Aperty – kombajn od producentów Luminar Neo
Stworzony przez Skylum Luminar Neo zyskał sobie grono wiernych zwolenników, którzy polubili duże możliwości oferowane przez program oraz uproszczoną obsługę. Twórcy aplikacji pełnymi garściami wykorzystali też dobrodziejstwa sztucznej inteligencji, by przyspieszyć obróbkę zdjęć i przyciągnąć mniej doświadczonych użytkowników, odstraszanych przez skomplikowane w obsłudze kombajny takie jak Photoshop, Lightroom czy Capture One, a zarazem pragnących uzyskać równie dobre efekty.
Aperty zbudowany został wg. takich samych założeń. Program jest przeznaczony przede wszystkim do obróbki zdjęć portretowych, więc nie znajdziemy tu wielu modułów znanych z Luminara, ale jest wszystko, co niezbędne. Dostęp do narzędzi mamy z paska szybkiego dostępu, umieszczonego na prawej krawędzi okna programu – od góry mamy odpowiednio: presety, maski, kadrowanie, narzędzia podstawowe, retusz, zmiana kształtu i narzędzia kreatywne.
Jak nietrudno się domyślić, pierwsze cztery przyciski dadzą dostęp do narzędzi, które znamy choćby z Lightrooma. Jest więc moduł do wywoływania RAW (z zestawem profili barwnych producenta do mojego aparatu, co nie jest regułą), który pozwala na pełną kontrola ekspozycji i jej składowych, edycję krzywych barwnych i luminacji, regulację nasycenia i jaskrawości kolorów z przydatną opcją automatycznej redukcji zafarbu, pełnym zestawem regulatorów HSL, kontroli luminacji i nasycenia dla składowych barw wraz z szybką konwersją do BW, wyostrzania i tak dalej.
W porównaniu z Lightoomem Classic, w Aperty mniej zaawansowane są maski, narzędzia do color gradingu zostały uproszczone i ograniczone do suwaków, zabrakło także opartego o AI odszumiania zdjęć wykonanych z wysokim ISO i narzędzi do generatywnego usuwania elementów obrazu.
Czytaj też: Recenzja TTartisan AF 75 mm f/2 ED – portretowy obiektyw z autofocusem za ILE?!
Retusz, czyli sens istnienia Aperty
Ciekawie zaczyna się robić, gdy przejdziemy do zakładki z narzędziami przeznaczonymi do retuszu. Pierwszym z nich maskujemy niedoskonałości skóry i piegi – tak naprawdę ich nie usuwając, tylko radykalnie zmniejszając ich widoczność. Nie tracimy zatem przy okazji przypadkowych detali. Narzędzie działa znakomicie, gorzej radząc sobie tylko z elementami częściowo zasłoniętymi włosami itp. – działa przy tym bardzo szybko, oszczędzając masy żmudnej ręcznej pracy w Photoshopie.
Drugie z narzędzi służy do korekcji wyglądu skóry twarzy – można ją wygładzić, poprawić kolor, rozjaśnić, usunąć zbędne cienie pod oczami i – co bardzo przydatne – usunąć nadmierny połysk skóry niezmatowionej lub niedostatecznie zmatowionej kosmetykami. Tu wskazany jest umiar – suwaki działają dość mocno i łatwo o efekt przesadny i nienaturalny, szczególnie przy usuwaniu cieni i rozjaśnianiu twarzy.
Trzecie z narzędzi służy do szybkiej edycji wyglądu oczu – można szybko zmienić zabarwienie tęczówek, skorygować widoczność źrenicy, dodać odblask światła na rogówce, usunąć czerwone oczy (coraz rzadziej na szczęście spotykany efekt uboczny świecenia lampą błyskową prosto w twarz). Najprzydatniejsze tutaj są jednak suwaki do wybielania białek oczu i uwydatniający tęczówkę i źrenicę – oba dają dość intensywny efekt i także i tu łatwo przesadzić. Jakość korekcji jest jednak naprawdę dobra.
Czwartym narzędziem można wybielić i rozjaśnić zęby – działanie wydaje się na tyle oczywiste, że szczegółowe opisywanie ich działania nie jest potrzebne.
Znacznie ciekawsze jest ostatnie narzędzie, czyli Makijaż. Można tu dodać nieco różu na policzki lub policzki i nos, rozświetlić twarz i podkreślić kontur, dodać eyeliner, uwydatnić brwi, zmienić jasność, nasycenie i tonację naturalnej barwy ust. Efekty potrafią być naprawdę znakomite, ale zarazem to tu program najłatwiej się myli i np. jest w stanie nałożyć niepoprawnie eyeliner, zwłaszcza gdy fotografowana osoba nie patrzy wprost.
Czytaj też: TTArtisan 75 mm f/1.5 Biotar Replica – pół kilograma magii
Reshape – zmiana kształtu ciała
Tutaj skupione są narzędzia do korekcji kształtu ciała. Można tu wyszczuplić twarz, zmienić kształt i położenie oczu, nosa, ust, a nawet zmienić kształt całego ciała, z osobnym narzędziem na korekcję brzuszka. Suwaki działają bardzo agresywnie, zniekształcając wyraźnie całe zdjęcie przy większych korekcjach. Brak ostrożności i umiaru prowadzi tu do bardzo łatwego oszpecenia portretowanej osoby, zatem warto tu zaglądać wyłącznie wtedy, kiedy absolutnie musimy, a nawet wtedy lepiej dwa razy się zastanowić, zanim coś poprawimy.
Efekty kreatywne
W ostatniej zakładce znajdziemy natomiast narzędzia kreatywne. Dodamy tu programowo bokeh (całkiem niezły i bez większych artefaktów głębi), skorygujemy oświetlenie sceny i dodamy w razie potrzeby dodatkowe źródła światła o kontrolowanym położeniu, barwie i sile działania, a jak się ktoś uprze, to także kształcie.
Można też nałożyć na całe zdjęcie LUT, czyli rodzaj presetu barwnego – zestaw dostępny w Aperty jest dość ubogi, ale za to firmowa strona dostarcza mnogość dodatkowych, zarówno bezpłatnych, jak i płatnych. Za pomocą gotowych LUT oszczędzamy sobie ręcznej korekty barwnej zdjęcia, choć oczywiście w kwestii wyglądu zdajemy się wtedy na innych.
W Aperty pośród efektów specjalnych znajdziemy też klasyczną winietę i filmowe ziarno. Osobne, dość rozbudowane narzędzie przeznaczone jest tu do tworzenia portretów w stylu high key.
Czytaj też: Luminar for iPhone – warto go zabrać na wakacje
Praca z Aperty
Aperty, jak na program wykorzystujący AI, ma dość skromne wymagania sprzętowe. Do pracy, zgodnie z deklaracjami producenta, wystarczy mu PC z procesorem Intel i5 8 generacji lub AMD Ryzen 5, pracujący pod kontrolą minimum Windows 10 1909. Niezbędna pamięć to 8 GB, zalecana 16 GB. Podobnie to wygląda dla komputerów MacOS – Intel i5 lub dowolny z układów Apple Silicon Mx oraz 8/16 GB RAM i macOS w wersji 12 lub nowszy.
Oczywiście trudno spodziewać się, by na maszynie spełniającej minimalne wymagania sprzętowe Aperty działał wybitnie szybko – podczas testów uruchamiałem program na komputerze z Intelem i7-12700K, wyposażonym w 32 GB RAM i GPU RTX 4080 i nawet tu momentami przyszło chwilę poczekać, trzeba jednak przyznać, że wydajność Aperty stoi na naprawdę niezłym poziomie, zwłaszcza jak się porówna aplikację z najnowszym oprogramowaniem Adobe – tym bardziej że nie widać, by wyłączenie akceleracji przez GPU jakoś bardzo spowalniało działanie. Program może działać samodzielnie lub jako wtyczka do Photoshopa, lub Lightrooma Classic i najczęściej wykorzystywałem go właśnie w ten drugi sposób – forma uruchomienia nie wpływa na wydajność, o ile oczywiście mamy dość RAM na takie zabawy.
Programowi nie mogę nic zarzucić w kwestii stabilności – przez cały czas testów jeden raz pojawił się problem, który spowodował niespodziewane zamknięcie aplikacji – jak na wersję 1.0.1 to naprawdę dobrze. To nie znaczy jednak, że nie ma żadnych błędów – moją uwagę zwróciły dwie sprawy: Aperty nieprawidłowo obsługuje pliki DNG uzyskane w wyniku odszumiania w Lightroomie lub Photoshopie, jeśli użyjemy ich jako wejścia – takie zdjęcie ma wysoki poziom szumów luminacji i by miało jaką taką użyteczność, trzeba je osobno odszumić w Aperty.
Oczywiście problem nie występuje, jeśli otworzymy zdjęcie z naniesioną edycją z LrC – wtedy Aperty otwiera stworzony przez Lightrooma plik TIF, który nie zawiera podobnych artefaktów, a po edycji efekt także do niego zapisuje. O kłopotach z plikami DNG powiadomiłem producenta i w zamian uzyskałem solenną obietnicę, że zostanie to naprawione przy okazji którejś z przyszłych aktualizacji – niestety nie mam pojęcia, kiedy. Do tego momentu warto jednak unikać edycji surowych plików z odszumionym materiałem.
Drugi problem to raczej kosmetyka: Aperty wywołany jako wtyczka z menu plug-in extras nie odświeża automatycznie biblioteki Lightrooma Classic, choć robi to bez problemu, gdy zostanie wywołany przez menu eksportu. Drobiazg, wynikający zapewne z tego, że zrobiłem coś, czego nie przewidzieli programiści – a że nie ma to żadnych zalet w porównaniu z użyciem funkcji eksport, złóżmy na to zasłonę milczenia. Tyle, jeśli chodzi o problemy techniczne.
Jakość efektów nakładanych przez Aperty nie budzi zastrzeżeń, oczywiście, jeśli zachowamy umiar w przesuwaniu suwaków w kierunku maksimum. Program radzi sobie tym gorzej, im bardziej skomplikowany napotka kadr – rozpoznawanie oczu działa słabo lub wcale, jeśli model lub modelka patrzą w bok, włosy opadające na twarz przeszkadzają w uwydatnianiu brwi, a nie raz zdarzało się, że eyeliner nakładany był krzywo, wjeżdżając na włosy – program radzi sobie – jak na automat – bardzo dobrze, ale jednak wymaga wizualnej kontroli efektów na każdym etapie pracy. W trudnych przypadkach nie jest w stanie zastąpić ręcznej edycji w Photoshopie i warto o tym pamiętać.
Czytaj też: Test Panasonic Lumix S9: Kompaktowa pełna klatka z niespodziankami
Podsumowanie
Aperty to program, który jest dopiero na początku swojej drogi – pierwsza wersja niedawno została udostępniona użytkownikom. Jest stabilny i na tyle prosty w obsłudze, że pozwala na obróbkę zdjęć portretowych nawet naprawdę mało zaawansowanym użytkownikom, a jednocześnie zachowując umiar, można osiągnąć naprawdę znakomite efekty – każdemu ze zdjęć przykładowych, użytych w powyższej recenzji, poświęciłem nie więcej około 5-7 minut, z tego większość to była podstawowa obróbka w Lightroomie, a końcowy retusz w Aperty to nie więcej niż 2-3 minuty.
Nie zaprezentuję wam efektów, gdy celowo zaszalałem z suwakami – część z nich wyglądała naprawdę paskudnie, a nie jest moim celem pokazywanie oszpeconych szaleństwem fotografa modelek, nawet na potrzeby recenzji. Stąd na każdym kroku podkreślałem potrzebę zachowania umiaru oraz natychmiastowej (i krytycznej) oceny efektów. Program potrafi też nie poradzić sobie z bardziej skomplikowanymi kadrami, malując nie to, co trzeba i nie tam, gdzie trzeba, stąd raczej nigdy nie zastąpi narzędzi do manualnego retuszu – może je jednak świetnie uzupełnić i uprościć.
Aperty jest programem udanym – błędów jest niewiele i nie wpłynęły zbytnio na użyteczność. Być może największą wadą w tej chwili jest cena, która jak na wyspecjalizowany program wydaje się jednak wzięta z kosmosu – 119 zł za miesięczną subskrypcję lub 1199 zł za roczną (rozliczaną jednak miesięcznie po 99,92 zł) to dwukrotnie więcej, niż trzeba zapłacić za plan fotograficzny Adobe Creative Cloud, w skład którego wchodzi Lightroom Classic, Lightroom (desktopowy i mobilny) i Photoshop. To także mniej więcej tyle samo, ile kosztuje subskrypcja potężnego Capture One Pro, używanego przez profesjonalistów do pracy studyjnej. Mimo wszystkich zalet Aperty jego cena nie jest adekwatna do oferowanych możliwości.
Dziękuję serdecznie Michalinie, Martynie, Roksanie i Karinie, bez których udziału ten tekst nie mógłby powstać.