Test ARCTIC Senza 5700G. Idealny do pracy pasywny komputer, o którym zapomnisz

Wielkie obudowy komputerowe zawsze robiły i zawsze będą robić wrażenie, ale czy w ogóle są konieczne do konkretnych zastosowań? Odpowiedziałem na to pytanie, spędzając ostatnie dni z pasywnym komputerem Senza firmy ARCTIC, którego nie stawiamy obok biurka albo na nim, po prostu przykręcamy bezpośrednio do blatu.
Test ARCTIC Senza 5700G. Idealny do pracy pasywny komputer, o którym zapomnisz

Pudełko i dołączone wyposażenie

ARCTIC Senza to jeden z tych sprzętów, z którymi sam unboxing jest ciekawy. Nie będę ukrywał, ciekawiło mnie, jak firma podejdzie do swojego pierwszego komputera, więc proces rozpakowywania wszystkiego pochłonął mnie nieco bardziej niż zwykle. Zwłaszcza że pasywnie chłodzone komputery i to montowane pod blat biurka, to coś, co nierzadko trafia na rynek. Czy cokolwiek więc mnie zaskoczyło? O dziwo tak.

Poza komputerem i przymocowanymi do niego na stałe czterema przewodami w gumowych osłonach, które łączą go z panelem wejść i wyjść (I/O), znajdziemy też w zestawie zasilacz, długi przewód zasilający, dwa zestawy sześciu śrubek z główkami Philips lub Torx (4 krótkie, 2 długie), kilkanaście krótkich śrubek z główkami Philips (4 dla półeczki na zasilacz, pozostałe dla uchwytów kablowych) oraz papierowy wzór na rozstaw śrubek.

Producent zadbał też o to, abyśmy mogli poprowadzić przewody w nienaganny sposób i stąd też obecność:

  • plastikowych obejm na przewody, które możemy zarówno wkręcić, jak i przykleić naklejoną już taśmą 3M
  • plastikowej podstawy dla zasilacza
  • dwóch szerokich i przede wszystkim długich rzep do spięcia zasilacza właśnie 
  • materiałowej “koszulki” na zamek błyskawiczny, która służy nie tylko do spięcia, ale przede wszystkim do zamaskowania przewodów 

Firma ARCTIC wprowadziła też przy okazji na rynek dostępny do kupienia osobno, specjalny zestaw precyzyjnych śrubokrętów w formie przyjemnej, cienkiej kasety, w której umieściła bogaty zestaw namagnesowanych bitów oraz uchwyt na bity z obracaną koronką. Tylko bity w zestawie przydadzą się wam podczas montażu, bo ten wymaga wkrętarki. Albo to, albo będziecie się męczyć z kilkunastoma śrubkami, co w przypadku twardego blatu (np. z naturalnego drewna), do przyjemnych nie należy.

Montaż, materiały i wykonanie

ARCTIC Senza wyróżnia się na rynku komputerów nie tylko pasywnym charakterem chłodzenia, ale przede wszystkim konstrukcją dedykowaną do montażu pod blatem biurka. Nie liczcie jednak na prosty, nieinwazyjny w blat montaż – producent przewiduje wyłącznie wkręcanie śrub w blat, aby utrzymać zarówno komputer (536 x 180 x 50 mm), jak i panel wejść i wyjść (I/O) mierzący 66 x 141 x 25 mm. Gdyby nie pasywny charakter tego komputera, mierzyłby on ledwie 14 x 18 cm, bo to w module na środku znalazła się cała elektronika, a żelastwo rozciągające się 20 cm na lewo i 20 cm na prawo, odpowiada wyłącznie za jej chłodzenie. Jak to działa? Bardzo prosto, bo w praktyce cała obudowa poza modułem odpowiada za rozpraszanie ciepła. Stąd właśnie charakterystyczna konstrukcja łącznie 22 finów o solidnej grubości, które utrzymuje w ryzach metalowa rama i przez które przechodzą cztery długie ciepłowody, mające bezpośredni kontakt z procesorem. 

Zewnętrzna konstrukcja ARCTIC Senza wygląda tak, jak nowoczesny kaloryfer, ale jego surowość podkreślona wszechobecnym metalem, nie odbija się na funkcjonalności, bo przykładowo na spodzie tego modelu oprócz czterech otworów na śrubki, znalazły się też piankowe wstawki, które sprawiają wrażenie wyłącznie ochronnej dla blatu. Jedynym ciekawym elementem głównego modułu Senza jest zestaw wejść i wyjść. Znajdziecie tam następujące porty:

  • dwa porty USB-A 2.0
  • jeden USB 3.2-Gen2
  • jeden USB 3.2 Gen1
  • dwa 3,5-mm porty jack
  • 2,5-Gb RJ-45 
  • 19-V złącze zasilania. 

Na tym jednak zestaw I/O się nie kończy, bo połączony z komputerem na stałe przedni panel pełni dokładnie tę samą funkcję, którą pełni przedni panel w tradycyjnym komputerze. Znajdziecie na nim:

  • przycisk startu w towarzystwie podświetlanej diody
  • przycisk resetowania
  • USB-A 3.2 Gen 2
  • USB-C 3.2 Gen 2
  • 3,5-mm jack TRRS (combo)

Jeśli z kolei idzie o sam montaż, to poradzi sobie z nim każdy, kto trzymał w rękach wkrętarkę lub śrubokręt, choć polecam sięgnięcie po elektronarzędzie właśnie. Proces jest prosty i wymaga blatu innego niż metalowy, szklany lub wypełniony papierową strukturą. Najpierw naklejamy pod blat szablon na śrubki (będziecie potrzebować do tego taśmy), następnie wkręcamy w konkretne miejsca dołączone śrubki na odległość ¾ długości, a finalnie nakładamy na nie komputer po wcześniejszym zdjęciu folii zabezpieczającej i zabezpieczamy poprzez pociągnięcie go do przodu, aby trzymał się blatu na łebkach śrubek. Na sam koniec możecie dodatkowo dokręcić te śruby, jeśli zależy wam na wyższej stabilności, ale nie ma co w tej kwestii przesadzać, aby nie uszkodzić obudowy albo samych śrub.

Czytaj też: Test chłodzenia ARCTIC Freezer 36 A-RGB

Po zamontowaniu komputera musicie już w prosty sposób przykręcić do podstawy blatu panel I/O dwoma śrubkami, zrobić to samo z półeczką dla zasilacza, a finalnie pobawić się w “przewodowego projektanta” i przykleić (oraz ewentualnie przywiercić) obejmy na przewody w najważniejszych miejscach. Na sam koniec pozostaje nałożyć na najokazalsze skupisko przewodów koszulkę na zamek błyskawiczny i tak oto zakończycie proces montażu, który może trwać kilkanaście, a potencjalnie nawet kilkadziesiąt minut, jeśli przyłożycie się do planowania tego, gdzie przykręcicie sprzęt i jak poprowadzicie przewody. Tak właśnie skończyła się z ARCTIC Senza moja przygoda.

Chociaż pierwotnie miałem zamiar wkręcić komputer w przedniej części blatu tak, aby poprowadzić panel I/O w okolice kontrolera podnoszonego stelaży, tak finalnie zmieniłem zdanie i przeprowadziłem jeszcze bardziej skryty montaż. Efekt? Ciepło z komputera przestało ogrzewać moje uda, a cały sprzęt udało mi się ukryć “za stelażem” z perspektywy użytkownika. Straciłem przez to wprawdzie łatwy dostęp do portów, ale w dobie bezprzewodowych peryferiów nie jest to specjalnie problematyczne. Innymi słowy, montując ARCTIC Senza możecie poeksperymentować z waszym stanowiskiem i zdecydować się np. na montaż tego podblatowego komputera na ścianie lub szafce obok, jeśli akurat wyda się to wam lepszym pomysłem. Ogranicza was tylko wyobraźnia… i narzędzia oraz śruby. Temu komputerowi nie robi bowiem różnicy to, w jakiej orientacji będzie. Najważniejsze jest to, aby nie zasłaniać go z każdej strony, bo inaczej jego radiator przestanie oddawać skutecznie ciepło pobrane z procesora.

Szczegóły i specyfikacja ARCTIC Senza

Firma ARCTIC przygotowała trzy konfiguracje swojego pasywnego komputera Senza w odmiennych cenach, które różnią się systemem, procesorem lub pamięcią operacyjną. Mowa o:

  • ARCTIC Senza 5500GT
    • Ryzen 5 5500GT z 6 rdzeniami i 12 wątkami o maksymalnym taktowaniu 4,4 GHz
    • 16 GB RAM DDR4-3200 SO-DIMM
    • 1 TB dysk SSD NVMe na PCIe 3.0
    • Windows 11 Home
  • ARCTIC Senza 5700G
    • Ryzen 5 5700G z 8 rdzeniami i 16 wątkami o maksymalnym taktowaniu 4,6 GHz
    • 32 GB RAM DDR4-3200 SO-DIMM
    • 1 TB dysk SSD NVMe na PCIe 3.0
    • Windows 11 Home
  • ARCTIC Senza 5700G Pro
    • Ryzen 5 5700G z 8 rdzeniami i 16 wątkami o maksymalnym taktowaniu 4,6 GHz
    • 32 GB RAM DDR4-3200 SO-DIMM
    • 1 TB dysk SSD NVMe na PCIe 3.0
    • Windows 11 Pro

Karty graficznej w tym modelu więc nie uświadczymy, bo jej rolę przejmuje obecny w Ryzenie zintegrowany procesor graficzny (iGPU), którego potencjał jest większy, niż mogłoby się wydawać. Wspomniane procesory dzięki iGPU Vega 8 są nierzadko podstawą dla budżetowych komputerów osobistych, które składamy z myślą o dołożeniu do nich po jakimś czasie dedykowanej karty graficznej. Wtedy taki pecet, to typowa “przeczekajka” np. budżetowych braków, umożliwiający granie w wiele fenomenalnych gier w rozdzielczości 720p i 1080p. Musimy jednak pamiętać, że nie jest to nowe APU, a już 3-letni sprzęt do kupienia w Polsce za około 650 zł. 

Bez względu na wybór, komputer Senza nie różni się konstrukcją. Pod perforowaną klapką na cztery śrubki znajdziecie niewielką płytę główną z dwoma “laptopowymi” slotami na DDR4, małoformatowym dyskiem SSD chłodzonym pasywnie oraz umieszczony w samym centrum procesor, z którym stykają się bezpośrednio cztery długie ciepłowody. Łącząca je pasta termoprzewodząca jest jedynym elementem, którego będzie trzeba wymienić po kilku, a najlepiej dwóch latach użytkowania. Prosto? Prosto. Jeśli z kolei nie wiecie, jaki model wybrać, to zapewniam, że do typowo biurowej pracy wystarczy wam najtańszy Senza 5500GT, ale jeśli chcecie pograć w wyższej płynności i sięgnąć po bardziej wymagające programy, to warto zainwestować w Senza 5700G. Jeśli z kolei myślicie np. o wirtualizacji i Hyper-V, to konieczny będzie wybór Senza 5700G Pro, jako że ten komputer doczekał się systemu Windows 11 Pro. 

ARCTIC Senza na co dzień

Największe zaskoczenie po uruchomieniu ARCTIC Senza? Interfejs po angielsku, którego musicie zmienić na język polski oraz specyficzny system operacyjny, bo nie Windows 11 Home, a Windows 11 Home N, który różni się od oryginalnej wersji na kilka kluczowych sposobów, ale głównie w zakresie funkcji multimedialnych. W systemie Windows 11 Home N brakuje bowiem programu Windows Media Player oraz innych preinstalowanych aplikacji i funkcji multimedialnych, takich jak Muzyka, Wideo, Dyktafon i Skype, ale na całe szczęście, jeśli użytkownicy chcą korzystać z funkcji multimedialnych, to muszą po prostu osobno pobrać i zainstalować pakiet funkcji multimedialnych dla systemu. Co ciekawe, wymagają go również inne programy pokroju silnika Unreal Engine, więc prędzej czy później zapewne będziecie musieli go zainstalować, jeśli nie ograniczacie się do najbardziej podstawowych aplikacji.

Czytaj też: Test chłodzenia ARCTIC Liquid Freezer III 420

Pierwotnie zakładałem, że ARCTIC Senza zastąpi mi starego i cichego laptopa, którego używam do pracy stricte biurowej i nauki. W tym zastosowaniu wypadł spodziewanie, a więc fenomenalnie, jak na komputer o takiej specyfikacji, bo nawet mimo pasywnej formy chłodzenia, może pochwalić się wysoką wydajnością, a tym samym zapewnia płynność z górnej półki, jak zresztą mogliśmy się spodziewać po połączeniu 32-GB zestawu pamięci z procesorem Ryzen 7 5700G i dyskiem SSD na PCIe 3.0. Umówmy się jednak, że w biurowej pracy nie jest to żaden wyczyn. W tym scenariuszu możemy więc przede wszystkim docenić zarówno bezgłośny charakter, jak i fakt, że taki komputer pełni w pewnym sensie rolę grzejniczka. Pożera też niewiele prądu, bo ledwie 40-50 watów (pomijając peryferia i ekrany), a do tego obsługuje dwa monitory jednocześnie poprzez port HDMI 2.0 oraz DisplayPort 1.4. 

W tego typu biurowym/multimedialnym zastosowaniu trudno doczepić się do czegokolwiek, co ARCTIC Senza ma do zaoferowania, bo jeśli pominiemy cenę, to tego typu komputer będzie wręcz idealny dla każdego, kto widzi w takim sprzęcie potencjał dla swojego stanowiska czy nawet centrum multimedialnego w salonie. Na potwierdzenie tego podrzucam kilka benchmarków jego wydajności oraz informacje z HWInfo na temat osiąganych temperatur, zaznaczając jednocześnie, że sama obudowa podczas tej pracy była zauważalnie cieplejsza, ale nie przekraczała 35 stopni Celsjusza. Innymi słowy, była po prostu przyjemnie ciepła, a procesor w tym stanie rozgrzał się do maksymalnie się do 70 stopni Celsjusza, pożerając w szczycie 70 watów mocy.

Po prostej biurowej pracy nadszedł czas na coś znacznie bardziej wymagającego – granie i  tworzenie prostych pod względem graficznym gier w silniku Unreal Engine, wliczając w to regularną kompilację skryptów C++. Zanim jednak przejdę do praktycznych konkretów, rzućcie okiem na wyniki ARCTIC Senza w (już wręcz kultowym) teście oprogramowania 3DMark, a dokładniej mówiąc benchmarku Steel Nomad Light, w którym to komputer ARCTIC Senza pokazał wielkość swojego pasywnego chłodzenia, osiągając wynik powyżej średniej.

Jeśli z kolei idzie o gry, to oczywiście nie macie co liczyć na zabawę w najnowsze produkcje AAA w rozdzielczości powyżej 720p i na najniższych detalach, choć wtedy i tak o 60 klatkach na sekundę możecie pomarzyć. Dlatego też zweryfikowałem potencjał ARCTIC Senza w rozdzielczości 2560×1440 (2K) oraz grach znacznie bardziej odpowiadających takiemu sprzętowi. Zacząłem od moich ulubionych produkcji na tego typu testy – Wiedźmina 3 oraz Doom Eternal, w których to stałe 30 FPS jest nie do osiągnięcia (średnia wyniosła odpowiednio 22 i 25 FPS), a pomiar 1% najgorszych FPSów wynosił kolejno 17,1 i 14,7 FPS. Tyczy się to niestety nawet CS:GO 2 i Deadlocka 2 (średnia: 68 FPS, 1% najgorszych: 35,4 FPS, 0,1% najgorszych: 6 FPS) a więc typowych e-sportowych gier, gdzie wprawdzie 60 FPS jest do osiągnięcia, ale nawet tutaj dręczą nas regularnie mikrościnki. To jednak typowe w przypadku wykorzystywania iGPU do grania w rozbudowane gry 3D, gdzie wiele się dzieje. Z drugiej jednak strony samo zmniejszenie rozdzielczości na Full HD, a zwłaszcza 720p, pozwala nie tylko uniknąć regularnych ścinek, ale też zwiększyć średnią liczbę klatek o około połowę zależnie od rejonu i sytuacji w grze. 

Znacznie lepiej wypadają w tej kwestii mniej wymagające graficznie produkcje pokroju Against the Storm oraz Hadesa 2. W przypadku tej drugiej gry możecie liczyć na stałe 60 FPS na ustawieniach niskich w rozdzielczości 2K i nie musicie martwić się o ścinki, bo choć benchmark wykazał, że 0,1% najgorszych pomiarów FPS wyniosło 12,5 klatek na sekundę, to jest to związane głównie z przechodzeniem między poziomami, a nie w walce. Podobnie pozytywnie mogę skomentować Against the Storm, gdzie na tych samych ustawieniach graficznych mogłem bez problemu grać przy płynności rzędu 60 FPS i spadkami do 43,7 FPS (odczyt 1% najgorszych FPS).

Co z kolei odkryłem przy tym maratonie kilkugodzinnego grania w różne produkcje? Ano to, że przyjemnie ciepła obudowa podczas pracy biurowej zamieniła się w istny kaloryfer rozgrzany do stopnia, w którym dotknięcie go dłonią jest możliwe tylko na kilka sekund. Nie przesadzam – długotrwałe obciążenie tego pasywnego komputera przy poborze w okolicach 140-160 watów zmienia go w istny kaloryfer, który jest w stanie nagrzać na wylot 3,5-cm blat z litego drewna. Wtedy to procesor rozgrzewał się do maksymalnie 87 stopni Celsjusza i pożerał 89 watów mocy, działając ciągle w stanie C0, a nie C1, jak przy pracy biurowej.

Czytaj też: Test chłodzenia ARCTIC Liquid Freezer II 360 A-RGB

Jak więc mogę podsumować tego typu zastosowania pasywnego komputera? No, na pewno oczekiwałem czegoś gorszego, a tu proszę – na ARCTIC Senza możemy pograć mniej więcej w tej samej płynności, jak na topowych handheldach, a jeśli nie mamy wymagających pod kątem graficznym projektów np. w Unity czy Unreal Engine, to i tam będziemy w stanie pracować bez większego problemu. Składanie filmów w Davinci Resolve? Nawet do tego możecie wykorzystać nowy sprzęt ARCTICa, choć bardziej w zakresie prostych nagrań na plikach źródłowych o tradycyjnej rozdzielczości i bez licznych graficznych wodotrysków.

Test ARCTIC Senza – podsumowanie

Dla firmy ARCTIC pasywny komputer podblatowy Senza jest czymś wyjątkowym, jako że do tej pory producent ten skupiał się głównie na systemach chłodzenia do naszych komputerów. Miał więc wieloletnie doświadczenie w zakresie utrzymywania komponentów w niskiej temperaturze i rzeczywiście wykorzystał to w przypadku komputerów Senza, które kosztują od 599 do 729 euro, czyli od około 2600 do 3200 złotych, z czego testowany wariant (w przeliczeniu) ma kosztować około 3000 zł. W porównaniu do “składaków”, czyli komputerów dostępnych do kupienia i odpalenia prosto po wyjęciu z pudełka, jest to bardzo atrakcyjna cena, bo za Ryzena 7 5600/5700G w konfiguracji z 32 GB pamięci RAM i 1-TB dyskiem SSD musimy zwykle zapłacić od 2000 do 3000 złotych lub około 1500-2500 zł, jeśli sami weźmiemy się do pracy i będziemy mieli konkretny plan, ale oczywiście otrzymujemy za to system otwarty na ulepszenia i w tradycyjnej obudowie. 

Dlatego też ARCTIC Senza nie jest komputerem dla wszystkich. Powinny się nim zainteresować przede wszystkim te osoby, które poszukują kompaktowego i całkowicie bezgłośnego sprzętu do zadań, które nie wymagają zaawansowanej karty graficznej. Jeśli na waszej checkliście nie ma przynajmniej jednego z tych dwóch wymogów, to lepiej wyjdziecie na zakupie czegoś innego. W przeciwnym razie po Senza możecie sięgnąć bez wahania, bo ten sprzęt po prostu pozytywnie was zaskoczy, jeśli wiecie, czego dokładnie powinniście od niego oczekiwać.