturalnymi (np. Fukushima). Ponadto projekty energetyki jądrowej mają długie ramy czasowe i bywają sytuacje, w których już po uruchomieniu elektrowni koszty operacyjne utrudniają funkcjonowanie. Wystarczy wspomnieć chociażby zamkniętą w 2021 roku jedyną elektrownię jądrową w stanie Nowy Jork.