Zaczęło się jak u Hitchcocka – najpierw trzęsienie ziemi, a potem napięcie będzie narastać. Pierwszy zwiastunem dużych zmian dla Apple była przesiadka ze złącza Lightning na rozpowszechniony w Europie standard USB-C. Potem gruchnęła wieść o dopuszczeniu alternatywnych sklepów z aplikacjami dla smartfonów z iOS. Do tego doszło otwarcie ekosystemu dla płatności zbliżeniowych innych niż ApplePay. Nadal jestem w lekkim szoku, że do tego wszystkiego doszło w tak krótkim czasie, ale wiele wskazuje na to, że to jeszcze nie koniec. Co powiedzielibyście na AirDrop i AirPlay na smartfonach z Androidem?
Z dokumentu przygotowanego przez Komisję Europejską, którego treść analizował serwis Bloomberg wynika, że dla zapewnienia interoperacyjności z urządzeniami innych firm na unijnym rynku Apple (w domyśle chodzi rzecz jasna o Androida) powinien otworzyć swoje technologie. Mowa tu między innymi o takich rozwiązaniach jak AirDrop czy AirPlay. Teoretycznie umożliwiłoby to użytkownikom iPhone’ów i telefonów z Androidem płynne wykonywanie czynności, takich jak wymiana plików i przesyłanie multimediów, bez konieczności korzystania z aplikacji firm trzecich. To jeszcze nie koniec.
Wymóg interoperacyjności dotyczy łącznie aż 11 funkcji, a wśród nich znalazły się m.in. uprawnienia iOS dla zegarków Apple Watch oraz słuchawek AirPods. Na przykład użytkownicy według propozycji Komisji Europejskiej powinni mieć pełny dostęp do powiadomień iPhone’a na akcesoriach innych firm i wchodzić w interakcje z alertami. W ten sposób ekosystem Apple w UE zacząłby traktować urządzenia innych firm jak równe sobie. Sami przyznacie, że to gruba zmiana i nic dziwnego, że napotyka na zdecydowany opór ze strony amerykańskiego producenta.
Czytaj też: BLIK zbliżeniowy w końcu zmierza do iPhone’a. Operator płatności potwierdza udostępnienie technologii bankom
Zdaniem przedstawicieli Apple otwarcie ekosystemu iOS w UE zagrażałoby danym użytkowników. Jako przykład podaje aktywność zapytań API z aplikacji od koncernu Meta i związane z nimi konsekwencje:
Gdyby Apple musiało przychylić się do wszystkich tych wniosków, Facebook, Instagram i WhatsApp mogłyby umożliwić odczytywanie na urządzeniu użytkownika wszystkich jego wiadomości i e-maili, widzieć każde wykonane lub odebrane przez niego połączenie telefoniczne, śledzić każdą używaną przez niego aplikację, skanować wszystkie jego zdjęcia, przeglądać jego pliki i wydarzenia w kalendarzu, rejestrować wszystkie jego hasła i nie tylko. Są to dane, do których samo Apple zdecydowało się nie mieć dostępu, aby zapewnić użytkownikom jak najsilniejszą ochronę – czytamy w dokumencie przygotowanym przez Apple w odpowiedzi na propozycję KE. Sam zaczynam się więc zastanawiać czy zabiegi Brukseli nie idą tu jednak zbyt daleko. Dobrze, że wspomniane propozycje mają trafić jeszcze pod szczegółowe konsultacje.