Od 100 godzin do prawie dwóch tysięcy kilometrów. Oto powód, dla którego Dive-XL zdominuje oceany
Załogowe okręty podwodne są nieocenionymi składnikami każdej marynarki wojennej, ale koszt ich eksploatacji oraz budowy jest na tyle wysoki, że każda marynarka z pewnością przyjęłaby z otwartymi ramionami alternatywę. Takim właśnie zamiennikiem mogą być drony podwodne pokroju Dive-XL, które nie wymagają aż tak zaawansowanych projektów czy materiałów w procesie produkcji, a tym samym są tańsze już na pierwszym etapie wdrożenia. Niosą dodatkowo oszczędności długoterminowe, a na dodatek ich skuteczność bojowa może być na tyle wysoka, że bez problemu zastąpią w pewnych misjach pełnoprawne okręty podwodne. Nie wspominam o tym bez powodu.
Czytaj też: Sześć dronów w 60 sekund. Chińska armia stworzyła broń nowej generacji
Tak się składa, że firma Anduril Industries przesunęła właśnie granice technologii podwodnej, a to wszystko dzięki swojemu dronowi Dive-XL, a więc tak zwanemu ekstremalnie dużemu autonomicznemu pojazdowi podwodnemu (XL-AUV). Ten bezzałogowiec zaprojektowany do całkowitego zanurzenia niedawno został przetestowany w praktyce i udowodnił, że jest w stanie wytrzymać pod powierzchnią całe 100 godzin, ustanawiając zresztą nowy rekord dla sprzętów tej klasy. Dlatego też dziś możemy być wręcz pewni, że Dive-XL ma szansę zrewolucjonizować przyszłość operacji morskich, choć ma ciągle przed sobą dwa jeszcze bardziej spektakularne testy, które to udowodnią jego pełen potencjał.
Nie wybiegajmy jednak aż tak daleko w przyszłość. Dziś najważniejsze jest to, że wykonane przez Dive-XL zanurzenie było czasowo rekordowe, jeśli idzie o konkretnie o klasę dronów XL-AUV. Ten dron zawdzięcza to w pełni elektrycznemu napędowi, bo w przeciwieństwie do tradycyjnych systemów hybrydowych, które wymagają częstego wynurzania, rozwiązanie zastosowane w Dive-XL pozwala na długotrwałe zanurzenie, zapewniając tym samym niespotykaną dotąd elastyczność operacyjną. Każde wynurzenie się zwiększa bowiem ryzyko wykrycia, więc dron, który nie musi podejmować takiego manewru, staje się sprzętem wręcz idealnym do misji rozpoznawczych, wywiadowczych i nawet bojowych.
Czytaj też: Odpada wariackie latanie dronem w Polsce. Będzie można go zestrzelić, a właściciela ukarać
Tak się składa, że Dive-XL jest też wszechstronny, bo jego modularność wyróżnia go na tle innych podobnych dronów. Ten bezzałogowiec może bowiem przenosić do trzech ładunków lub jeden bardzo duży, co umożliwia jego szybką adaptację do różnorodnych misji. Dostępne moduły obejmują systemy rozpoznawcze, komunikacyjne, uzbrojenie i sensory, a otwarta architektura systemu pozwala na kompatybilność z technologiami zewnętrznymi, umożliwiając dodatkowo łatwe przeprowadzanie aktualizacji. Wszystko to upchnięto w drona, który mieści się w standardowym kontenerze i może wyruszać na misję lub trafiać z powrotem do kontenera z pomocą minimalnej infrastruktury.
Czytaj też: Rozpędza się do 450 km/h i uderza z zaskoczenia. Dron Hitchhiker to początek końca
Dive-XL przechodzi obecnie intensywne testy w Australii i Stanach Zjednoczonych, będąc integralną częścią australijskiego programu Ghost Shark. Jego zaawansowane możliwości już teraz w pewnym sensie wzmacniają zdolności obronne Australii i dodatkowo budzą zainteresowanie Marynarki Wojennej USA. Oba kraje widzą w Dive-XL kluczowe uzupełnienie dla swoich flot i trudno się temu dziwić, bo taki dron łączy w sobie wszechstronność, efektywność kosztową oraz zaawansowany profil stealth. Aktualnie pozostaje nam tylko czekać na kolejne kamienie milowe jego rozwoju i weryfikacji.